Rozdział 16

1.4K 131 193
                                    

Louis obudził się z koszmarnym bólem głowy, którego w żaden sposób nie umiał wytłumaczyć. Uparcie próbował przypomnieć sobie co takiego działo się wczorajszego wieczoru, pamiętał wizytę u przyjaciela, lecz niestety reszta jego wspomnień składała się na niewyraźne i nieskładne zdarzenia. Miał przeczucie, iż stało się coś ważnego o czym powinien wiedzieć, ale coś blokowało go przed ułożeniem wszystkiego w spójną całość. Przekręcił się na prawy bok, jednak coś było nie tak, łóżko w którym spał było zbyt małe, otworzył gwałtownie oczy i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. Pokój, w którym się znajdował zdecydowanie nie był jego, powoli zaczął wpadać w panikę, nie miał pojęcia gdzie się znajduje ani jak tutaj trafił. Podszedł do drzwi, próbował je otworzyć, lecz były zamknięte na klucz, zaczął w mnie walić dłonią, wiedział iż to nie miało większego sensu, ale musiał przynajmniej spróbować.

Po kilku minutach poddał się i osunął na podłogę, rozejrzał się ponownie po pokoju, tym razem w poszukiwaniu jakiejś podpowiedzi lub drogi ucieczki. Przeczesywał wzrokiem każdy kąt, jednak nic mu z tego nie przyszło, bo oprócz łóżka w pokoju niczego nie było, nawet okna. Louis starał się wymyślić jakiś plan, ale z każdą mijaną minutą pogrążał się w rozpaczy i tracił nadzieję na uwolnienie się z tego miejsca.

Gdy w końcu uświadomił sobie, iż na razie nie uda mu się uciec, próbował po raz kolejny przypomnieć sobie co wydarzyło się po wyjściu od Jamesa i jakim cudem znalazł się w zamkniętym pokoju. Wziął głęboki oddech i zaczął układać sobie w głowie wszystkie zdarzenia, coraz więcej szczegółów zaczynało nabierać większego znaczenia. Gdy ostatni element układanki trafił na swoje miejsce, Tomlinson nie mógł uwierzyć w swoją głupotę, ani w to kto okazał się jego porywaczem.

Jeśli miałby wskazać kto za tym stoi nigdy w życiu nie pomyślałby o nim, nawet gdy wcześniej zastanawiał się kto może być za wszystko odpowiedzialny nie brał go pod uwagę. Szatyn mógł winić tylko siebie, iż nie połączył faktów w odpowiednim czasie, ale w końcu mało co wiedział i wszystko wskazywało na Harry'ego. W tym momencie było mu dość głupio, iż tak szybko posadził o coś bruneta i odciął się od niego, jednakże sprawa z Hailey nadal była dla niego zagadką.

Siedział w tym samym miejscu, wpatrując się w jeden punkt przez dłuższy czas, nie miał już nawet ochoty aby o tym wszystkim myśleć. Wiedział, iż w żaden sposób sobie teraz nie pomoże i pozostało mu jedynie czekanie na dalszy rozwój sytuacji. Po kilku godzinach siedzenia na podłodze przeniósł się na łóżko, gdy tylko to uczynił drzwi gwałtownie się otworzyły, a do środka wszedł jego porywacz.

- Obudziłeś się w końcu - mężczyzna przyglądał mu się z zaciekawieniem.

- Czemu mnie tu trzymasz? - spytał, jego głos lekko drżał z czego był niezadowolony. Chciał pokazać, że się nie boi, a jego próba udawania skończyła się zanim ją rozpoczął.

- Jesteś mi potrzebny Louis - odparł.

- Dlaczego teraz, przecież znamy się już jakiś czas, więc czemu akurat teraz - zaczął cicho, nie potrafił powiedzieć o co mu dokładnie chodziło, lecz miał nadzieję, iż zrozumiał. Przerażała go myśl co może mu się przytrafić i do czego był aż tak potrzebny, że został porwany.

- Tutaj nie chodzi o ciebie - rzucił robiąc krok do przodu - zawrzyjmy układ, ty nie próbujesz żadnych sztuczek, po prostu zostaniesz tutaj przez kilka dni, a ja obiecuję że cię wypuszczę gdy nadejdzie odpowiedni czas.

Tomlinson zaczął zastanawiać się nad usłyszaną propozycją, dość trudno było mu uwierzyć, że nic mu nie będzie i musi po prostu zostać w tym pokoju przez jakiś czas. Byłby głupcem gdyby się na to nie zgodził, lecz coś nie dawało mu spokoju, problemem było to, iż nie wiedział o co chodziło. Przymknął oczy aby raz jeszcze rozważyć wszelkie opcje, jednakże tylko boleśnie przypomniał sobie, że praktycznie żadnych nie ma. Wlepił wzrok w mężczyznę i dopiero wtedy podjął ostateczną decyzję.

Secrets // Larry StylinsonWhere stories live. Discover now