Rozdział 1

6.1K 314 279
                                    


Otaczała go ciemność, nie miał pojęcia co się stało i gdzie się znajduje, nie pamiętał niczego co mogłoby mu pomóc w zrozumieniu sytuacji, w której się znalazł. Leżał na czymś miękkim, chyba na trawie. Próbował wstać, ale nie mógł się poruszyć, chciał otworzyć oczy, ale tego też nie mógł zrobić. Chciał coś powiedzieć, ale żaden dźwięk nie wydobywał się z jego gardła. Ogarnęło go przerażenie, nie miał pojęcia co się z nim działo, a zdążył się zorientować, że działo się coś złego. Wiedział, że wpadanie w panikę to najgorsze co może zrobić, że musi jakoś inaczej sobie poradzić skoro nie może się ruszyć.

Jedynym pocieszeniem było to, że słyszał, więc próbował się skupić na tym aby czegoś się dowiedzieć. W oddali słyszał przyciszoną rozmowę, ale niestety wychwycił tylko niektóre słowa, które nic mu nie mówiły. Chciał zrobić coś aby zwrócić na siebie uwagę, ale nie był w stanie, miał tylko nadzieję, że w końcu się nim zainteresują. Ponownie próbował się poruszyć, włożył w to całą siłę, która mu została, ale nic się nie wydarzyło. Za każdym razem natrafiał na coraz większą blokadę, tak jakby jakaś niewidzialna siła trzymała go w swoich ramionach i nie pozwalała wstać.

Po chwili poczuł, że coś się zmieniło, nie umiał tego wytłumaczyć, ale coś było inaczej. W jednej chwili zrobiło mu się przeraźliwie zimno, a po sekundzie myślał, że spłonie żywcem. Gdy wszystko ustąpiło miał nadzieję, że to już koniec, ale niestety się przeliczył. Myślał, że wcześniej cierpiał, ale to co działo się z nim w tej chwili było nie do opisania. Miał wrażenie, że w jednym momencie jego wszystkie kości zostały złamane. Poczuł niewyobrażalny ból, nawet się nie zorientował, że jego głos powrócił, krzyczał coraz głośniej, chciał aby osoby, które z nim były w tym miejscu mu pomogły.

Ból był ogromny, miał wrażenie, że umiera, w tamtym momencie chciał umrzeć aby nie cierpieć. Poczuł, że ktoś złapał go za rękę, jakiś chłopak, próbował błagać go o litość, ale nie umiał stworzyć sensownego zdania. Chłopak mówił coś do kogoś, ale nie umiał się na tym skupić, usłyszał tylko ,,pośpiesz się''. Niech się pospieszą - pomyślał - nawet jeśli to miałby być koniec. Usłyszał jeszcze jedno zdanie tajemniczej osoby, tym razem skierowane do niego ,,Nie poddawaj się Louis''.

Obudził się gwałtownie prawie spadając z łóżka, zaczerpnął głośno powietrza, ten sen wydawał się taki realistyczny, miał wrażenie że naprawdę umierał. Po raz kolejny śniło mu się to samo, nie znał się na tym, ale dostrzegł, że to raczej dziwne aby codziennie mieć taki sam sen. Nie wierzył w paranormalne sytuacje, ale to naprawdę zaczynało go trochę przerażać. Nie miał pojęcia co z tym zrobić, nie mógł z nikim o tym porozmawiać, bał się że wezmą go za tchórza albo gorzej za jakąś nienormalną osobę.

Wziął poduszkę i położył ją sobie na głowę, chciał wyrzucić ten sen z pamięci aby jakoś normalnie funkcjonować przez cały dzień. Nie mógł pozwolić sobie na dekoncentrację, nie na samym początku roku szkolnego.

Wsłuchiwał się w swój oddech co trochę go uspokoiło, przynajmniej na jakiś czas. Po kilku minutach zaczął zastanawiać się czemu w domu jest tak cicho, miał wrażenie że był sam, co było niemożliwe o tej porze dnia. Jego siostra zawsze robiła sporo hałasu przed wyjściem. W końcu odrzucił poduszkę obok siebie przy okazji zerknął na zegarek i zamarł. Za 20 minut zaczynał lekcje, a siedział na łóżku kompletnie niegotowy. Zaczął się zastanawiać jakim cudem budzik nie zadzwonił albo czemu mama go nie obudziła.

Zerwał się z łóżka i pobiegł do łazienki, wziął najszybszy prysznic w życiu, umył zęby i biegiem wrócił do swojego pokoju. Wyjął pierwsze lepsze ubrania, które wpadły w jego ręce, trafiło na szare jeansy i czarny t-shirt. Zdążył jeszcze szybko spojrzeć w lustro, jak zwykle niezbyt podobało mu się to co zobaczył. Rozczochrane jasnobrązowe włosy jakby dopiero wstał z łóżka, akurat w tym przypadku to była prawda, niebieskie oczy, wystające kości policzkowe, przeciętny wzrost. Niestety w porównaniu do innych wydawało się, że jest o wiele niższy i niektórzy lubili mu dokuczać z tego powodu. Nauczył się jednak ich ignorować, a przynajmniej w ich obecności udawać, że nic sobie z tego nie robi. Tak, Louis Tomlinson z całkowitym przekonaniem uważał, że jest przeciętny i nie wierzył nikomu kto twierdził inaczej.

Secrets // Larry StylinsonUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum