Kartka 3 "MISJA: Gofry"

2.8K 264 44
                                    

Dzisiaj zdarzyło się coś, co muszę opisać; zakochałem się. Jest piękna, niesamowita, wspaniała. Takiej damy jeszcze nie widziałem... Co najważniejsze, ma idealnie kwadratową figurę. Tak, jest gofrem ^^ Robiłem sobie gofry w gofrownicy jak zawsze na śniadanie i nagle patrzę a tu takie cudo mi wyszło. Byłem w szoku, na prawdę ten widok był tak niesamowity i magiczny, że stałem w miejscu jak głupi około 10 minut. Ocknąłem się z transu dopiero wtedy, kiedy moje kubki smakowe domagały się zjedzenia tej najwspanialszej istoty. Nie chciałem jej zjadać, była taka...
Co ja pieprze, to był najgorszy gofr jaki mi kiedykolwiek wyszedł, był czarny, spalony i... Zzieleniały?... Z gofrownicy nadal unosiły się kłęby dymu, które starałem się odpędzić machając ręką.
Gofry się skończyły. Super.
Byłem zawiedziony, bo miałem nadzieję na wymarzonego gofra, na którego czekałem całą noc. Zrezygnowany usiadłem na krześle. Oparłem swoją głowę o rękę i smutny obserwowałem wszystkich jak jedzą swoje ulubione przekąski na śniadanie.
Siedząc tak i rozmyślając nagle poczułem znajomy, słodki zapach. GOFRY?! GDZIE?! Zerwałem się z krzesła szukając źródła zapachu. Moją uwagę przykuł talerz z kilkoma goframi. To dlatego się skończyły >.>
Ukryłem się za E. Jackiem i obserwowałem talerz, żeby wiedzieć kogo są te gofry.
-Co ty robisz do cholery?- zapytał EJ obracając się w moją stronę.
-Ciii... Ukrywam się.
-Widzę.
-Haha, nie ma oczu i widzi. Dziwnie to brzmi XD -pomyślałem. Lel xD
-Więc cicho, nikt nie może mnie zauważyć.
-W szpiega się bawisz?
-Nie, zamknij się już :v
Jacky nie odpowiedział i wrócił do wcześniekszego zajęcia żarcia nerek. Patrzałem nadal. Czułem tą grozę. Wiedziałem, że ten kto ośmielił się ukraść moje kochane gofry pożałuje tego. Nagle zobaczyłem przy gofrach nikogo innego jak...
Bena. Zacisnąłem dłoń na mojej siekierze i niekontrolowanie wyskoczyłem zza Eyeless Jacka ruszając w jego stronę wrzeszcząc chyba coś w stylu "ZA GOOOFRY!!!".
W sumie to sam nie wiem co się potem działo bo byłem jak zahipnotyzowany. Z opowieści innych wynikało, że rzuciłem siekierami w Bena trafiając go w czapke, następnie usiłując wyrwać Benowi gofry począłem go gryźć. Następnie on coś do mnie krzyczał żebym się ogarnął i że to nie jego gofry. Prawdobodobnie mu jednak nie uwierzyłem i zaciągnąłem go siłą do łazienki zamykając na klucz. Tego co się tam działo też nie pamiętam, aczkolwiek wybiegł z niej w stroju różowej księżniczki Barbie podskakując w rytmy kan-kana. Ci, którzy właśnie mieli przy sobie telefon robili mu zdjęcia i wrzucali na niejakiego Fejsbuka.
~
Z amoku ocknąłem się leżąc przy talerzu gofrów.
Głowa mnie cholernie bolała, dosłownie jak po kacu. Gdy tylko się podniosłem i zobaczyłem gofry całe i zdrowe przytuliłem je szczęśliwy, że żyją C: taki zaciesz był, że nie wiem no ^^
-Toby? 0_e - usłyszałem dobrze mi znany głos. Masky? Chyba tak. Obróciłem się w jego stronę i zobaczyłem jak wszyscy się za nim chowają. Salon wyglądał gorzej niż po ostatnim pościgu Jeffa i Masky'ego. O kuchni nie wspomnę. Ben był już ubrany jak zawsze w elfowego pomocnika świętego Mikołaja.
Umm... Chyba trochę się tutaj no ten no... Jeden wielki syf.
-To ja to zrobiłem? :O - zapytałem, choć i tak wiem, że to ja jestem winny. Lajf is brutal ;_; -TAK!!!- krzyknęli wszyscy. No to mam przesrane. Po chwili pojawił się wściekły (znowu) Slendi. Już miałem coś powiedzieć na swoją obronę gdy do pokoju wszedł Hoodie.
-Cześć Toby! Zrobiłem ci gofry i powiedziałem Benowi żeby ich pilnował! ^^ Omg... Co tu się stało?
No i w tym momencie mi ręce opadły. Ten bałagan... Eh. Mam teraz bardzo bardzo bardzo przesrane ._.
- Porozmawiamy później, narazie sprzątaj to.
No i zajebiście.

~Zmęczony Toby.

Pamiętnik ~ Ticci TobyWhere stories live. Discover now