Rozdział 5

20.2K 1K 289
                                    

*Perspektywa Lei*

Od rana jest strasznie gwarno i tłoczno w Pokoju Wspólnym Ślizgonów. Szczerze, nie dziwię im się. Dzisiaj jest pierwszy trening Quiddticha z nowym kapitanem i każdy chce to widzieć. Isabelle już od wczoraj chodzi naburmuszona przez to, co szanowny pan kapitan powiedział jej tydzień wcześniej. Mary w ogóle nigdzie nie widać – czasami zastanawiam się jak ona trafiła do Slytherinu - ale gdy widzę jak się złości to od razu twierdzę, iż tiara wybrała dla niej dobry dom.

Po śniadaniu poszłam do swojego dormitorium po kurtkę, bo jak większość mieszkańców mojego domu chciałam zobaczyć co tym razem wymyślił Malfoy.

- Po co Ci to? – spytała podirytowana Isabelle patrząc na ubranie w mojej ręce.

- Wychodzę? – odparłam pytaniem.

- Gdzie-e? – również spytała.

- Na trening. Idę zobaczyć co wywijają tym razem – rzuciłam i wyszłam z dormitorium. Przeszłam przez coraz mniej zapełniony Pokój Wspólny, lochy i kierowałam się na stadion Quidditcha. Koło wyjścia z Wielkiej Sali zauważyłam Pottera.

- Ej... Leia – zaczął niepewnie.

- Czego chcesz ode mnie bliznowaty? – chciałam mu pokazać, że to ja mam kontrolę, a nie on.

- Czemu mu pomagasz? Jesteś córką Syriusza! Powinnaś być po naszej stronie! – wypytywał mnie Potter.

- Komu znowu pomagam do cholery? - zdziwiłam się.

- No jak komu? – spytał, jakby moje wcześniejsze pytanie było wręcz absurdalne. – Malfoyowi!

- Przecież mu nie pomagam – odpowiedziałam.

- Słyszałem waszą rozmowę w bibliotece – odrzucił od razu, a ja zrobiłam głupią minę.

- Radzę Ci uważać Potter. To, że niektóre ślizgonki mają do Ciebie słabość, nie znaczy, że ja też – powiedziałam i podziwiałam zdziwioną minę Chłopca – Który – Przeżył – I – Uważa – Się – Za – Nie – Wiadomo – Co.

- Skąd to wiesz? – spytał zdenerwowany

- Nie tylko ty potrafisz podsłuchiwać – odrzekłam z głupim uśmieszkiem i poszłam na boisko.

Trybuny były pełne ślizgonów, którzy starali się o miejsce w drużynie. Podeszłam na jedne z niższych i usiadłam się koło Blaise'a. On nie musiał się martwić, bo miał zapewnione miejsce jako ścigający - drugim był Theodor Nott. Brakowało więc 4 osób w drużynie.

- Dobra – zaczął kapitan. – Podzielimy się na dwie drużyny i zobaczę co potraficie.

14 chłopaków wzleciało w powietrze i zaczęło toczyć ze sobą walkę o miejsca w składzie. Całkiem nieźle radził sobie jeden siódmoklasista z drużyny Malfoya jako obrońca i podobała mi się też gra piątoklasisty z przeciwnego zespołu na pozycji pałkarza. Reszta była do kitu.

- Jesteście okropni – krzyczał Draco, gdy skończyli prowizoryczny mecz i zeszli na ziemię oraz zaczął wytykać ich palcami – Oprócz Ciebie, ty tam, z siódmej klasy, obrońca!

- Ja? – zdziwił się ten ślizgon, o którym wcześniej wspominałam.

- Tak, ty – powiedział spokojniej Malfoy. – Dostajesz się. I jeszcze ten pałkarz z piątej klasy.

- Możesz się panoszyć Malfoy, ale mam imię – oburzył się chłopak. Już go lubię.

- Ja tu jestem kapitanem, a nie ty Dallas! – zdenerwował się kapitan. – Oprócz tej dwójki, reszta z was lata makabrycznie. Fakt, że lepiej niż dziewczyny, ale nadal okropnie!

- Co ty powiedziałeś? – spytałam wstając. – Uważasz, że dziewczyny latają gorzej niż chłopacy?

- Tak właśnie Black – odpowiedział Draco. – Latamy dużo lepiej niż wy.

- Przekonamy się – powiedziałam. – Daj mi miotłę Montgomery. Zagrajmy jeszcze raz.

- Chwila , wydawało mi się, że ja tu jestem kapitanem – zauważył Malfoy

- Masz rację – zaczęłam wzbijając się w powietrze i uśmiechając się szyderczo. – Tylko Ci się wydawało.

Momentalnie znowu uformowały się dwie drużyny. W pierwszej znalazł się cały skład naszego nowego zespołu, a w drugiej byłam ja i kilka tych okropnych ślizgonów, którzy nie potrafią nawet latać. Zaczęła się prawdziwa gra. Podawałam kafla bardzo sprawnie i w końcu udało mi się zdobyć punkty dla drużyny. Byłam również wdzięczna mojemu pałkarzowi, Walshowi, za to, że zwinne odbijał tłuczki posyłane w moją stronę. Latając mijałam Notta i Zabiniego, którzy patrzyli na mnie z nieukrywanym podziwem.

Na stadionie zrobiło się tak głośno, że uczniowie innych domów przychodzili popatrzeć, ale Ci z mojego domu, którzy nie bujali w przestworzach szybko ich wyganiali. Niestety, nie mogli wygonić pani Hooch, która przyszła wszystko uspokoić.

- Schodzić szybko z mioteł – krzyczała. – Bo dostaniecie ujemne punkty dla waszego domu! Kto by to widział, żeby w niedzielę o takiej porze wykrzykiwać tak na stadionie.

- To był tylko trening – powiedział Malfoy schodząc z miotły.

- W takim razie zostaje tylko drużyna, a reszta ROZEJŚĆ SIĘ – powiedziała stanowczym głosem i odchodząc zarzuciła swoją długą peleryną.

Wszyscy, oprócz kilku osób w drużynie zabrali się do wyjścia, łącznie ze mną, kiedy usłyszałam głos Draco :

- O nie Black! – próbował przekrzyczeć się do mnie przez boisko. – Ty zostajesz!

- Miała zostać drużyna – powiedziałam. – Poza tym nie mam co robić, więc idę.

- No właśnie, drużyna – zauważył. – Zostajesz!

W tym momencie wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę. Nawet zirytowanej moim zachowaniem Isabelle.

-Potrzebujemy drugiego pałkarza – powiedział i zlustrował wzrokiem chłopaków kandydujących na to stanowisko. – Walsh! Ty jesteś niezły. Zostajesz na boisku. Ale jakby ktoś jeszcze nie zauważył brakuje nam cały czas jednego zawodnika.

Mówiąc to wszystko śmiał się do mnie, ale nie tak przyjacielsko, tylko groźnie. Odgrywał się za akcję w bibliotece. Wiedział, że przyjaźnię się z Isabelle, której zależało na dostaniu się do drużyny, ale powiedział jej na początku, że żadna dziewczyna nie zbezcześci i nie zhańbi dobrego imienia drużyny Slytherinu i nie dostanie się do składu.

- Brakuje nam ścigającego – zwrócił głowę w moją stronę. – Albo ścigającej. Dałaś nam właśnie niesamowity popis swoich umiejętności. Brawo Black! Zostajesz naszą nową ścigającą!

________________________________

A więc, standardowo kolejny rozdzialik.  Niestety, z racji tego, że w tym tygodniu to już drugi, musicie poczekać ciut dłużej na kolejny, bo wena nie pojawia się od zaraz. ;) W sumie to ten rozdział wydaje mi się nudny, aczkolwiek, wnosi trochę do fabuły i musiałam go dodać. ;)


Gdy zapada zmrok...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz