5.

5.2K 213 14
                                    


- Dlaczego chcesz już wracać? Mamy jeszcze godzinę - zajęczała Phoebe. Byłam już w połowie ubrana, gdy z szafki wyleciał mój telefon. No, pięknie. Jeszcze tego brakowało. Na ekranie pojawiło się pęknięcie. Upadł mi już milion razy, ale rozbić się musiał akurat dzisiaj.

- Po prostu źle się czuję - cisnęłam telefon do plecaka. Jak już się rozbił, to co za różnica? - Straciłam ochotę na basen - moje serce jeszcze się nie uspokoiło, po sytuacji z sauny. Byłam zła. Zła, że czuję coś do Somerhaldera. I zła, że mu to okazałam. Nie powinien się dowiedzieć. I tak w ogóle to powinnam go unikać. Tak będzie najlepiej.

- Wszystko w porządku? - usłyszałam, gdy nieudolnie męczyłam się z zapięciem torby. Jak to się stało, że idąc na basen nie miałam problemu, a teraz mam? Wszystko przez te głupie, niebieskie oczy. Przewiercają moją duszę na wylot. Wściekła pchnęłam plecak, który z hukiem uderzył o posadzkę i sama usiadłam na ławce, chowając twarz w dłoniach.

- Nic nie jest w porządku - syknęłam.

- Co się stało? - dziewczyny uklękły obok mnie, usiłując zrozumieć moje zachowanie.

- Nie chcę o tym rozmawiać - wycedziłam, gwałtownie wstając, omal ich nie wywracając. - Zostańcie na basenie. Spotkamy się u mnie na grillu - nie czekając na ich odpowiedź, chwyciłam plecak i wyszłam z szatni.

* * *

Odkąd opuściłam tą cholerną saunę wyżywam się na wszystkim. Byłam paskudna nawet dla kierowcy. Swoją drogą mógł się nie spóźniać. Dobrze, że nie ma w autobusie dużo ludzi, bo nie wiem jakby się to zakończyło. Co do Somerhaldera... wkurza mnie moja uległość i głupota. Równie dobrze mógł sobie ze mnie tylko żartować z Lucasem. Poza tym po co on to w ogóle robił skoro ma dziewczynę... prawie narzeczoną? W co ja się wplątałam? Czułam, jak w moich oczach zbierają się łzy. Za wszelką cenę nie chciałam, żeby wydostały się na wierzch.

- Rachel? - zdumiony głos mnie oprzytomnił. Mocno zacisnęłam oczy, próbując ukryć zebrane we mnie emocje. Osoba usiadła obok mnie. Spojrzałam na nią i od razu uśmiech zagościł na mojej twarzy, wyzbywając się złego nastroju.

- Ethan? - zapytałam zaskoczona.

- Cześć Ray - odparł słodko, jak to zawsze miał w zwyczaju. Tylko on mnie tak nazywał. Przytuliłam go mocno, na co serdecznie się zaśmiał.

- Czemu nie napisałeś, że przyjeżdżasz do LA? - zapytałam, wciąż wtulona w jego tors. Lubiłam to robić odkąd tylko pamiętam. Mimo upływu lat, wciąż pachniał tak jak zapamiętałam. Teraz doszła do tego jeszcze woda kolońska, ale bardzo ładnie to się ze sobą komponowało.

- Chciałem Ci zrobić niespodziankę - potarł ręką moje plecy. Odsunęłam się od niego i spojrzałam na jego twarz. Zmienił się. Teraz miał zarost, który niewiarygodnie dobrze mu pasował. Jego rysy twarzy stały się bardziej wyraźne, dodając mu męskości.

- Wyprzystojniałeś - powiedziałam, dotykając jego policzka. Lubiłam jego bliskość.

- Ty również - odrzekł, ukazując swoje nieskazitelnie, białe zęby.

- Dzięki.- odpowiedziałam, parskając śmiechem. - Na jak długo zostajesz?

- Wróciłem, na dobre - moje oczy zrobiły się szerokie jak spodki.

- Naprawdę?! - pisnęłam, chyba trochę za głośno, bo kilka osób na nas spojrzało.

- Tak. Skończyłem dobrą szkołę w Ohio. Nie widzi mi się college, więc przyjechałem tu do pracy.

Desire [PL] - Ian Somerhalder & Shelley Hennig ✅Where stories live. Discover now