Rozdział 3

22.7K 1K 599
                                    

To był Potter obściskujący się z Parkinson.

Muszę przyznać, że nie był to najprzyjemniejszy widok jaki kazano mi oglądać, ale widziałam już Filcha wyznającego miłość swojej kotce, więc nie narzekałam. Momentalnie odwróciłam się w drugą stronę, i zamierzałam opuścić natychmiast korytarz, ale moje ciało napotkało opór. Drugi raz dzisiejszego wieczoru wpadłam w ramiona przystojnego ślizgona.

- Auć - powiedziałam, gdy moje ręce uderzyły o tors blondyna, jedocześnie zapominając, że nie powinnam się odzywać, jeżeli nie chcę, by Parkinson z Potterem odkryli, że tu jesteśmy.

Malfoy widocznie pomyślał to samo, bo momentalnie przyłożył swoją rękę do moich ust, bym nie mogła nic powiedzieć. W normalnych warunkach próbowałabym się wyrwać, ale wolałam nie mieć bardziej przechlapane niż już mam. Cichutko przemknęliśmy dalej korytarzem do klasy obok i Draco wyciągnął różdżkę i rzucił na nas Muffliato, by obściskująca się para nie mogła nas usłyszeć.

- Oszalałaś Black? - powiedział ściągając swoją rękę z mojej twarzy.

- I kto tu oszalał? - zdenerwowałam się. - Ty zaproponowałeś spotkanie tutaj. Trzeba było ich uprzedzić, że to miejsce jest już zajęte.

- Bylibyśmy tu sami, gdybyś się jak zwykle nie spóźniła - powiedział podirytowany ślizgon.

- Zatrzymały mnie twoje fanki - powiedziałam i widząc zdziwioną minę Dracona dodałam. - Astoria Greengrass powiedziała, że ja pożałuję, jak ona jeszcze raz zobaczy mnie z Tobą.

Malfoy nic nie powiedział tylko zaśmiał się cicho.

- Mogłaś zagrozić, że ją zabijesz jak nie przestanie traktować mnie jak swoją rzecz - odparł dalej się śmiejąc.

- Mogę też zagrozić, że zabiję Ciebie, jeżeli nie przestaniesz mnie tu przetrzymywać - odrzuciłam. Jeśli rozmowa znowu wkracza w granice mojego pochodzenia to kontynuujmy ją.

- Ja Cię nie przetrzymuję kochana - wyszeptał mi do ucha. - Możesz w każdej chwili wyjść, ale tego nie zrobisz, bo jesteś zbyt ciekawa o co mi chodzi.

- To mów teraz, bo chcę jak najszybciej uwolnić się od Twojego niechcianego towarzystwa.

- Ale przyszłaś tu z własnej woli. Nie wymuszałem nic na Tobie - powiedział z chytrym uśmiechem, ale miał rację. Nie rozkazał mi tego, ani nie wymusił obietnicy. Przyszłam tu, bo chciałam. Tak przebiegły mógł być tylko ten tleniony ślizgon.

- Ale powiem Ci - powiedział w końcu i wyciągnął z kieszeni jeansów pogniecioną kartkę zapisaną jakimś dziwnym pismem. - Musisz mi pomóc mi to odszyfrować.

- Po co Ci to? - spytałam

- Znalazłem ją dołączoną do mojego prezentu urodzinowego w czerwcu. Starałem się sam to zrobić, ale potrzebuję kogoś... kogoś mądrzejszego - te ostatnie słowa wymówił z wyczuwanym wymuszeniem.

- Dlaczego nie poprosisz o to Granger? - nie ulegałam. Chciałam wiedzieć wszystko.

- Bo... - zaczął i odgarnął kosmyk moich czarnych włosów za ucho i dalej kontynuował powoli. - ... Granger robiłaby sobie nadzieje, że może coś do niej czuję, skoro zwracam się do uczennicy innego domu, zwłaszcza Gryffindoru i to jeszcze szlamy. A ty czujesz wstręt do wszystkiego co się rusza - to ostatnie zdanie dosłownie wyszeptał mi do ucha i delikatnie musnął je wargami.

