★ Ren x Reader: No Suffering [Król Szamanów]

2.4K 91 24
                                    

- Nienawidzę cię. Idź sobie.


Wbiłaś wzrok w drzwi, które właśnie zatrzasnęły się przed twoim nosem i westchnęłaś głęboko. Te słowa ani trochę cię już nie ruszały. Co prawda czułaś nieprzyjemny ucisk w piersi, ale już dawno uświadomiłaś sobie, że do niczego nie dojdziesz, rozpamiętując je.

Spojrzałaś na przygotowany posiłek. Było to ciasto z dość sporą zawartością mleka. Ciasto nazywało się Milky Way i robiłaś je tyle razy, że mogłaś być zupełnie pewna swoich umiejętności.

Nie pomagało to jednak ani trochę, gdy wybranek twojego serca nie miał ochoty nawet na ciebie patrzeć.

Usiadłaś na schodkach przed jego domem, wbijając wzrok w ogród. Paczuszka z ciastem leżała smutno na twoich kolanach, a ty starałaś się powstrzymać łzy. Po paru miesiącach codziennego przychodzenia tutaj miałaś już dość. Choć nie zwracałaś już uwagi na jego słowa, to wciąż bolało cię to, co robił. Traktował cię gorzej niż normalnych znajomych.

Podciągnęłaś kolana pod brodę i oparłaś się na nich, chlipiąc cicho.

- Ty to jednak nie masz serca...

- Zamknij się.

Młoda kobieta uśmiechnęła się lekko, niezbyt przejęta tematem rozmowy, i wróciła do swoich codziennych zajęć.

- Poza tym to stalkerka. Łazi za mną od paru miesięcy. Co jest z nią nie tak?!

Jun uniosła brew, patrząc na niego z rozbawieniem.

- Nie pamiętam proszenia cię o wyjaśnienia. Chyba że szukasz usprawiedliwienia.

- ... Czemu miałbym szukać-

- Bo wiesz że zachowujesz się jak bałwan? - Upiła łyk herbaty i w tym momencie za oknem rozległ się potężny grzmot. - ... Ehh, zaraz zacznie padać. Nie wpuścisz jej?

Wzruszył ramionami.

- Z cukru nie jest, nic jej nie będzie.

- Skoro tak mówisz...

Teraz to ona wzruszyła ramionami i wyszła z pomieszczenia, zostawiając go samego z jego dość burzliwymi myślami, które skwapliwie udawało mu się ukrywać.

Grzmot sprawił, że podskoczyłaś ze strachu. Był strasznie głośny, piorun musiał uderzyć gdzieś blisko. W ciągu paru następnych sekund rozpadały się deszcz i silna wichura.

Oh, żeby tylko zwykły deszcz... To była ulewa, w ciągu niecałej minuty pojawiły się już kałuże. Bardzo dużo kałuż. Ogród przed domem był zalany i nawet kamienna ścieżka zaczynała przypominać bardziej wodne panele.

Zerwałaś się z miejsca z myślą, że jeśli się nie pośpieszysz...

...cóż, nieważne czy się pośpieszysz czy nie, będziesz mokra zanim dojdziesz do bramy.

Westchnęłaś z rezygnacją, godząc się na swój beznadziejny los. Paczuszkę z ciastem przesunęłaś na bok, by nikt jej przypadkiem nie zdeptał i wstałaś, wychodząc spod bezpiecznego daszka na spowite potopem podwórko.

- Zwariowałaś?

Odwróciłaś się, z zaskoczeniem słysząc znajomy głos. Ren Tao stał w drzwiach, patrząc na ciebie z lekką irytacją. Twoje serce zabiło mocniej, gdy wykonał krok w twoim kierunku i schylił się, by podnieść leżącą na ziemi paczuszkę.

𝐑𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫𝐥𝐚𝐧𝐝 || 𝐎𝐧𝐞𝐒𝐡𝐨𝐭𝐲Where stories live. Discover now