Rozdział 20

14.1K 749 183
                                    

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD SPODEM!

- Że co, przepraszam bardzo? – spytałam prawie krztusząc się własną śliną. – Ty i Draco?

- Czy coś w tym dziwnego? – odparła pytaniem Astoria udając zdziwienie, ale na jej twarzy malował się nienaturalnie duży uśmiech.

- Dwie wywłoki tego samego pokroju – rzekłam odwracając się od ciemnowłosej.

- Gdyby to tylko ode mnie zależało, to siedziałabyś tylko w swoim dormitorium – powiedziała Astoria, nie zważając na moje wcześniejsze słowa. – Ale Draco nalegał, abyś ty też przyszła.

- Dziękuję za Twoją łaskawość – odrzuciłam i pokazałam jej drzwi.

Roześmiana ślizgonka wyszła z mojego dormitorium, a ja zatrzasnęłam za nią drzwi pokazując, że więcej jej tutaj sobie nie życzę. Nagle do głowy wpadł mi szatański pomysł. Sam Blaise by się go nie powstydził.

- Zmieniłam zdanie – powiedziałam odwracając się do Izzy i Meredith. – Pójdę na dół, ale nie pójdę sama.

- No raczej, że nie – odparła Mary wyrzucając z szafy ciemną spódnicę i przykładając ją do talii. – Idziesz przecież z nami. Może być ta spódnica?

- Jest ok – rzuciła Isabelle i przebrała swoje szkolne buty na nieco mniej wygodne, wysokie balerinki. – Nie wiem o co ci chodzi, Leia.

- Może to nawet lepiej – odrzekłam i podziękowałam sobie, że od razu po kąpieli założyłam granatową sukienkę, przynajmniej teraz nie musiałam się przebierać jeszcze raz.

Wyszłam ze swojego dormitorium i skierowałam się w kierunku pokoi chłopców. Zeszłam prawie na sam dół i zapukałam w drugie drzwi w po prawej stronie. Na szczęście otworzyła mi dokładnie ta osoba, której teraz potrzebowałam.

- Cześć Leia – zaczął rozmowę wyraźnie rozchmurzony Theo. – Wejdź, i tak jestem sam.

- Dzięki – odparłam i przekroczyłam próg tego pokoju. Wyglądał zupełnie inaczej niż pokój Draco i Blaise'a. W tamtym panował porządek, a ten był w prawie totalnym chaosie. Książki leżały wszędzie, ubrania wystawały z niedomkniętej szafy, a w buty można było przypadkiem wejść błądząc w poszukiwaniu łóżka, które nawet nie jestem pewna, czy faktycznie było łóżkiem. Usiadłam na czymś co je przypominało i zaczekałam aż gospodarz usiądzie obok mnie.

- Więc... - zaczął niezbyt śmiało rozmowę Theo. – Co Cię tutaj tak nagle sprowadza? Wszyscy już za chwilę będą na dole.

- No i my też zaraz będziemy – powiedziałam do niego z uśmiechem i odgarnęłam kosmyk włosów z twarzy.

- My? – spytał zdziwiony chłopak, ale za chwilę kąciki jego ust powędrowały ku górze i na jego twarzy wymalował się piękny uśmiech. – Czy ty chcesz iść ze mną tam na dół?

- Tak, czy coś w tym dziwnego? – spytałam schodząc z łóżka i chwytając go za ramię, by zrobił to samo.

- Zawsze ty i Draco wyglądaliście jakbyście się ku sobie mieli... - nie dałam mu dokończyć.

- Astoria, pamiętasz? – stuknęłam palcem w swoją skroń. – On jest z Astorią.

- Wyglądasz jakbyś niezbyt z tego powodu była szczęśliwa – odparł Theodor puszczając moje ramię i zatrzymując się przed drzwiami.

- Mówiłam wcześniej dziewczynom – pokręciłam głową ze znudzeniem. – Są siebie warci i nie obchodzi mnie z kim chodzą.

- Dobra, rozumiem – powiedział chłopak i otworzył mi drzwi. Wyszłam dygając lekko i chwyciłam go z powrotem za ramię, by za chwilę znaleźć się już na dole.

Trzeba przyznać, że wchodząc do Pokoju Wspólnego Slytherinu dało się wyczuć przesłodzoną ingerencję Astorii w jego wystrój. Za dużo było wszędzie serc, kwiatów, czerwonych girland. Idąc obok Theo udałam odruch wymiotny, na co on tylko wybuchnął śmiechem i grupka znajdujących się obok nas ślizgonek zaczęła się głupio spoglądać. Była wśród nich Pansy Parkinson, która nie wyglądała na zbyt zadowoloną z tego, że jest na tej imprezie. Skinęła na mnie lekko głową, a ja uprzejmie przeprosiłam Theodora i oddaliłam się w kierunku ciemnowłosej.

- Co chcesz Parkinson? – spytałam niegrzecznie.

- Co jak co, ale ty akurat powinnaś być najmniej zadowolona powodem tego przyjęcia – powiedziała patrząc się na mnie dziwnie.

- A to dlaczego? – zapytałam krzywiąc się.

- Dobra, powiem ci, że mnie też nie odpowiada zbytnio związek Draco z Astorią – odparła ślizgonka siadając na kanapę niedaleko.

- Taa , akurat w to nie wątpię – przytaknęłam jej siadając obok. – Kochałaś go.

- A Astoria tego nie robi – mówiła dalej ślizgonka. – Dlatego ja nie pozwolę jej na chodzenie z Draconem.

- No i po co mi to wszystko mówisz? – spytałam zdziwiona, bo nigdy nie kolegowałam się z Pansy.

- Bo wolę – słowa z wielkim trudem przechodziły jej przez gardło. – Żeby był z tobą...

- Ale na to chyba obydwie strony muszą się zgodzić – zauważyłam. – A tu nie masz poparcia żadnej z nich.

- Zdziwiłabyś się – powiedziała z chytrym uśmieszkiem. – Wiem o was obojgu więcej niż wam się wydaje.

To powiedziawszy odeszła zostawiając mnie z rozdziawioną buzią.

_____________________________

Przepraszam za nieobecność i za to, że jest tak krótki. Brak weny, czasu i egzaminy na dodatek spowodowały, że kompletnie nie wiedziałam co napisać i nie umiałam sklecić ani jednego normalnego zdania. Rozdziały będą się teraz pojawiały tak nieregularnie w odstępach około 2/3 tygodni.

Przy okazji, jakby ktoś miał ochotę i chęć, mógłby zrobić dla mnie okładkę do opowiadania. Gdyby komuś się chciało, to proszę pisać w wiadomości prywatnej. :)

Gdy zapada zmrok...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz