Rozdział szósty

1.5K 132 26
                                    

Bawialnia znajdowała się na pierwszym piętrze rezydencji i stanowiła jeden z największych, najlepiej oświetlonych pomieszczeń, o czym przekonałam się w dniu, w którym miałam rozpocząć nauki i w tymże właśnie celu znalazłam się tam w umówiony poranek jeszcze przed dziewiątą. Unoszące się nisko na niebie słońce ogrzewało ogromny pokój gorącymi promieniami, których blask odbijał się od jasnych, niemalże kanarkowożółtych ścian oraz luster sprawiając, że całe pomieszczenie zdawało się lśnić. Wiszące na wysokich karniszach zasłony były rozsunięte, niektóre z okien nieznacznie uchylone wpuszczając tym samym do środka podmuchy rześkiego, porannego wiatru, w powietrzu zaś unosił się słodki zapach wiosennych kwiatów, słońca oraz dębowych mebli.

Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy zaraz po przekroczeniu progu był niewątpliwie ogromny fortepian, którego wypolerowana czarna powierzchnia pozwalała na dokładne dojrzenie własnego odbicia, zaraz po nim zauważyłam natomiast ogromny gramofon, kilka stolików do kart ustawionych teraz równo pod ścianą w oczekiwaniu na przybycie gości, którzy mogliby zechcieć ich użyć, a także dwie stojące pod wysokimi oknami leżanki ozdobione miękkimi poduszkami oraz kilka obitych jasną tkaniną krzeseł. Nie znałam zawartości dużej, masywnej szafy ustawionej zaraz za drzwiami, jednak podejrzewałam, że musiała ona skrywać inne narzędzia służące rozrywce, takie jak szachy, kości, karty, płyty winylowe czy mniejsze instrumenty muzyczne. Sebastiana, ani nikogo innego nie było w pobliżu, niespiesznym krokiem podeszłam więc do pomalowanego na biało parapetu i oparłszy o niego dłonie wyjrzałam na zewnątrz, do ogrodu, który rozciągał się teraz przede mną, wspaniały i jeszcze bardziej majestatyczny niż gdy oglądałam go ze znacznie mniejszej wysokości. Fontanna, w której szumiała woda ozdobiona była marmurową rzeźbą kobiety trzymającej w dłoniach ogromny dzban, wokół niej zaś raz po raz przelatywały niewielkie ptaki, których słodki śpiew docierał nawet do moich uszu. Okalająca fontannę ścieżka ciągnęła się od głównego wejścia do rezydencji aż po zwieńczającą jej teren żelazną bramę, za którą górował gęsty, mieszany las będący najpewniej miejscem polowań młodego hrabiego.

- Miałem nadzieję, że zjawisz się na czas. – Gwałtownie obróciłam się na pięcie słysząc dźwięk doskonale znanego mi głosu, którego łagodności, płynności, gracji i wyraźnie wyczuwalnego w nim dystansu nie sposób było pomylić z żadnym innym. – Jak widać, nie zawiodłem się. To dobrze.

Sebastian ubrany był w swój zwyczajowy frak, czarny tak samo jak jego częściowo założone za ucho włosy, na jego nosie spoczywały jednak dodatkowo owalne okulary, a gdy sprawdzał godzinę na kieszonkowym zegarku zauważyłam, że w urękawiczonej dłoni trzymał także krótki bacik. Zapewne zaśmiałabym się z całokształtu tej sytuacji, gdyby nie fakt, że nagle wydała mi się ona być śmiertelnie poważna.

- Nawet w moich czasach spóźnianie się nie jest taktowne – odparłam, gdy schował zegarek z powrotem do kieszeni i spojrzał na mnie krytycznym wzrokiem, po czym uśmiechnął się ciepło, tak jakby poczuł się wyjątkowo zadowolony ze wszystkich wad i defektów, które będzie mógł mi za chwilę wytknąć w ramach nauki i przystosowywania do kultury, w której się znalazłam.

- Oby więc tak pozostało. Usiądź, proszę. – Wskazał na najbliższą leżankę i kiedy wykonałam polecenie sam zajął miejsce na regulowanym stołku przed fortepianem, zwrócony prosto do mnie.

Wbiłam wzrok w czubki swoich wysoko wiązanych butów i poczułam się niemal dokładnie tak samo, jak w dniu, kiedy czekałam na swoją kolej przed egzaminem na prawo jazdy. Rosnący niepokój gnieździł mi się w żołądku i pęczniał z każdą wypełnioną ciszą sekundą, kiedy to oczekiwałam aż Sebastian coś powie, zada jakieś pytanie, cokolwiek, co pozwoliłoby mi wierzyć, że nie jestem na straconej pozycji. Gdy jednak w końcu się odezwał, okazało się, że wcale nie przyniosło mi to aż takiej ulgi, jak sądziłam.

Kuroshitsuji | Rewersja [ ZAWIESZONE ]Där berättelser lever. Upptäck nu