Kartka 11 "Gofry atakują"

1.8K 197 87
                                    


Kupo (czyt. Pamiętniku)

Pamiętacie tą misję specjalną tydzień temu? Slendiego posrało.  Jakieś kurna gofry atakowały naukowców z jakiegoś Centrum Badań nad Jedzeniem. No i miałem za zadanie (oczywiście wraz z innymi Proxy i zwłokami Van [trzeba w końcu się ich pozbyć, bo zaczęły się ruszać {pamiętacie poradnik jak pozbyć się zwłok? To ta baba...}]) zabicie tych ludzi. A co myśleliście? Że gofry skrzywdzę? Ja? NO CHYBA NIE.

Kurde.

No.

To ten...

Ruszyliśmy do tych naukowców i... Nic. Praktycznie rzecz biorąc było cicho jak gofrem zasiał.

- Slendi dobrze się czuł zadając nam to zadanie? :v - zapytał Hoodie.

- Nie wiem. Wracamy? - zaproponowałem.

- Ok. - zgodził się Masky.

Zamiast do rezydencji, poszliśmy na miasto wypić ze dwa... może trzy kieliszki. Nie pamiętam co się działo, aczkolwiek "ocknąłem się" przywiązany do krzesła w ciemnym pomieszczeniu. Naokoło mnie było kilka stolików z narzędziami chirurgicznymi. Ajles Dżek tu chyba przebywał :v

Po chwili zorientowałem się, że wcięło gdzieś Tima, Briana i zwłoki. Czy... Czy to prawda?... Czymoje przypuszczenia się sprawdzają?...

NARESZCIE! NIE ŻYJĄ! TYLE NA TO CZEKAŁEM! MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ! JUPI JA JA JA! JUPI JA JA JA! JUPI JA JA JA! JUPI JUPI JUPI JA!

Wracając, zacząłem się kiwać na boki i rozmyślać, jak będzie bez nich cudownie! Tak się kiwałem, że spadłem z krzesła. Ał. Dobra, czas wrócić do rzeczywistości. Spróbowałem więc wyrwać się z lin. Cholera... Cóż. Leżałem tak sobie dłuższy czas. Nagle ze stołu spadł gofr. No fajnie, jeeedzooonko!

- Hej mała... Masz ochotę na przekąskę? - spytałem goferkę czułym tonem.

Czekaj.

Przecież... Tego gofra przed chwilą tu nie było... Gofry się materializują? Tym lepiej dla mnie ^^

- Toooooby...pssst... - szepty. Słyszę głoooosy.

- Idź do psychiatry...

- Czemu? Głosy są normalne :v gdybyś tylko słyszał Slendiego! On to dopiero wymiata z głosami - mówiłem. Sam nie wiem do kogo ;-; heh. heheheh. heh.

- Tooooobyyyy... Tooo jaa... Twój...

- Nie jestem gejem ;-; chyba.

- ...Twój Koszmaarrr...

- Wystarczy, że widzę codziennie ryj Slendermana... To jest koszmar.

- ...

- No co?

- Ehh... Pewnie zastaaawiasz się, kim jestem, hmmm?

- Nie za bardzo mnie to interesu...

- Jeeestem gooofrem!

- Aha.

- Nie boisz siiiię?

- Nie.

- -.-

- Lubię... Pf! Kocham gofry!

- Ejjj... Kewin, to na pewno on? - zapytał gofr(?) kogoś. Ile ja wypiłem?

- Nooo... Masky. Masky nazywa się Toby. Przynajmniej Operator tak mówił. - odezwał się inny głos. Bylo ciemno i świeciła tylko jedna słaba lampka, więc nie mogłem określić rozmówcy. Gofry przecież nie mów... Gdzie ten gofr co tu leżał? Zaczynam się bać. Eee... a tak wgl, to od kiedy apropo nazywam się Masky?

- Nie jestem Masky, tylko Ticci-Toby :v

- Cholera, czyścimy pamięć panowie, czyścimy...

- Mogę wiedzieć tylko co ja tu robię?

- Nie.

- Aha, to mi bardzo pomogło.

W tamtym momencie zrobiło się ciemno. W sensie było już ciemno, ale teraz było ciemniej. Obudziłem się w jaśniejszym pomieszczeniu. Leżałem przypięty do łóżka nie mogąc się ruchać. To znaczy ruszyć. Wiecie o co chodzi? Nie o łóżko tylko... AGH, NIC ZWIĄZANEGO ZE STOSUNKIEM xd. Obok mnie siedział Hoodie (lel) na krześle. Był związany.

- Ej. - zagadałem.

- ?

- Kupa.

- Aha.

Żył.  Teraz kwestia tego, co tu się dzieje do cholery. Postanowiłem odpiąć pasy którymi byłem przypięty i wyjść stąd.

Gdy wyszedłem, na ziemi znajdowała się armia gofrów (dosłownie o.e) i szli do mnie. Pobiegłem prosto, ale wtedy gofry mnie złapały i zaciągnęły do sali tortur. ( SALA TORTUR W CENTRUM BADAŃ NAD JEDZENIEM?! GDZIE BYŁ SANEPID?!). To była masakra... ;-; nie będę tego  opisywać, bo to jest zbyt straszne... Później moja psychika siadła całkowicie, dlatego też umarłem.

ALE PRZEŻYŁEM!

Gdy gofry miały mnie zaciągnąć na krojenie (sam nie wierzę w to co pisze...), podjąłem drastyczną decyzję...
Zabiję gofry. W tym celu sięgnąłem po... TOSTER...

(Teraz sobie tak myślę

Oups ! Cette image n'est pas conforme à nos directives de contenu. Afin de continuer la publication, veuillez la retirer ou télécharger une autre image.

(Teraz sobie tak myślę... Tam wszystko było pod ręką...)

I gofry stały się papką... Płakałem ( i nadal płacze nad ich losem ;-; ) nad nimi kilka godzin... I wyszedłem z budynku, kierując się smutny do domu. Te gofry to było zło, ale i tak je kocham.

Obiecuję przyszłym pokoleniom, że będę walczyć o gofry i nigdy się już nie poddam. Oby moje dzieci również doceniły trud jaki włożyłem w wychowanie gofrów na kwadrat, dlatego przekazuję sekretny przepis na Wspaniałe Gofry Wam, przyszłym pokoleniom, aby poległe na wojnie gofry ożyły i aby równowaga na świecie została nienaruszona.

Amen.

~ Toby

Toby, nie zapomniałeś czegoś? A raczej kogoś uratować?

Pamiętnik ~ Ticci TobyOù les histoires vivent. Découvrez maintenant