Rozdział 11

1.8K 141 99
                                    

Obudził się z potwornym bólem głowy, otworzył powoli oczy, pierwszą rzeczą, którą zobaczył był szaroniebieski sufit, który z pewnością nie należał do niego. Podniósł się nieznacznie i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, lecz nie przypominało mu nic znajomego, szatyn nie miał pojęcia gdzie się znajduje i jakim cudem znalazł się w czyimś pokoju. Opadł powoli na łóżko, próbował przypomnieć sobie cokolwiek z tej przeklętej imprezy, ale nie potrafił, nie pamiętał kompletnie niczego.

Po chwili usłyszał otwierające się drzwi, więc szybko zamknął oczy, wolał na razie udawać, iż ciągle śpi. Ktoś podszedł do niego, jednak nadal nie był gotowy aby zmierzyć się z konsekwencjami wczorajszego wieczoru. Louis miał wrażenie, że jednak nic takiego się nie stało, ponieważ ciągle miał na sobie swoje ubrania, jedynie jego bluza gdzieś zniknęła. Osoba, która pojawiła się w pomieszczeniu usiadła w końcu na łóżko koło szatyna. Minęło kilka sekund gdy chłopak miał dość udawania, otworzył powoli oczy i spojrzał na osobę, u której spał. Zobaczył kogoś kogo się nie spodziewał, jednak cieszył się, że trafił na niego, a nie kogoś nieznajomego.

- Jak się czujesz? - spytał cicho.

- Beznadziejnie - westchnął poprawiając się na łóżku.

- Domyślam się - zaśmiał się cicho podając szatynowi szklankę z wodą.

Tomlinson nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo chciało mu się pić. Wypił szybko całą zawartość szklanki, gdy to zrobił zaczął zastanawiać się jakim cudem znalazł się u Harry'ego, wiedział że na imprezie go nie było, więc jak na niego trafił. Próbował sobie przypomnieć, jednak wszystko było dość dziwne i niewyraźne. Po chwili zaczął zastanawiać się co w takim razie stało się z Jamesem, skoro był tutaj, a nie u niego w domu. Louis miał tylko nadzieję, że przyjaciel nie zadzwonił do jego mamy, bo dostałby chyba szlaban do końca roku, a to była ostatnia rzecz, której potrzebował.

- Jak się u ciebie znalazłem? - spytał po chwili, naprawdę ciekawiło go jak się tutaj znalazł i czemu spośród wszystkich osób u których mógł być trafił akurat na bruneta.

- Zadzwoniłeś do mnie i poprosiłeś abym po ciebie przyjechał - wyjaśnił.

Szatyn poczuł się głupio, sądził że spotkał go przypadkiem, a wyszło na to, iż zrobił mu kłopot. Nie dość, że w środku nocy po niego przyjechał, to na dodatek się nim zajął, chociaż nie musiał tego robić. Miał wrażenie, że wykorzystywał Stylesa, bo za każdym razem gdy kogoś potrzebował zwracał się do niego, a on bez sprzeciwów robił wszystko aby mu pomóc. Louis nie wiedział co odpowiedzieć, wiedział że powinien go przeprosić za zajmowanie jego czasu, lecz odczuwał, że to zdecydowanie za mało. Harry robił dla niego tyle, iż nie miał pojęcia czy kiedykolwiek będzie w stanie się za to odwdzięczyć. Z drugiej strony cieszył się, że w jego życiu pojawił się ktoś na kogo mógł liczyć w każdej sytuacji, potrzebował takiej osoby, lecz także bał się trochę tego, bo jeśli brunet go zostawi, ponownie zostanie z niczym. Zawsze bał się zaangażować, a teraz zrobił to i nawet nie ma pojęcia jak i kiedy tak się stało. Wiedział, że dużo ryzykował, jednak w tym momencie nie potrafił zawrócić, mógł iść tylko naprzód i zobaczyć jak wszystko się skończy.

- Przepraszam za kłopot - spojrzał nieśmiało na chłopaka, jednak nie dostrzegł złości ani gniewu, wydawało mu się, że zielonooki jest szczęśliwy.

- Zapomnij o tym, cieszę się, że mogłem ci pomóc.

Spuścił wzrok na swoje dłonie, uświadomił sobie, że nikt nigdy nie robił dla niego ile robi Harry. Szatyn był mu wdzięczny za wszystko, jednak nie umiał tego wystarczająco dobrze wyrazić, mógłby cały czas mówić jak bardzo jest mu wdzięczny, lecz to byłoby zdecydowanie za mało. Musiał wymyślić coś, co będzie wystarczająco dobre i po chwili wiedział co mógłby zrobić, już wcześniej chciał dla niego coś narysować i teraz miał powód, mógłby włożyć w rysunek swoje uczucia, swoją wdzięczność dla chłopaka. W jego umyśle zaczął tworzyć się wstępny projekt tego co mógłby namalować, w tej chwili pragnął tylko zacząć swoją pracę by jak najszybciej skończyć i zobaczyć wyraz twarzy Harry'ego.

Secrets // Larry StylinsonUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum