Rozdział 3

3.3K 241 478
                                    


Louis patrzył przed siebie, jednak niczego nie dostrzegał, wszystko było dla niego jedną wielką rozmazaną plamą. Cały czas miał w głowie słowa nieznajomej, chłopak nie rozumiał co stało się kilka minut temu i nie wiedział czy tak naprawdę chciał zrozumieć. Nie miał pojęcia jakim cudem rozmawiał z kimś kogo nikt inny nie widział, miał wrażenie, że naprawdę mu odbija i teraz już nic mu nie pomoże, bo ze swoimi halucynacjami przekroczył granicę. Szatyn czasem miał dziwne odczucia, sądził że ktoś go obserwuje, ale uważał że to wpływ zbyt wielu filmów i serialów kryminalnych.

Do dzisiejszego dnia nie znalazł się w sytuacji, w której widziałby ludzi, których nikt nie widzi. Musiał przyznać sam przed sobą, że takie rzeczy zdarzały mu się sporadycznie, ale tylko gdy przesadził z alkoholem.

Tomlinson chciał do kogoś pójść i porozmawiać, chciał aby ktoś mu powiedział, że nie wariuje, ale po pierwsze nie wiedział jak miałby opowiedzieć o swoim problemie, a po drugie nie miał z kim porozmawiać o tej sprawie James nadal był na niego zły, Victoria i Ruby odpadały, a mamy wolał nie denerwować.

Westchnął cicho, w końcu otrząsnął się ze swojego zamyślenia, rozejrzał się dookoła, ale nie zauważył nic podejrzanego. Ares podszedł do niego, usiadł koło jego nogi i czekał aż postanowi co dalej. Szatyn nie miał zamiaru dłużej stać w parku, wziął psa na ręce aby ponownie mu nie uciekł i ruszył przed siebie, chciał jak najszybciej wrócić do domu i zapomnieć o tym co się stało. Cały czas miał przeczucie, że ktoś go obserwuje, ale nikogo nie widział, w końcu stwierdził, że jego nerwy zostały dzisiaj poważnie nadszarpnięte i stąd te przypuszczenia.

W rekordowym czasie dotarł do domu, po drodze nie zwracał na nic ani na nikogo uwagi, po prostu starał się być niewidzialnym dla otoczenia. Wiedział, że przed wejściem do domu musi się uspokoić inaczej mama nie da mu spokoju dopóki nie powie jej co go tak zdenerwowało. Wolał uniknąć tej niekomfortowej rozmowy i zwolnił trochę aby doprowadzić się do porządku. Puścił Aresa by ten mały kawałek sam przeszedł, pies grzecznie szedł obok niego, tak jakby jego wcześniejsze zachowanie nie istniało.

Szatyna zastanawiało dziwne zachowanie pupila, ale nie umiał go wytłumaczyć w żaden sensowny sposób, pewnie mógłby zwalić to na sytuacje, bo prawdę mówiąc nie ma pojęcia co się działo z psem gdy usnął. Po dłuższym zastanowieniu doszedł do wniosku, że ktoś mógł go zdenerwować albo zobaczył coś niepokojącego i uciekł.

Zatrzymał się przed drzwiami, wziął głęboki oddech, poprawił swoje włosy i wszedł do środka. Otaczała go przerażająca cisza, Tomlinson powinien się cieszyć, że jest sam, ale tym razem nie był z tego faktu zadowolony. Czułby się o wiele lepiej gdyby ktoś był w domu, nie chciał z nikim rozmawiać o tym co się stało, chciał tylko czuć obecność rodziny.

Nie zastanawiając się dłużej poszedł do swojego pokoju, położył podręcznik od historii na biurku, wiedział, że zmarnował tylko czas, bo nie pamiętał niczego o czym się uczył. Miał jeszcze sporo zadań do zrobienia, ale rzucił na nie tylko okiem, wcześniej czuł się zmęczony, ale teraz był wszystkim wyczerpany, najchętniej położyłby się spać, lecz wiedział, że nie może tego zrobić.

Nie mając innego wyjścia usiadł na krześle i zabrał się za odrabianie lekcji, miał wrażenie, że nie rozumie nic z tego co czyta, ale nie poddawał się i uparcie robił zadania. Po jakimś czasie usłyszał głos swojej siostry, chyba rozmawiała z kimś przez telefon. Zawsze zastanawiał się jakim cudem miała tyle wolnego czasu przy większej ilości zajęć i na dodatek chodziła na różne zajęcia pozaszkolne.

Louis niechętnie powrócił do czytania tego co napisał, nie zdążył nawet przejrzeć połowy swojej wypowiedzi gdy usłyszał ciche pukanie do drzwi.

Secrets // Larry StylinsonWhere stories live. Discover now