★ Izaya x Reader: Everybody Dies [Durarara]

3.9K 262 96
                                    

Hah... Kto by pomyślał.

Szczerze mówiąc, naprawdę się tego nie spodziewałem. Nie byłbym jednak sobą, gdybym zaczął panikować. Każdy umiera, czyż nie? Każdy, bez wyjątku. Nawet ja.

Tak, przyznaję, niejednokrotnie widziałem jak ludzie umierają. Rzadko kiedy mieli czas, by o tym pomyśleć, ale bez wątpienia sam moment był fascynujący. Ludzie w momencie śmierci potrafią zmienić się nie do poznania. Zawsze mówiłem, że to niezwykłe, niesamowite...

Ale, jeśli mam być szczery, to po prostu żałosne. Nie wiem, co jest po śmierci, ale jeśli jakimś cudem zachowam świadomość, chyba nie mógłbym wytrzymać myśli, że umarłem tak samo jak wszyscy inni ludzie.

Zimno...

Leżę na chodniku w kałuży własnej krwi. Nikt zdaje się mnie nie zauważać. Mijają mnie ludzie, ale nikt nie chce brudzić sobie rąk. Wiedzą, że kontakt ze mną oznacza kłopoty. Całe Ikebukuro chyba zgodnie uważa, że świat bez Izayi Orihary będzie piękniejszy.

Huh? Nie wierzę, że sam to przyznałem. Ale chyba taki jest sens tego wszystkiego. Że w ostatnich chwilach pozostajemy całkiem sami. I że ze wszystkich ludzi za mną nikt nie będzie tęsknił.

Oprócz...

Chyba nie.

Widzę Twoją twarz, _____-chan. Gdybyś tu była, może byś coś zrobiła. Może tylko po to, by uniknąć wyrzutów sumienia. Potem nienawidziłabyś mnie dalej~...

Haha, wyobrażam to sobie, Twoją minę, gdy Ci to mówię. Że jesteś głupia, że myślisz tylko o sobie, że jesteś po prostu żałosna...! hahaha...

Nie...

Nie przyjdziesz, prawda? Prawdę mówiąc, nie powinnaś. Ze wszystkich ludzi akurat Ty masz prawo mnie nienawidzić. Nie powinnaś czuć winy gdy umrę. Powinnaś udawać, że nic się nie stało. A ja nie powinienem wysyłać Ci tamtej wiadomości. Bo napisałem Ci gdzie teraz jestem, a jeślibyś teraz przyszła, oznaczałoby to, że chcesz mi wybaczyć. A akurat ja ze wszystkich ludzi nie zasługuję na Twoje wybaczenie. Naprawdę, wolałbym, gdybyś zgubiła teraz telefon. Albo żebyś straciła zasięg. Cokolwiek...

Najlepiej, żeby ta wiadomość nigdy do Ciebie nie dotarła. No bo... powinienem przeprosić. Ale i tak mnie nie usłyszysz. Nikt nie usłyszy. Gdybym teraz przeprosił, uspokoiłbym jedynie własne sumienie. Byłbym tylko egoistą. A chciałbym chociaż w swojej własnej świadomości zachować resztki godności. Poczucia, że jestem ponad ludźmi.

Gdyby to zależało ode mnie, oczywiście, że wolałbym żyć dalej. Boję się śmierci, to normalne. Boję się, że chwili w której moje serce się zatrzyma, znikną wszystkie moje myśli, wszystkie informacje, wnioski, do których dochodziłem przez lata. Jak by na to nie spojrzeć, wciąż jestem młody. Zrobiłem wiele rzeczy, które można by uznać za złe, ale nie uważam, abym zasłużył na śmierć. Naprawdę...

Wy pewnie widzicie to inaczej. Ty, Shinra... czy Shizu-chan. Zawsze zastanawiało mnie, czy gdyby w końcu mnie złapał... zabiłby mnie? A jeśli nie, to raczej ze względu na konsekwencje czy jakieś ludzkie... odruchy? Nigdy nie potrafiłem go rozszyfrować. Działał tak instynktownie, że wręcz wymykało się to logice... ciekawe, co by zrobił, gdyby mnie tu teraz zobaczył...

Kręci mi się w głowie... Teraz o wiele bardziej niż wcześniej. Utrata krwi, jak przypuszczam. Ból jest znikomy, zupełnie jakby mój umysł dawno już się poddał. Tak, wiem to. Umieram.

Haha... Jak już wspominałem, niesamowite. Ludzka śmierć. Ludzie. Śmierć. Śmierć...

Gh...

N-nie...

Ja nie chcę umierać. Nie... naprawdę nie chcę. Naprawdę...

Gdzie... gdzie jesteś? Napisałem do Ciebie, czemu Cię tu nie ma?! Czemu nie przyszłaś, czemu jesteś aż taką egoistką...?! Nie obchodzi Cię już nawet, czy zginę?!!! 

Haa... Zaczynam panikować...? Beznadzieja...

Naprawdę tu umrę? Nie chcę... Nie chcę umierać, _____-chan!

Czemu nienawidzisz mnie tak bardzo, że nie obchodzi Cię nawet, co się ze mną stanie? Naprawdę aż tak na to zasłużyłem...?

Wiem, że tak...

Huh? Czuję wilgoć na powiekach. Chyba... płaczę. To... dziwne, nigdy nie płakałem z czegoś takiego jak smutek czy desperacja... To jednak jedyne, co teraz czuję. Nie potrafię nawet kontrolować własnych myśli. Wszystko mi się wymyka...

Kiedyś widziałem pewną parę. Mężczyzna zdradzał kobietę, a ona zawsze udawała że o tym nie wie. Nawet jeśli związek z nim nie dawał jej żadnych korzyści, wciąż przy nim była. Po prostu pewnego dnia nie wytrzymała. Zabiła się. Myślisz, że było mu przykro? Że miał poczucie winy? Że myślał o niej po jej śmierci?

Nie wiem... Był na pogrzebie, a potem jeszcze przez jakiś czas spotykał się z kochanką. Ale nie potrafiłem powiedzieć, o czym myśli. Jego twarz straciła wyraz, jakby zniknęły z niej wszystkie emocje. Coś jednak musiało być. On coś na pewno czuł. Nie wiem co, ale coś - bez wątpienia.

Nie mam zamiaru kłamać, nie jestem dobrym człowiekiem. Choć resztki moralności podpowiadają mi co innego, tak naprawdę chcę, żebyś przeczytała tę wiadomość, a potem dowiedziała się o mojej śmierci. Choć świadomość że tego nie zobaczę jest niezbyt ciekawa. Chciałbym zobaczyć Twoją reakcję. Nie muszę udawać, wiem, że będziesz zrozpaczona. Jesteś zbyt dobrą osobą, by rzeczywiście mnie znienawidzić. Nawet jeśli tym razem przekroczyłem granicę, wiem, że ty też coś poczujesz. Będzie ci smutno? Będziesz zrozpaczona? Popełnisz samobójstwo, może? Haha, aż tak głupia nie jesteś... Ale naprawdę, chciałbym to zobaczyć na własne oczy. Twoje zachowanie zawsze było ciekawe... Twoje reakcje, słabości, emocje, wszystko to przyciągało mnie do Ciebie. Po prostu mi się podobało i chyba dlatego... wszystko niszczyłem.

Chciałem zobaczyć, co zrobisz, gdy po raz kolejny Cię zostawię, gdy znowu zobaczysz mnie z kimś innym, gdy zostaniesz porwana, to wszystko... to wszystko sprawiało mi niesamowitą przyjemność, chciałem więcej, więcej, więcej, dlatego... dlatego przeze mnie prawie zginęłaś. A jednak... nie żałuję. Jestem okropnym człowiekiem, nieprawdaż...?

A potem... Cóż, to mi też nie wystarczyło. Nie chciałem Twojej śmierci, ale zobaczenie Cię z nią twarzą w twarz nie sprawiło, że miałem dość. Chciałem czegoś jeszcze. Czegoś innego.

Dlatego wtedy zabrałem Cię do swojego mieszkania. Czekałem na najlepszy moment. Wiedziałem, że nie będziesz w nastroju na cokolwiek, że nie będziesz tego chciała. Gdybyś chciała, nie byłoby zabawy, a nie mogłem pozwolić na to komukolwiek innemu. Tylko ja mogłem to z Tobą zrobić. Pamiętasz? Byłaś urocza, nieśmiała, na początku starałaś się wyrwać, szarpałaś, ale gdy między naszymi ciałami nie było już nic, poddałaś się temu. Po tym wszystkim, w końcu zobaczyłem co nowego. Coś co nie było ani strachem, ani smutkiem. Coś, co z założenia miało sprawić Ci ból, rozbudziło Cię w zgoła inny sposób... Hah... Jak ludzie to nazywają? Zauroczenie? Czy coś więcej...?

Chyba kończy mi się czas... Już prawie nic nie widzę, wszystko wokół jest rozmazane i kręci mi się w głowie jeszcze bardziej. Jest mi zimno, ale jest to dziwny rodzaj zimna; nie mogę drżeć, jakbym sam już stał się zimny.

Więc, tak to się kończy. Nie mam już siły na rozpacz. Po prostu powoli zasypiam, bo czuję, że nie ma już sensu utrzymywać się przy przytomności. I tak już tylko chwile dzielą mnie od jej utraty. 

Poczekam jednak jeszcze trochę... Nie wiem, czy można to nazwać nadzieją, czy bardziej desperacką próbą zostania tu nieco dłużej, na tym świecie... Ale jak długo mam jeszcze jakiekolwiek siły, wykorzystam je... 

_____-chan, zostało naprawdę niewiele czasu... Nie wiem nawet, czy przeczytałaś tę wiadomość... Ale jeśli tak...

...przyjdziesz po mnie...?

  ★  

𝐑𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫𝐥𝐚𝐧𝐝 || 𝐎𝐧𝐞𝐒𝐡𝐨𝐭𝐲Donde viven las historias. Descúbrelo ahora