Rozdział 11

1.2K 48 0
                                    

Co sądzicie o tym opowiadaniu?


- Idźcie do auta - powiedział Ash a ja rzuciłam się chłopakom na szyję po czym wzięłam walizkę i popędziłam do samochodu.

Byliśmy już w drodze na lotnisko a między nami panowała niezręczna cisza. 

- A co ze szkołą? - odezwał się Michael

- Powiecie że musiałam wyjechać na jakiś czas? - zapytałam

- Jasne. - powiedział Calum.

- Jesteśmy - oznajmił Ash 

Wszyscy razem wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się do środka. Miałam równo pięć minut na pożegnanie się z przyjaciółmi.

- Uważaj na siebie. - powiedział Luke

- Masz pieniądze? - zapytał Calum 

- Tak mam. Mam wszystko. 

- Widzimy się za tydzień? - zapytał Ash

- Mam nadzieję że tak. - powiedziałam i ich przytuliłam. - Jesteśmy w kontakcie - dodałam i udałam się na samolot.

Siedzę już w samolocie jakieś trzydzieści minut. Postanowiłam wrzucić zdjęcie na Twittera

@Aliengirl 
*Załącznik*
Lecimy do Los Angeles! Niestety nie w takich warunkach w jakich bym chciała..

Zaczęłam trochę myśleć o tym co się dzieje. Nawet nie wiem jaki wypadek. Mam nadzieję że wszystko będzie w porządku. Jeśli on umrze, zostanę sama z matką. Nie chcę tego. Tym razem nikt by jej nie powstrzymywał. Nawet moi przyjaciele. Luke, Ash, Calum i Michael są zajęci pisaniem piosenki, a Sky wymyślaniem układu na zbliżające się zawody. Czuję się osamotniona. Nie mówię im tego, nie chcę żeby rezygnowali z czegoś co kochają bo takie coś jak ja nie umie się sobą zająć. Jeszcze Harry, Niall, Zayn, Louis i Liam. Strasznie zależy mi na odbudowaniu kontaktu. Jak wrócę to przestanę przesiadywać w domu tylko wyjdę gdzieś z nimi. Dziś było inaczej. Byłam z przyjaciółmi, śmialiśmy się, oglądaliśmy filmy, a teraz? Teraz siedzę w samolocie i lecę do szpitala gdyż mój ojciec miał wypadek. Nie no lepiej być kuźwa nie może. Nie wyobrażam sobie życia bez ojca. A co do Luke'a. Coraz częściej myślę nad wyprowadzką. Może jednak ma rację? Może tak dalej być nie może? Może jednak muszę to zrobić? Z tym że.. Nie chce ich zostawiać. A jak się wyprowadzić to najdalej od matki. Od lat marzę o zamieszkaniu w Australii. Nie wiem czemu. Coś mnie kusi żeby tam jechać. Nim się zorientowałam byłam już w hotelu.

- Dobry wieczór - powiedziałam

- Witam w czym mogę ci pomóc? - zapytała mnie kobieta

- Chciałabym wynająć pokój na tydzień. - kobieta spojrzała w swój wielki notes z różnymi cyferkami i imionami. 

- No dobrze. Nazwisko? - zapytała po czasie

- Lense. - powiedziałam

- Pokój 24 na pierwszym piętrze - powiedziała i podała mi cenę 

Zapłaciłam kobiecie i udałam się do pokoju. Rozpakowałam się, poprawiłam swój wygląd i zgarnęłam mały plecak po czym wyszłam szukać szpitala. Szwędałam się po ulicach Los Angeles próbując znaleźć ten szpital. Zajęło mi to dobre dwadzieścia minut. Była już prawie szósta rano kiedy udało mi się go znaleźć. Teraz tylko pamiętać drogę do hotelu.

- Dzień dobry - powiedziałam

- Witam w czym mogę ci pomóc? - odezwał się głos mężczyzny. Na moje oko miał jakieś 24 lata, blond włosy i brązowe oczy.

Stara Znajomość ~ 5sos & 1DWhere stories live. Discover now