Rozdział 5

2.6K 198 257
                                    


Wszedł do domu z uśmiechem na ustach, przez cały czas nie mógł uwierzyć, że naprawdę porzucił swoją maskę i mógł być sobą przynajmniej na chwilę. Bał się tego, że jeśli zaprzyjaźni się z Harrym coraz bardziej będzie sobą i ci nieliczni ludzie, którzy przy nim są, odwrócą się od niego. Wiedział jednak, że nie da rady udawać przez całe swoje życie i może to właśnie jest znak, którego potrzebował aby przestać patrzeć na opinię innych i być w końcu prawdziwym sobą. Tomlinson zdawał sobie sprawę, że ta zmiana byłaby ciężka, ale po raz pierwszy w życiu naprawdę pragnął przestać udawać.

Jego humor gwałtownie się pogorszył gdy zobaczył swoją rodzicielkę, wyglądała na złą z jakiegoś powodu. Louis próbował przypomnieć sobie czy zrobił coś nie tak, ale nic takiego nie miało miejsca. Stanął w miejscu i czekał aż mama wyjaśni o co jej chodzi, za bardzo się nie martwił, bo wiedział że ma czyste sumienie.

- Kto to był? - zapytała.

- Znajomy ze szkoły - odparł zdumiony, zastanawiał się czy to było powodem jej złości, przecież czasem Victoria albo James odwozili go do domu i nie było z tym żadnych problemów.

- Nie znam go - odpowiedziała podchodząc do niego bliżej.

- Jest nowy w szkole - wyjaśnił.

- Wsiadłeś do samochodu obcego chłopaka, czy ty w ogóle myślisz Louis? - podniosła głos.

Szatyn nie miał pojęcia co tutaj się dzieje, nie rozumiał zachowania mamy, przecież Harry nic by mu nie zrobił. Może i dopiero go poznał, ale czuł że jest przy nim bezpieczny i nie musi się o nic ani nikogo obawiać. Wiedział, że to może wydawać się głupie, ale taka była prawda i nie miał zamiaru tłumaczyć tego mamie, bo i tak by nie zrozumiała.

- Jestem dorosły i mogę podejmować własne decyzje - powiedział dość spokojnie, chociaż w środku cały gotował się ze złości.

- Prawie dorosły, a patrząc na to co robisz można mieć co do tego wątpliwości.

Poczuł się źle, wiedział że popełnia mnóstwo błędów, ale zawsze starał się wszystko naprawiać. Miał nadzieję, że mama to doceniała, ale okazało się, że się pomylił jak zwykle. Oddałby wszystko aby być idealnym synem i nie sprawiać żadnych problemów, ale to nie jego wina, że mu nie wychodziło. Kilka minut temu myślał o tym jak dobrze byłoby przestać udawać, a teraz takie coś, miał wrażenie że zamiast iść do przodu właśnie cofnął się o kilka kroków.

- Co się stało z twoim samochodem? - zapytała ciszej.

- Nie wiem, coś się popsuło, miałem to sprawdzić ale zabrakło mi czasu.

- Załatwiłam to za ciebie - odparła - możesz już nim jeździć.

- Dziękuję - wyszeptał.

- Idź na górę, za jakieś pół godziny będzie kolacja - powiedziała udając się w stronę kuchni.

Louis stał przy drzwiach jeszcze chwilę, zastanawiał się co przed chwilą się stało. Nigdy nie przeprowadził z mamą aż tak dziwacznej rozmowy, gdyby chodziło o coś poważniejszego mógłby nawet to zrozumieć. Zdawał sobie sprawę, że prawie nic nie wie o Harrym, ale taka reakcja była niepotrzebna.

Przypadkowo sprawiła, że znowu poczuł jak bardzo jest beznadziejny i uświadomił sobie, że nie pasuje do otoczenia. Ruszył się w końcu ze swojego miejsca i poszedł szybko do swojego pokoju, rzucił plecak w kąt i podszedł do szafy aby wyjąć jakieś suche ubrania. Złapał pierwsze z brzegu rzeczy, a następnie poszedł z nimi do łazienki aby wziąć ciepły prysznic, nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo był przemoczony i jak bardzo było mu zimno. Miał już wejść do środka, ale zatrzymał do Ruby.

Secrets // Larry StylinsonWhere stories live. Discover now