Rozdział dwudziesty drugi

639 68 12
                                    

Wnętrze lokalu nie różniło się absolutnie niczym od tego, jakie je zapamiętałam, dlatego też kiedy podeszliśmy do barmana, aby zapytać go o mieszkającego tu mężczyznę, ten zmierzył nas niepewnym spojrzeniem, zupełnie jakby przewidywał, że pojawienie się dwóch osób z wyższych sfer nie wróżyło niczego dobrego.

— Dobry wieczór — zagadnął Sebastian, na co odetchnęłam z ulgą, przez moment obawiając się, że to na mnie spadnie obowiązek przekonania go, aby wskazał nam mieszkanie. — Przyszliśmy po rzeczy pana Flynna, powiadomił on nas, że jeśli zapytamy o to właśnie pana, panie Jason, otrzymamy także zapasowy klucz.

Zerknęłam na niego kątem oka, zastanawiając się, skąd znał imię barmana i notując w pamięci, by później go o to zapytać, tymczasem starając się wyglądać możliwie jak najbardziej profesjonalnie i wcale nie sprawiać wrażenia zdenerwowanej tym, co mogło się wydarzyć, gdyby nie udało nam się legalnie wejść na górę.

— Sir Flynn nie wspominał o żadnych gościach — odparł barman niechętnie, nieco szybciej wycierając trzymany w dłoni kufel, najpewniej pragnąc pozbyć się nas najszybciej, jak było to możliwe.

— Naturalnie, że nie. — Sebastian uśmiechnął się czarująco. — Pewne ważne interesy zatrzymały go poza terenem Londynu, dlatego właśnie poprosił nas o przywiezienie mu paru drobiazgów. Nie będzie pocieszony wiedząc, że na darmo oczekiwał naszego powrotu przez tak długi czas.

— A ja sądzę, że bez wyraźnej zgody sir Flynna nie użyczę nikomu kluczy do jego mieszkania.

Sebastian miał rację, trop, na który mnie naprowadził okazał się być perfekcyjnie trafiony. Zamyśliłam się nad tym, co jeszcze może wiedzieć o całej tej sprawie, czym wciąż nie raczył się ze mną podzielić i dopiero po krótkiej chwili zorientowałam się, że barman uważnie mnie obserwował, mamrocząc coś pod wyjątkowo bujnym wąsem, najwidoczniej zaniepokojony tym, jak bardzo byłam milcząca.

— Pan Flynn byłby dumny z pana lojalności, panie Jason — oświadczyłam powoli, zanim Sebastian powiedział coś więcej. — Domyślał się, że nie pozwoli pan wejść do jego domu byle komu, dlatego też powierzył mi swój wyjątkowy skarb, na dowód naszej prawdomówności.

Uniosłam laskę i oparłam ją na blacie, a oczy mężczyzny wyraźnie otworzyły się szerzej na jej widok. Gdy odstawił kufel i pochylił się nieznacznie ku niej, dostrzegłam na jego skroni kroplę potu.

— Oczywiście... — mruknął i otarł czoło wierzchem dłoni, by następnie sięgnąć do jednej z szuflad i zacząć czegoś w niej szukać. — Oczywiście, nie miałem pojęcia...

Kucnął za barem, najwidoczniej nie mogąc znaleźć swojej zguby wśród innych przedmiotów znajdujących się w szufladzie, ja tymczasem wymieniłam z Sebastianem porozumiewawcze spojrzenie i kiwnięcie głowy, a kiedy ten w końcu się wyprostował, w jego dłoni znajdował się duży, mosiężny klucz. Wręczył mi go drżącą, spoconą dłonią, ale odebrałam przedmiot z grzecznym uśmiechem.

— Nie zabieram już państwu więcej czasu, proszę o wybaczenie, ale ja naprawdę nie-

— Nic się nie stało — zapewnił Sebastian. — Przekażemy panu Flynnowi, że wzorowo wywiązuje się pan ze swoich zobowiązań.

Weszliśmy na piętro trzeszczącymi ze starości schodami, a kiedy znaleźliśmy się w niewielkim, kwadratowym korytarzu, naszym oczom ukazały się dwie pary zamkniętych drzwi.

— Imbecyl — westchnął niskim tonem Sebastian.

— Przynajmniej wiemy, że nie jest w to wszystko zamieszany i nie ma pojęcia, czym zajmował się Elias. — Podeszłam do pierwszych drzwi od lewej, by sprawdzić, czy to do nich pasował klucz. — W przeciwnym razie nigdy nie dałby się na to nabrać, chociażby dlatego, że oboje jesteśmy ubrani na czarno.

Kuroshitsuji | Rewersja [ ZAWIESZONE ]Where stories live. Discover now