V

3.8K 264 96
                                    

I'm tired of feeling like I'm fucking crazy
I'm tired of driving till I see stars in my eyes
It's all I've got to keep myself sane, baby
So I just ride, I just ride"

•••

Sierociniec. Ponure, szare miejsce owite grozą, tajemnicą i niepokojem. W każdym z pokoi słychać, jak krople deszczu uderzają w marmurowy chodnik. Po rynnie woda spływa w sporawych ilościach. Wręcz ulewa. Z oddali tubalne grzmoty, na przyciemnionym niebie od czasu do czasu jasne pobłyski.

Czternastolatka siedziała na granitowym parapecie, opierając podbródek o swe kolana. Okno zostawiła otwarte na oścież - czując zimny powiew wiatru i przyjemny zapach azotu, delektowała się tym zjawiskiem pogodowym z aprobatą. Ubrana była jedynie w lekki, czarny sweterek i ciemne spodnie, jednak chłód wcale jej w tamtym momencie nie przeszkadzał. Wręcz... zyskał jej aprobatę.

— Harvey, zaraz zbiórka! — Margaret weszła do jej pokoju. Zatrzymała się jednak zaniepokojona, ujrzawszy dziewczynę siedzącą przy otwartym oknie na oścież. — Harvey, przeziębisz się — pokiwała głową z zażenowaniem, po czym podeszła w stronę przyjaciółki, zamykając okno. — Chodź, kolacja za pięć minut.

— Nie jestem głodna — odrzekła blondynka zimnym tonem głosu, nie drgnąwszy nawet o milimetr. — Wolę głodować, niż jeść codziennie nędzne parówki kupowane hurtem.

— Harvey... Jak tak dalej pójdzie, nabawisz się anemii.

— Przeżyję — odparła z tym samym, niewzruszonym tonem. Westchnęła, a następnie podwinęła rękawy od swojego bawełnianego swetra. Wyjęła nóż z lewej kieszeni spodni i usadowiła go na jednym z nadgarstków.

— Znowu to robisz...?! — Margaret popatrzyła na nią z żalem. — Przestań... Marnujesz sobie życie...

— Wyluzuj — prychnęła Harvey. — Mam przesrane do końca życia i nic tego nie zmieni.

•••

— Ile lat minęło?

— Dwa.

— Nadal cierpisz?

— Nie wiem, zgadnij.

— Powinnaś powrócić do świata żywych. Nie możesz wiecznie płakać.

— Czy wyglądam ci na osobę, która miałaby się zaraz rozpłakać? Bardziej pragnę zemsty. Dla niej żyję. Wiem kto ich zabił, byłam tego świadkiem, dlatego obiecałam coś sobie tamtego dnia... Nie spocznę, póki nie umrą. Teraz od samego dna, wyniszczę ich po kolei.

***

          Obudził ją donośny trzask. Zmarszczyła delikatnie brwi, przecierając dłonią swoją porcelanową twarz. Półprzytomna spróbowała przenieść się do pozycji siedzącej, lecz przeszkodził jej w tym okrutny wręcz ból kręgosłupa. Otworzyła szerzej oczy momentalnie.

Zasnęła nad biurkiem, nawet nie pamiętając kiedy. Plecy zupełnie sobie wykończyła taką pozycją. Ziewnęła delikatnie, po czym upiła łyk wczorajszej herbaty, ażeby nieco się rozbudzić. Skrzywiła się z niesmakiem; zimna, starawa herbata smakowała gorzej od czegokolwiek. Powoli, opierając się o blat wstała z krzesła. Rozciągnęła powoli wszystkie swoje mięśnie i ubrała się w czerwoną koszulę, oraz czarne spodnie. Rozczesała delikatnie włosy, po czym wyszła z pokoju, doprowadzając siebie do porządku.

EXCLUSION. sherlock bbcWhere stories live. Discover now