23.

2.8K 134 7
                                    


Okazało się, że przygotowywanie dekoracji może być naprawdę męczące. Poza wzrastającą ekscytacją na zbliżającą się imprezę, człowiek nie spodziewał się, że prace nad balem będą tak wyczerpujące już pierwszego dnia. 

- Wycięłaś to o co Cię prosiłem? - zapytał Patrick, podchodząc do mojego stolika z materiałami.

- Prawie skończyłam - odpowiedziałam, pokazując mu odłożone elementy. Spojrzał na nie niezadowolony i odszedł bez słowa. Nie wiem, czy wynikało to z jego podłego charakteru, czy mojej powolnej pracy, ale zazwyczaj wszystko robię wolno, więc chłopaczyna będzie musiał się przyzwyczaić. Wycięłam właśnie ostatni fragment jednej z dekoracji, gdy podeszła do mnie Phoebe. 

- Jak idzie? - zagadnęła, biorąc do ręki materiał w kształcie litery B.

- Szczerze? - przytaknęła i uśmiechnęła się delikatnie. - Mam dosyć.

- No wiesz co. - udała oburzoną, po czym wskazała na swoje stanowisko, znajdujące się nieopodal mojego. - Te wszystkie dekoracje, które się znajdują na moim stole są beznadziejne. Nie rozumiem dlaczego to ja muszę się nimi zajmować. 

- Pewnie jak zwykle przesadzasz. - pokręciłam głową i udałam się w tamtym kierunku. Delikatnie się skrzywiłam, gdy zobaczyłam mnóstwo elementów przepełnionych różem i brokatem. - Kto Ci kazał to zrobić? - starałam się zachować kamienną twarz, aczkolwiek przychodziło mi to z wielkim trudem.

- Masz jakieś zastrzeżenia, Rachel? - zdanie pełne jadu, ale również ogromnej sztuczności jak dodatki przede mną wypłynęło prosto z ust Amber. No tak, mogłam się domyślić.

- Ależ skąd, Amber. - to w sumie śmieszne, jak bardzo można znienawidzić imię, dzięki zasłudze osoby, która doznała zaszczytu, aby je nosić. Chociaż z drugiej strony moja ciotka Amber też nie należała do grona ulubionych w naszej rodzinie. - Po prostu się zastanawiam. - wzięłam do ręki różowy szal i uniosłam go na wysokość jej oczu.

- Nad? - zapytała z irytacją w głosie, po czym podeszła bliżej.

- Z którego cyrku to zabrałaś? - uśmiechnęłam się bezczelnie, powodując jej wściekłość.

- Jak śmiesz?! - fuknęła urażona, wyrywając mi przedmiot. Zarzuciła sobie szal dumnie na szyję, po czym odwróciła się na pięcie i odeszła jednocześnie demonstrując swoją wyimaginowaną wyższość.

- Pustak? - zapytała Phoebe, spoglądając na mnie.

- Pustak  - przytaknęłam, po czym chwyciłam rzeczy z jej stanowiska i wrzuciłam do pudła obok. Nikt nie będzie oglądał takich śmieci. 

- Rachel! - odwróciłam się na głośny ton Patricka. Stał zły przy moim stole i nerwowo tupał nogą. - Możesz to w końcu skończyć?!

- Skończę jak tylko przestaniesz się drzeć - warknęłam do niego, podchodząc do miejsca, w którym się znajdował. Czy wszyscy muszą mi dzisiaj działać na nerwy? 

- Jest po drugiej, musisz się zbierać jeśli nie chcesz się spóźnić na spotkanie z Ethanem. 

- Nie musisz mi o tym przypominać, ale dopóki tego nie skończę ten dupek nie pozwoli mi wyjść.

- Zajmę się tym - powiedziała moja przyjaciółka, zabierając mi nożyczki. - Postaraj się wyjść niezauważona. - puściła mi oczko, na co się zaśmiałam. Chwyciłam plecak i unikając niepożądanych osób ewakuowałam się ze szkoły. Świeże powietrze, to jest dokładnie to czego potrzebowałam. Moje skołatane serce z nerwów coraz bardziej dawało się we znaki. Skierowałam się w stronę domu Ethana i z każdym przebytym metrem szłam coraz wolniej. Miałam ogromne obawy, czy to naprawdę był dobry pomysł. 

Desire [PL] - Ian Somerhalder & Shelley Hennig ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz