Rozdział 8

17.3K 881 581
                                    

*Perspektywa Draco*

- Co Crabbe i Goyle robili wczoraj pod Pokojem Życzeń udając jakieś pierwszoklasistki? – gdy usłyszałem to pytanie uśmiech momentalnie zszedł mi z twarzy.

- Jak się tego domyśliłaś? – spytałem i za chwilę dodałem. – Panno Granger?

- Nawet mnie do niej nie porównuj – powiedziała z uśmiechem. – Obiecałeś szczerze odpowiedzieć.

- Dobrze - powiedziałem spokojnie. – Oni tam tylko stali.

- To w takim razie, gdzie byłeś w tym czasie ty? – spytała mnie z podejrzaną miną.

- A to już moja droga jest drugie pytanie – powiedziałem z uśmiechem.

- Cwany jesteś – rzuciła. – Ale się tego dowiem.

- Niewątpliwie – potwierdziłem jej słowa, po czym wstałem ze schodów i pociągnąłem ją za nadgarstek. – Chodź już. Chyba nie chcesz się spóźnić do Flitwicka?

***

Po lekcjach, w czasie przerwy od razu podszedłem do Crabbe'a i Goyle'a.

- O wy głąby – powiedziałem uderzając ich w głowy. – Nikt się nie miał dowiedzieć, że to wy!

- Ale nikomu nie powiedzieliśmy, że to my – usprawiedliwiał się Goyle.

- Taa... A ktoś was przyłapał na siódmym piętrze? – spytałem ostro.

- Yy... No... - zaczął Crabbe, ale nie dałem mu dokończyć.

- Leia was widziała, idioci! – krzyknąłem.

- Ale udawaliśmy pierwszoklasistki i nam uwierzyła – mówił dalej Crabbe.

- Ona nie jest taka głupia jak wy – powiedziałem. – I się sama domyśliła, że to nie pierwszoklasistki.

Nie miałem już siły na tych dwóch, więc usiadłem do stołu i zacząłem jeść. Nie było mi to dane zbyt długo, bo za chwilę przyszedł do mnie Blaise i miał wielką ochotę pogadać.

- Co masz taką minę, jakby Ci Leia dała kosza? – spytał z uśmiechem nakładając sobie jedzenie na talerz i patrząc jak ja się krztuszę słysząc te słowa.

- Cco? – spytałem zdziwiony.

- No przecież wiem, że ona Ci się podoba – powiedział Blaise zaczynając jeść.

- Co?! – powtórzyłem wybałuszając oczy.

- Przecież widzę jak na nią patrzysz – dodał Zabini przeżuwając pasztecik.

- Snape kazał mi do siebie przyjść przed lekcją – rzuciłem szybko i szybkim krokiem wyszedłem z Wielkiej Sali.

*Perspektywa Lei*

Gdy wchodziłam do Wielkiej Sali wpadłam na wychodzącego z niej Malfoya wpatrzonego w podłogę, zupełnie jak we wrześniu na peronie.

- Uważaj jak idziesz – powiedziałam.

- NIC MI NIE JEST – odpowiedział głośno blondyn i skierował się w stronę lochów.

Zdziwiona podeszłam do najlepszego przyjaciela Draco i zapytałam :

- Wiesz co jest tej fretce?

- Zakochał się – powiedział Zabini wpychając sobie na siłę jedzenie do ust.

- W kim? – spytałam zaciekawiona i usiadłam obok ślizgona, chwyciłam leżącą obok niego bułkę i zaczęłam powoli żuć.

- W takiej jednej ślizgonce – powiedział chłopak ze stoickim spokojem.

- Ale w jakiej? – dopytywałam dalej jedząc bułkę.

- Powiem Ci tyle, że w ładnej, ciemnowłosej – odparł.

Spojrzałam jeszcze raz na jego spokojną i aż nazbyt opanowaną minę i jego nieobecny wyraz twarzy. Z tego wyczytałam wszystko to co mi było potrzebne.

- I nie czujesz się zazdrosny z tego powodu? – spytałam znowu odkładając kawałek pieczywa na jego talerz.

- A dlaczego miałbym być? Jest moją koleżanką. Zjadłaś mi prawie całą bułkę! – zauważył.

- Bułka teraz mniej ważna – powiedziałam podając mu drugą i patrząc jak rzuca się na nią jak dziecko na nowe zabawki. – Już koleżanka?

- No od zawsze koleżanka – rzekł dziwnie się na mnie patrząc. – Moja i jego.

- Okej – powiedziałam trochę speszona. – Muszę już iść. Snape chciał mnie widzieć u siebie.

Uśmiechnęłam się do niego i wyszłam z Sali. Skierowałam swoje kroki z przyzwyczajenia na dół do lochów, ale dopiero, gdy weszłam do pustej klasy przypomniało mi się, że teraz Snape uczy Obrony i musiałam się wracać na górę. Po drodze spotkałam nikogo innego jak Dracona Malfoya.

- Znowu się spotykamy – powiedziałam.

- Niestety – zauważył.

- Zakochałeś się – rzuciłam nie myśląc o tym co mówię. Draco się tylko na mnie dziwnie spojrzał. – Nawet wiem w kim.

- Kto Ci znowu tego nagadał? – spytał zdziwiony.

- Blaise. Dziwne, że nie jest z tego powodu zazdrosny – mówiłam dalej.

- Miałby być zazdrosny o C..... NIĄ? – spytał speszony Malfoy.

- No w końcu była jego dziewczyną i w ogóle – powiedziałam.

- Ale ty? – pytał znowu.

- Isabelle! – prawie krzyknęłam. – Czekaj, co? Ja?

- Nie! – krzyknął i poszedł w kierunku klasy transmutacji.

Stałam chwilę w korytarzu osłupiała aż przechodnie na korytarzu zaczęli się na mnie dziwnie patrzeć. No bo Malfoy? Nie. Oczywiście, że nie. Niewiele myśląc poszłam tam, gdzie poszedł Draco, do klasy transmutacji na zajęcia. Byłam prawie spóźniona, bo McGonnagal już wchodziła. Szybko zajęłam miejsce obok Izzy i wyciągnęłam książki.

- Witajcie na dzisiejszej lekcji – zaczęła pani profesor. – Dzisiaj nauczymy się transmutować szczotkę w kota. Weźcie po jednym przyrządzie z mojego biurka, ale nie przepychajcie się! Panie Malfoy, proszę oddać tą szczotkę pannie Granger. Dobrze. Teraz weźcie różdżki i wypowiedzcie zaklęcie ze strony 47 w waszym podręczniku i wykonajcie w powietrzu „Ósemkę". Tak, brawo Hermiono. Śliczny kotek i to za pierwszym razem!

- I tak mi się to nie przyda – mówiła Izzy, której szczotka miała nogi i ogonek.

- I tak nie będziesz umiała, jak będziesz się tak na niego ciągle patrzeć – zauważyłam.

- A ty skąd to wiesz? Aż tak to widać? – spytała zdziwiona.

- Blaise mi mówił.

- Blaise!?

- Też się zdziwiłam, przecież on jest jego najlepszym przyjacielem. I tak najlepsze jest to, że jemu też się podobasz.

- Naprawdę? Przecież oni się nie lubią. Najlepszym przyjacielem Blaise'a jest Dracon. – mówiła Izzy.

- No o tym mówię!

- Ale mi nie chodzi o Malfoya! – krzyczała szeptem Isabelle.

- To o kogo? – spytałam.

- Jak to o kogo? O Rona!


___________________________________________

Przepraszam za spóźnienie, ale dopiero skończyłam go pisać. ;) Ważny bardzo rozdział w opowiadaniu. Przynajmniej tak sądzę. ;) Przepraszam za błędy, ale pisałam go bardzo szybko. ;D

Gdy zapada zmrok...Where stories live. Discover now