Kartka 5 ~Special Edition~

2.4K 242 113
                                    

(Nie komentujcie rysunku, błagam xD)

Koffany Pamiętniczku! <333

Dobra, bez przesady,

Drogi pamiętniku,

Na wstępie chciałbym Wam podziękować za ponad 450 wyświetleń i równe 80 gwiazdek. Nie sądziłem, że moje codzienne życie w tym burdelu kogoś interesuje. Jesteście wspaniali!

P.s. czy nie mówiłem przypadkiem, że czyjegoś pamiętnika się nie rusza? ;_; a tymczasem ok 400 osób to widziało ;___; no pliiis... Ale i tak bardzo dziękuję! <3

Przygotowałem dla Was Edycję Specialną! (Limitowaną!). Możecie zadać mi w komentarzach pytania, na które odpowiem dopisując je tu do Kartki! ^^ Fajnie, prawda?

Tak, wiem. Żałosne.

Bez zbędnych przedłużań, ruszamy na przód!

Dziś nie zdarzyło się nic specjalnego. Wczoraj natomiast cała nasza 'rodzina' ruszyła do supermarketu na zakupy. Tak, ja też. Niestety.
Zaczęło się nie winnie. Weszliśmy do sklepu. Ja, Hoodie i Masky jak zwykle trzymaliśmy się razem. Musimy zresztą.
Jeff wparował do sklepu pierwszy rzucając się na najbliższe stoisko z owocami i zabrał każdy rodzaj po dwa,.
(To zabrzmiało jak... CZTERY RAZY PO DWA RAZY OSIEM RAZY RAZ PO RAZ O PÓŁNOCY ZE DWA RAZY I NAD RANEM JESZCZE RAZ!!!)
- Jeff! Po co ci te owoce? :T - zapytał nadzorujący nasz małpi gang Masky.
- Żeby być zdrowszy! ^^ Dobre owoce to wkońcu podstawa. A tobie nadal niech przybywają kilogramy po tym serniku. Nie chcę być gruby jak ty. Pf.
- WCALE NIE JESTEM GRUBY!
- Kłóciłbym się. Ile ważysz?
- JEFF!

No i Masky się rzucił na Jeffreya. Wyglądają zabawnie jak na sobie leżą...
... I obkładają się pięściami (wiem o czym pomyślałeś. Nie ładnie...)

Slendi ich rozdzielił. Nie chcecie nawet wiedzieć, jaki tłum się zrobił. Dziwne, że ochrona milczy.

Wyobraź sobie, że idziesz do sklepu zrobić zakupy. Jesteś normalnym klientem, kupujesz potrzebne rzeczy, aż tu nagle do drzwi wpada banda małpiszonów, którzy kupują co popadnie.
Mało tego, są mordercami i w każdej chwili mogą cię zabić.
NO KU*WA O CO IM CHODZI?!
;__;

SmileDog ruszył na dział z psim żarciem, dziewczyny poszły na dział kosmetyczny, inni poszli do innych...

A ja? Znasz odpowiedź. RUSZYŁEM SZUKAĆ GOFRÓW <3
Najpierw udałem się na dział pierwszy, w którym znajdowały się mrożonki i ryby.

Zero gofrów.

Następnym działem były półki, na których leżały rozmaite mięsa i konfitury. Nagle na dole zobaczyłem nietypowy, podłużny i szczupły słoik. Wziąłem go do ręki i przeczytałem etykietę. Pisało na niej "Kiełbasa kiszona Wedel. Może wystąpić kruszonka!".
Tak... Zdecydowanie normalne. Kiełbasa kiszona? Fuuj ;_;
Biorę do koszyka! ^^

Zero gofrów.

Cukierki, ciasta, gofry, ciastka, wafle, lizaki, gumy! Tyyyle słodyczy! Jestem w raaaju! Ehh
. niestety nadal brak gofrów ;_;

Zero gofrów.

Szedłem i szedłem, szukałem i szukałem, ale znaleźć nie mogłem. Przykre, ale prawdziwe.

Czekaj.
Sklep
Bez
GOFRÓW?!?!?!

CO?! JAK TO MOŻLIWE?!
Czy tych drani rżnących kase od innych nie stać już na taki drobny zakup jak gofry?! Oczywiście, że nie, bo wolą to ku*wa przepić, przechlać i przećpać.
Degeneraty zasrane z wrzodami na dupie naszego narodu! To skandal!

Natychmiast udałem się do kierownika na skargę i zażalenie. Zapukałem grzecznie do drzwi, poczym wypierdo... Eeeemm... To znaczy... Wyważyłem je. Grzecznie oczywiście.
Kierownik już otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale rozmowę zacząłem pierwszy.
- Składam zażalenie. Jak w tym idiotycznym sklepie może nie być najcudowniejszego jedzenia na świecie, tylko same chemikalia niszczące organizm.
- Al...
- ŻADNEGO "ALE"! RZĄDAM NATYCHMIASTOWEJ DOSTAWY GOFRÓW!
- Ale ...
- Powiedziałem coś chyba, prawda? Albo dostanę gofry teraz, albo porozmawiamy inaczej.
- Gof...
- Tak, o gofrach cały czas mówię! Czy ty mnie wogóle słuchasz?!
- Niech pa...
- JESZCZE SIĘ WYWIĄZUJESZ, TAK?! NIE STAĆ CIĘ NA GOFRY, BO ZAMIAST KUPOWAĆ JEDZENIE TO WOLISZ NA LUKSUSOWE RESTAURACJE TRACIĆ KASE, TAK?!
- Proszę pan...
- Jeszcze mnie prosić chcesz o coś?! To jest już szczyt bezczelności! A, i gdzie te gofry?!
- Hej, Toby!... Ah. Tu jesteś! Na dziale ze słodyczami są gofry. Dziwne, że jeszcze ich nie zauważyłeś, ale tak tylko mówię ^^ - zza moich pleców usłyszałem głos Hoodiego. Od razu ruszyłem na wspomniany przez niego dział i wypatrywałem ich.

SĄ!

Wziąłem wszystkie paczki i wrzuciłem do wspólnego koszyka. Ten kierownik był okropny. Nie dość, że nie chciał zamówić gofrów, to jeszcze się ze mną kłócił. Na szczęście Hoodie mi o nich powiedział ^^

Byłem w pełni zadowolony. Nic więcej do szczęścia mi nie trzeba.
Powkurzam Masky'ego.

~

Małpi gaj oczyścił ten sklep bardzo szybko.

Znienacka owinęła się wokół mnie macka.
Jak to się stało, że mnie to nie bolało?
Rozkminim i myślę,
Mniemam, aż wymyślę,
Przecież bólu nie czuję,
Jak ja płytko rymuję ;_;

Tak serio, to gdy Jeff się zesra to wszyscy najchętniej schowaliby głowę w piasek mając nadzieję, że jak dokopią się do jądra ziemi to smród minie. Tak też było tym razem, ale wszyscy wybiegli ze sklepu. Naprawdę wszyscy. Niektórzy myśleli, że wojna jest i bombę biologiczną spuszczają. Z okien marketu buchały zielone dymy (a myślałem, że takie rzeczy są tylko w kreskówkach :v myliłem się... ;_;)
Uciekaliśmy. Slendi wziął koszyk i wróciliśmy do domu. Normalnie zapłacilibyśmy za zakupy, ale tym razem to nie było możliwe.

Tak też po długim dniu znalazłem się nareszcie w swoim pokoju. Piszę to.

~Toby.

~~~~~~~~~~
Zadawajta pytania! Chcecie wiedzieć coś o mnie? Pytajta!
Kto pyta nie błądzi, c'nie? 8))
~ Toby.

Pamiętnik ~ Ticci TobyWhere stories live. Discover now