Rozdział 8

1.3K 66 0
                                    

Piątek. Już muszę iść. Tata mówi że nie mogę siedzieć tak w domu. Powiedział że odsyła matkę do cioci, a on jedzie w delegacje. Wrócą za dwa tygodnie. Prosił żebym nie zrobiła nic głupiego. Wierzcie mi że jestem w stanie coś sobie zrobić. Ubrałam czarne jeansy, czarny sweter no i czarne botki. Włosy zaplotłam w kłosa i zrobiłam lekki makijaż. Byłam mniej więcej gotowa. Zeszłam na dół i wzięłam jabłko. Nie byłam głodna. Wzięłam kanapki. Nie chciałam stać w kolejce na stołówce. Zamknęłam drzwi i wyszłam do szkoły. W szkole każdy się na mnie patrzył. Cała ubrana na czarno w ciepłą pogodę i ręka w gipsie. Długie rękawy ubrałam żeby nie było widać ran po jednej z szarpanin z matką. Podeszłam do szafki unikając kontaktu z rówieśnikami. Wyciągnęłam moja małą torbę do plastyki. Westchnęłam zamykając szafkę i ruszyłam pod salę wolnym krokiem. Spojrzałam na zegarek. Miałam jakieś 10 minut. Usiadłam pod ścianą i zaczęłam pisać z moim bratem. Powiedział to co mówi zawsze. Żebym się nie przejmowała, że będzie dobrze. Szkoda że nie wie jak bardzo się myli. Powiedział że znalazł dziewczynę. Cieszę się jego szczęściem. Spojrzałam na korytarz i zauważyłam moich przyjaciół. Nagle do mnie  podbiegła bardzo szybko Sky.

- Jezus Maria! Wiesz jak się martwiliśmy!? - powiedziała wstrząsając mną a ja spojrzałam z bólem na moją rękę

- Co ci się stało!? - zapytał Calum a ja wzruszyłam ramionami. 

Na końcu korytarza zauważyłam Liam'a, Louis'a, Niall'a, Zayn'a i Harry'ego. Świetnie. Oni już wiedzą o mojej matce. Zerwałam się na nogi i pobiegłam do łazienki. Musiałam się uspokoić. Czemu ja ich unikam. Są moimi przyjaciółmi. Ah no tak.. Czuję się źle z tym co zrobiłam i z tym co zobaczyli. Moja matka ma rację. Nie zasługuję na przyjaciół. Nie raz myślę o wzięciu żyletki do ręki i zrobieniu paru kresek. Ale to nic nie da. Wiem to. Moja przyjaciółka raz się pocięła. Chciała skończyć swoje życie. Zrobiła to. A ja nie byłam w stanie nic zrobić, przez co nadal się o to obwiniam. Do łazienki wparowała Sky i mnie przytuliła.

- Wszystko w porządku? - zapytała odrywając się ode mnie

- Tak.. - powiedziałam niechętnie. Kłamie. Nic nie jest w porządku

- Co z twoją ręką? - kolejne pytanie którego wolę unikać 

- Nic takiego. - powiedziałam 

- Matka? - za dobrze mnie zna. Nic nie mówiłam. - A więc matka. Wiesz że nie jesteśmy na ciebie źli? Ignoruj reakcję Michael'a ten to i tak ma już u mnie miejsce w grobie zarezerwowane. - powiedziała na co się zaśmiałam.

- Ale.. Nic nie rozumiecie... - zaczęłam

- Masz prawo odbudować kontakt ze starymi przyjaciółmi. Rozumiemy - powiedziała z uśmiechem

- Po tym chyba oni nie chcą - uśmiechnęłam się słabo

- A czemu ciebie tyle nie było? - zapytała

- Po tym wszystkim? W ogóle nie wychodziłam z pokoju. - powiedziałam - Po tym jak mama złamała mi rękę ,,przypadkiem" ojciec zrobił niezłą awanturę. Odesłał ją do ciotki, a on pojechał w delegacje. Dwa tygodnie będę sama.

- Dwa tygodnie stykają żeby nadrobić 5 dni - powiedziała z uśmiechem - Ja idę pod sale. Przyjdziesz? 

- Tak. Zaraz będę - powiedziałam po czym wyszła. 

Spojrzałam na siebie jeszcze raz i wyszłam z łazienki. 

- Hej. - odezwał się Zayn

- Cześć... - powiedziałam

- Jak tam? - debilne pytanie Zayn, debilne

- Wszystko w porządku. A tam? - ile jeszcze mam kłamać?

- Taa.. Spoko. Co do soboty to.. - nie.. Tylko nie ten temat

- Tak to była moja matka. Tak nie mamy już dobrych relacji. Tak to jest normalne I TAK już do tego przywykłam. - odpowiedziałam na zapewne wszystkie pytania które chciał mi zadać

- Jak długo? - zapytał

- Tydzień przed tym jak powiedzieliście że wyjeżdżacie. I nie wiem czemu. - powiedziałam znowu z wyprzedzeniem - Pogadamy później Zayn - powiedziałam przytulając chłopaka i poszłam. Zauważyłam Luke'a opierającego się o ścianę. Coś czuję że bez rozmowy się nie obejdzie.

Przeszłam obok chłopaka udając że go tam nie ma. Niestety chyba wyczuł co chce i złapał mnie za rękę i przyciągnął w swoją stronę a ja westchnęłam.

- Ręka to sprawka mamy. Nie miałam ochoty się z nikim widywać te pięć dni a w sobotę chciałam odbudować kontakt z dawnymi przyjaciółmi. Tylko tyle? - wyprzedziłam chłopaka gdy ten otworzył buzię żeby coś powiedzieć. Na moje słowa od razu ją zamknął.

- Al... - zaczął.

- Nic mi nie jest, nie macie się o mnie martwić. Dam sobie radę. Jestem sama przez dwa tygodnie. - I CZEMU JA GADAM O TYM KAŻDEMU!? Ok prawie każdemu.

- Nie możesz mówić że mamy się nie martwić bo będziemy - powiedział i zamknął mnie w ciepłym uścisku, co zresztą odwzajemniłam. Świetnie jest być w ramionach takiego przyjaciela jak Luke.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Myślicie że między nimi jest tylko przyjaźń? A co z Sky i Michael'em? Myślicie że szykuje się jakieś love story? 

Mam nadzieję że rozdział się podobał i nie zapomnijcie czegoś po sobie zostawić!

~Namiz! ♥♥♥

Stara Znajomość ~ 5sos & 1DWhere stories live. Discover now