- Skończ to robić - powiedziałam na tyle głośno na ile pozwalała mi sytuacja.

- O tym właśnie mówię - odpowiedział odsuwając się ode mnie i podając do ręki kartkę. - To jak? Pomożesz mi?

- Co z tego będę miała? - nie dawałam za wygraną.

- Satysfakcję z pomocy najgorszemu, tlenionemu ślizgonowi w tej szkole - odparł.

- Pomogę Ci - rzuciłam z niechęcią. - I robię to tylko dlatego, że ta satysfakcja mi nie do końca zadowala i potem pomyślę nad czymś ciekawszym.

- Cieszę się, że się zrozumieliśmy - powiedział i wyszedł z klasy.

Skoro on poszedł, poszłam i ja. Nie miałam po co stać sama w pustej sali. Wracając na szczęście nie zauważyłam już żadnych nieproszonych gości.

***

- Pierwszy dzień i już zaspałam... Jaką mam pierwszą lekcję? Eliksiry z Gryfonami! No to mnie stary Ślimak zabije jak się spóźnię od razu na początku - rozmyślałam przeglądając swój plan lekcji i biegnąc do klasy.

Przyzwyczajona do późnego wstawania latem, tym razem chciałam zrobić to samo. Obudziłam się 15 minut przed lekcjami i równo z dzwonem oznaczającym pierwszą lekcję wybiegłam z Pokoju Wspólnego od razu do klasy, nawet nie jedząc śniadania. Zbliżając się do klasy eliksirów, zwolniłam zauważając, że wszyscy jeszcze czekają na profesora. Poprawiłam włosy i krawat i podeszłam do Izzy. Stała sama, bo Mary nie wybrała eliksirów na szóstym roku, głównie dlatego, że chciała po szkole wrócić do Hogwartu jako nauczycielka transmutacji. My z Izzy zdecydowałyśmy się na karierę aurorów.

- Fajnie, że mnie obudziłaś - zaczęłam.

- Tak słodko wyglądasz jak śpisz, że nie miałam serca Cię budzić - odpowiedziała. - Ale mam dla Ciebie kanapki i sok dyniowy.

Skończyła, bo do klasy wszedł Slughorn, a my razem za nim. Okazało się, że nie tylko jak się spieszyłam, bo chwilę później do sali wbiegli Potter z Łasicem i zajęli miejsca za nami. Dzisiaj mieliśmy uwarzyć Wywar Żywej Śmierci zgodnie ze wskazówkami z podręcznika. Nie miałam z tym większych problemów, bo zawsze byłam bardzo dobra z eliksirów, a dzisiaj gra toczyła się o całkiem wysoką stawkę. O Felix Felicis, czyli eliksir, który przynosi szczęście. Z wielkim zadowoleniem patrzyłam na Granger, która zawzięcie próbowała sprawić, by jej wywar miał taką barwę jaka jest podana w przepisie. Niestety bezskutecznie, ku mojemu jeszcze większemu zadowoleniu. Moja radość nie trwała jednak długo, gdyż okazało się, że eliksir Pottera ma taką samą barwę i jest tak samo poprawnie uwarzony jak mój. Stary Ślimak długo się wahał, ale w końcu stwierdził :

- Za poprawne uwarzenie Wywaru Żywej Śmierci Felix Felicis otrzymuje pan Harry Potter.

Dosłownie kipiałam ze złości. Dobrze, że podejrzałam jak nasz kochany Chłopiec - Który - Przeżył - Żeby - Uprzykrzać - Ludziom - Życie skrycie korzysta z rad zabazgranych na jego podręczniku. Przysięgłam sobie, że zdobędę jego podręcznik, chociażby dlatego, że go szczerze nienawidziłam i chciałam, by jego życie było jak najmniej udane.

__________________________________

Zaczyna się dziać, ale nie wiem kiedy zacznie się prawdziwa akcja ;) Następny rozdział za trochę dłużej niż tydzień, ponieważ całe tygodnie mam teraz pozawalane sprawdzianami, kartkówkami i nauczyciele lecą z materiałem jak szaleni, bo w kwietniu egzaminy :D



Gdy zapada zmrok...Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon