★ Tyki x Reader: Lies [D.Gray-man]

2.5K 124 49
                                    

Za pierwszym razem, gdy dorożka się zatrzymała i twój ojciec wyszedł z niej, by sprawdzić co się stało, wiedziałaś, że to nie jest zwykły postój. I że nic się nie popsuło, tak naprawdę.

Mimo to udawałaś że wciąż śpisz, że nie widzisz niepokoju na jego twarzy, że wcale się nie martwisz. Z zamkniętymi oczami wsłuchiwałaś się w szelest, a potem jęki na zewnątrz, ale zachowywałaś się zupełnie jakbyś ich wcale nie słyszała. Jakbyś spała.

Za drugim razem, gdy drzwi dorożki otworzyły się i do środka zajrzał mężczyzna, udawałaś, że dopiero się obudziłaś. Otworzyłaś zaspane oczy, patrząc na niego. Powiedział, że dorożka stoi tu od paru godzin i że dorożkarz zniknął, i że powinnaś stąd pójść, bo okolica jest niebezpieczna.Wyglądał jak człowiek i każdy za takiego by go uważał.

Ty jednak byłaś córką egzorcysty i wiedziałaś, kim jest ta osoba. Nie wyglądał, jakby zamierzał zrobić ci krzywdę, bo nie miał ku temu powodu. Udawał, że znalazł dorożkę na uboczu i tylko się zainteresował. A ty udawałaś, że nie wiesz, że twój ojciec nie żyje i że to on za to odpowiada. Wiedziałaś to jednak od chwili, w której jęki na dworze nagle ucichły, a błysk dochodzący z zewnątrz przez szybki dorożki informował, że transportowane przez was innocence zostało zniszczone.

Udając niepewność, dałaś wyprowadzić się z dorożki. Po twoim ojcu nie było śladu. Wzięłaś parę rzeczy i poszłaś razem z nieznajomym, udając, że jesteś trochę zaniepokojona. Nie wiedziałaś, czemu poszłaś, w końcu powinnaś czekać na ojca - tego wymagało twoje udawanie, bo stałaś przy tym, że nie wiedziałaś o jego śmierci.

Za trzecim razem, gdy zaprowadził cię do jakiegoś domu i nakarmił cię, udawałaś, że chcesz wracać do siebie. Nie byłaś wychowana w luksusach, ale pewnie większość osób w twojej sytuacji nie chciałoby spędzać czasu w takiej norze. Starałaś się być nieco arogancka, w nadziei, że pozwoli ci odejść lub znajdzie sposób, byś wróciła. Tak naprawdę jednak nie chciałaś odchodzić i tym razem mówiłaś tak tylko dlatego, że wypadało.

On jednak jasno dał ci do zrozumienia, że nigdzie nie pójdziesz. Nie miałaś gdzie wracać, to było oczywiste. W Zakonie nie przyjęliby cię z otwartymi ramionami. Córka egzorcysty, która nie potrafiła i nawet nie próbowała ochronić swojego ojca. Wstydziłaś się, ale wiedziałaś, że tylko dzięki temu przeżyłaś.

Dom był przytulny i miły. Mieszkali tu też inni ludzie, ale szybko się z tobą zaprzyjaźnili. Nawet dla niego zdawali się być jak rodzina. Dziwiłaś się, że demon może przyjaźnić się z ludźmi. Niepokoiło cię to. Nie ufałaś mu i bałaś się o innych, bardziej jednak bałaś się o samą siebie. To był jednak ten czwarty raz, gdy udawałaś, że jesteś częścią tej rodziny.

Dzień mijał za dniem. Zajmowałaś swój czas wszystkim, co było pod ręką: szyciem, gotowaniem, czytaniem... tym, co tylko mogłaś robić, co zwykłaś robić i co mogło odgonić twe myśli od sytuacji, w której się znalazłaś. Wtedy w twojej głowie zrodziła się kolejna myśl. Piąta, która pogrążała się jeszcze bardziej. Postanowiłaś wcielić ją w życie.

I tak z tygodnia na tydzień, czułaś. Zbliżałaś się do tej tajemniczej istoty, wprawnie udającej człowieka. Gardziłaś tym, że udaje kogoś, kim nie jest. Przez myśl ci nie przyszło, że tak naprawdę gardzisz samą sobą.

On też zbliżył się do ciebie. Najpierw ostrożnie, nieśmiało, aż jednej nocy wszystko się zmieniło. Tej jednej nocy zastanawiałaś się, czy to wszystko jest fałszem. Budząc się w jego ramionach, nie wiedziałaś, czy płaczesz z tęsknoty, szczęścia, czy żalu. Wtulałaś się w jego klatkę piersiową, szukając w nim pocieszenia. Zbliżałaś wasze ciała, a on nie miał nic przeciwko temu. Ty byłaś jego, a on był twój. Na tę jedną noc udało ci się prawie pozbyć wątpliwości.

Wątpliwości, które nazajutrz wróciły ze zwielokrotnioną mocą.

Gdy wychodził do pracy razem z innymi ludźmi, wymykałaś się. To był szósty raz, gdy mówiłaś mu, że cały czas byłaś w domu. Jednak to było nic. Wymykałaś się coraz dalej, jednak nie chciałaś uciec. Dobrze było ci tam i z czasem zaczęłaś przyzwyczajać się do współlokatorów, tych, którzy zdawali się ufać ci wbrew wszystkiemu.

Pewnego razu jednak, w trakcie swojej samotnej wycieczki, spotkałaś egzorcystę. Znałaś go kiedyś, martwił się o ciebie, gdy zniknęłaś na parę tygodni. Gdy go spotkałaś, nie chciałaś z nim iść. Wolałaś zostać razem ze swoim demonem. A jednak, gdy zaoferował ci obiad, nie mogłaś mu odmówić. W sypialni nad jadłodajnią wasza przyjaźń rozgorzała na nowo. Zdziwił się twoją śmiałością, ale nie czułaś, jakbyś miała cokolwiek do stracenia.

Gdy wróciłaś, mówiłaś swojemu demonowi, że jest "tym jedynym". To był siódmy raz. Nie widziałaś w tym błędu. Nie widziałaś żadnej sprzeczności. Nie żałowałaś niczego, jedynie czerpałaś przyjemność z życia. Gdy wychodził, szłaś do egzorcysty, a gdy wracał, przeżywałaś z nim dokładnie to samo. Nie czułaś szczęścia - tylko pożądanie wypełniające cię za każdym razem, gdy w ogóle myślałaś o zbliżeniu.

Jednego dnia wyszedł wcześniej, tym razem nie z resztą ludzi. Poprosił, byś została i dbała o siebie, a ty zgodziłaś się. To był ten ósmy raz, gdy, zaniepokojona, poszłaś za nim. Nie wiedziałaś, czego się bałaś: tego, że, jako demon, zrobi coś złego, czy tego, że mógłby spotkać kogoś innego. To drugie niepokoiło cię znacznie bardziej, więc szłaś za nim, starając się pozostać niezauważoną.

Gdy tylko trafiliście do miasta, wiedziałaś, jak to się skończy. Wiedziałaś, że w tym mieście jest tylko jeden egzorcysta mający więcej niż jedno innocence i że to właśnie on jest celem noah. Szłaś jednak dalej, chcąc zobaczyć, co się stanie.

Jednak zostałaś zauważona. Nie wyglądał na zdenerwowanego. Z lekkim uśmiechem powiedział, byś z nim poszła, że chce ci coś pokazać. Już nie wyglądał jak człowiek. Włosy odgarnięte do tyłu odsłaniały czarne gwiazdy na czole, a jego skóra była ciemna. Udawałaś że nie wiesz. Udawałaś, że nie wiedziałaś wcześniej o niczym i że idziesz z nim ze strachu, i to był dziewiąty raz.

Tak jak przypuszczałaś, trafiliście do sypialni nad jadłodajnią. Modliłaś się, by egzorcysta nic powiedział. I tak, jak miałaś nadzieję, nie zdążył. W ciągu paru sekund było po wszystkim. Martwe ciało legło na ziemi. Jedynie otwarte, zimne oczy i stróżka krwi ściekająca po brodzie dawała do zrozumienia, że egzorcysta nie żyje. Nie widziałaś do końca jak umarł. Ale noah włożył dłoń w jego ciało, zupełnie jakby było dla niego przezroczyste. I egzorcysta naprawdę zginął.

Potem podszedł do ciebie, gładząc dłonią twój policzek. Był lekko uśmiechnięty, ani trochę nieprzejęty twoim strachem. Choć nie wiedziałaś, czego teraz się boisz. Wszystko było w porządku, w końcu nic ci nie zagrażało. Jedyny dowód twojej zdrady zniknął.

Nie rozumiałaś też, gdy przesunął delikatnie palce do twojego dekoltu. Uwielbiałaś sposób w jaki to robił i dałaś ponieść się wyobraźni.

Tym bardziej nie rozumiałaś, gdy wsunął dłoń w twoje ciało, bez żadnego oporu. Nie czułaś tego aż do chwili, gdy objął palcami twoje wciąż bijące serce. Otworzyłaś szerzej oczy, tym razem naprawdę przerażona.

- Ale... ja cie kocham... - szepnęłaś.

- To kłamstwa, [f/n]. Tylko kłamstwa.

  ★  

𝐑𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫𝐥𝐚𝐧𝐝 || 𝐎𝐧𝐞𝐒𝐡𝐨𝐭𝐲Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz