Prolog

10.7K 433 201
                                    


Dochodziła północ, muzyka z klubu po przeciwnej stronie ulicy grała coraz głośniej, pojawiało się coraz więcej ludzi. Miał już dość tego przeklętego hałasu, chciał jak najszybciej załatwić sprawę i wrócić do swoich obowiązków. Usłyszał głosy zbliżające się do miejsca jego spotkania i to sprawiło, że nie wytrzymał. Cofnął się bardziej w ciemność, wymamrotał kilka słów po nosem i po chwili wszystko raptownie ucichło, nawet wiatr przestał wiać, mogło się wydawać, że czas stanął w miejscu, ale może tak rzeczywiście się stało.

Patrzył na swój zegarek i coraz bardziej się denerwował, powinna zjawić się kilkanaście minut temu, a nadal jej nie było, nie wybaczyłby sobie gdyby coś jej się stało. Postanowił poczekać jeszcze kilka minut, a później zacznie jej szukać. Po krótkim czasie usłyszał kroki, więc cofnął się w ciemny kąt zaułka, wolał nie ryzykować. Nikt nie powinien wiedzieć o tym, że jest tutaj, ale wiedział, że lepiej być przygotowanym na najgorsze. Osoba, którą słyszał zatrzymała się, a następnie podeszła do miejsca gdzie się ukrywał. Rozejrzała się, już miała zawracać gdy zdecydował się odezwać.

- Spóźniłaś się.

Wyłonił się z ciemności, poprawiając swoją koszulę. Popatrzył na dziewczynę, chciał upewnić się, że wszystko z nią w porządku, a następnie przeniósł swoje spojrzenie na swoje dłonie, jakby to było dużo ciekawsze niż to co miała mu do powiedzenia. Przybrał pozę znudzonego chłopaka, którego męczyło czekanie. Nie był zły z powodu jej spóźnienia, poczuł ulgę, że nic jej się nie stało, ale wolał tego nie okazywać.

-  Dotarcie tutaj zajęło mi więcej czasu niż myślałam - zaczęła się tłumaczyć.

- Śledzili cię? - zapytał i podszedł do niej bliżej.

Dziewczyna nie odsunęła się, cały czas patrzyła w jeden punkt na ścianie. Miał wrażenie, że trochę się go obawiała, ale starała się tego nie pokazywać. Cenił to w niej i wiele innych rzeczy, ale to nie było celem ich spotkania. Odsunął się trochę aby ją lepiej widzieć, chciał widzieć każdą jej reakcję na to co mówi, aby mieć pewność, że dobrze robi ufając jej. Dobrze wiedział, że ryzykuje, ale nie miał innego wyjścia.

- Nie - odpowiedziała - tylko ja wiem o wszystkim, a dobrze wiesz, że cię nie zdradzę.

Nie tylko ty pomyślał, ale nie powiadomił jej o tym. Chciał aby myślała, że jest jedyną osobą, której zaufał na tyle by powiadomić ją o swoich planach i ewentualnie poprosić o pomoc.

- Wiem, że tego nie zrobisz, za dużo byś na tym straciła - powiedział cicho wymijając ją.

- Nie zrobię tego, ponieważ się przyjaźnimy - odwróciła się.

Jej wielkie wyobrażenie przyjaźni, mógł się domyślić, że z tym wyskoczy. Powinna wiedzieć, że to pojęcie praktycznie nie istnieje, że każdy jest zdolny zdradzić każdego, wystarczy odpowiednia cena. Od dłuższego czasu obserwował ludzi i wiedział, że za upadkiem innych stoją ich ,,przyjaciele''. 

Sam z własnego doświadczenia wiedział jak bardzo można się na kimś zawieść. W dalszym ciągu płacił za to, że zaufał nie tej osobie, której powinien. Obiecał sobie wtedy, że więcej nie dopuści do takiej sytuacji, ale los ponownie postawił go przed tą samą decyzją. I ponownie zdecydował się na to samo, chociaż tym razem o wiele lepiej dobrał sobie osoby, które miały jakieś pojęcie o tym co planował, ale nawet oni nie wiedzą wszystkiego i na razie tak zostanie.

- Przyjaźń przyjaźnią, dobrze wiesz, że każdy może zdradzić każdego, my nie możemy pozwolić sobie na to aby komuś zaufać, myślałem że już się tego nauczyłaś - powiedział na głos to co myślał.

- Jesteś pewny, że chcesz to zrobić? - zapytała pomijając jego wcześniejszą wypowiedź.

Poprawił rękaw swojej koszuli, a następnie spojrzał w niebo jakby szukał tam odpowiedzi na pytanie. Nie odzywała się do niego, cierpliwie czekała, wiedziała że nie należy naciskać, że w końcu sam powie o co tak naprawdę chodzi.

- Tak - westchnął - chce raz zrobić to inaczej niż przez te wszystkie lata. Nie uważasz, że zasługuję przynajmniej na chwilę rozrywki? - zadał pytanie nie oczekując na nie odpowiedzi - Nie przejmuj się, nic się nie stanie, w dalszym ciągu będę pełnił swoje obowiązki, nawet jakbym chciał nie mogę od tego uciec - wymamrotał cicho.

Nie ważne gdzie się znajduje, jego praca zawsze go znajdzie. Czasami chciałby to wszystko zostawić i uciec, ale nie może. To jego odpowiedzialność i będzie nią do końca, nauczył się jakoś z tym żyć, ale gdyby miał możliwość zrezygnowałby z tego w każdej chwili.

- Wiem, ale boję się, że zbyt mocno się zaangażujesz - widział, że zawahała się na chwilę, tak jakby nie była pewna czy rozsądnie jest kończyć - i nie będziesz mógł zakończyć swojego zadania.

Wyprostował się gwałtownie i natychmiast znalazł się przy dziewczynie. Złapał ją za rękę i przyparł do ściany, dopiero teraz pokazał swoje prawdziwe oblicze. Nie mógł zrozumieć jak ona, ta która go znała tak długo mogła coś takiego powiedzieć. Dobrze wiedziała, że nic z tego co mówiła nie może i nie będzie miało miejsca.

- Sugerujesz, że jestem słaby - wychrypiał, nie spuszczał z niej wzroku - to tylko zwyczajny chłopak, myślisz że mógłby zacząć czuć coś do kogoś takiego - splunął na ziemię i puścił dziewczynę.

- Przepraszam - wyszeptała odsuwając się od niego.

Udawał, że nie widział tego co robiła, że nie widział jej przerażenia. Musiał się cofnąć inaczej mógłby niechcący jej coś zrobić, a z tym by sobie nie poradził. Nie ma czasu na wyrzuty sumienia i nie może pozwolić sobie aby jedna z niewielu osób, które mogą mu pomóc odwróciła się od niego.

- Wiesz, że nic nie czuję, więc jakim cudem miałbym się w cokolwiek zaangażować. Po prostu przeciągnę jedną sprawę odrobinę dłużej, powiedzmy że to będzie gra, w której może być tylko jeden zwycięzca i będę nim ja - odpowiedział znudzony, tak jakby wcześniejsza sytuacja nie miała miejsca.

- Ryzykujemy zbyt wiele, wycofaj się z tego póki możesz.

W dalszym ciągu próbowała, chociaż powinna wiedzieć, że jej się nie uda. Nie ważne co by się działo nie wycofa się z tego, nie w momencie gdy już wszystko postanowił i obmyślił plan. Można wiele o nim powiedzieć, ale nie to, że jest tchórzem.

- Wiem co robię - warknął - gdyby moja obecność była potrzebna wiesz jak się ze mną skontaktować, idź już, ta rozmowa trwała zbyt długo.

- W porządku, żegnaj - odparła i szybko się wycofała, spojrzała jeszcze na niego i zniknęła.

Patrzył jeszcze kilka minut na miejsce, w którym zniknęła jego przyjaciółka. Tak, pomimo wielu różnic mógł nazwać ją swoją przyjaciółką, chociaż była bardziej jak siostra o którą się troszczył, po prostu nigdy tego nie okazywał, ale zrobiłby dla niej wszystko i mimo wszystko ona o tym wiedziała. Rozumiał, że się martwiła, ale nie lubił gdy ktoś próbował mu coś wmówić albo odwieść go od jego planów. Nie był dzieckiem, wiedział co robi i jakie ryzyko podejmuje, wiedział co może się stać gdy coś pójdzie nie tak, gdy ktokolwiek dowie się o tym co ma zamiar zrobić, ale za bardzo go to nie obchodziło.

Okłamał przyjaciółkę, obserwował tego chłopaka od jakiegoś czasu i było w nim coś co go do niego przyciągało. Sam chciał przekonać się co jest w nim takiego, że nie potrafi o nim zapomnieć. Z rozmyślań wyrwały go głosy, które przybliżały się coraz bardziej do miejsca gdzie w dalszym ciągu stał. Wsunął się bardziej w kąt zaułka, poczekał aż nieznajomi przejdą i jak gdyby nic wyszedł ze swojej kryjówki. Poprawił koszulę i zaczął iść przed siebie, w końcu miał swoją pracę i jeszcze sporo rzeczy do zrobienia zanim będzie mógł zrealizować swój plan. 


Secrets // Larry StylinsonWhere stories live. Discover now