XVIII

1.9K 162 65
                                    

There's a place I wanna go
And the life I wanna know
But you crucified my heart of gold"

***

Gdy jej delikatne usta spoczęły na jego, cały odrętwiał. Broń, którą przez długi czas dzierżył w dłoni, po prostu bezwiednie wypuścił; spadła na ziemię, powodując tubalny trzask. Oniemiał, doprawdy oniemiał.

W pierwszym momencie, wydawało mu się to wielce niedorzeczne, a wręcz karygodne. Kardynalny błąd - pozwolić na pocałunek dziewiętnastoletniej dziewczynie. Ten czyn zaburzył wszelkie dotychczas jego postanowienia, cele i ambicje, oraz wartości jakimi się przez ostatnie lata kierował.

Przecież, był socjopatą. Nieznane były mu uczucia miłości czy uwielbienia danej osoby - nie potrafił czuć czegoś podobnego. Odczuwał wręcz przez cały okres ich znajomości, iż ona również kierowała się takimi przekonaniami, w końcu tak wielce była do niego podobna.

I jak cudem teraz, zdołała go pocałować?

A czyżby oni obydwoje siebie przypadkiem nienawidzili od zarania dziejów?

Dziewczyna sama po dłuższej chwili, oderwała się od jego warg i powróciła do poprzedniego stanu rzeczy. Nie oczekiwała od niego żadnego gestu bądź reakcji. Jedynie uczyniła to, co z jakiegoś powodu wiedziała, iż musi.

Holmes nie spuszczał wzroku z jej osoby, wewnątrz iście się gotując ze skołowania i stanu niewiedzy. Usiłował pojąć, co przyczyniło ją do tego aby o zdrowych zmysłach go pocałować. To wszystko rzecz jasna mogło odejść czym prędzej w niepamięć, jednakże ten stan, który on osobiście poczuł... Nigdy już nie odejdzie w zapomnienie.

Ten jedynie zwykły organ mięśniowy, który rytmicznie kurcząc się i rozkurczając, przepompowywał krew do naczyń krwionośnych, teraz walił o jego klatkę piersiową niczym oszalały.

Dlaczego?

I nagle, wodząc wzrokiem po jej twarzy w ciszy, dostrzegł pewną rzecz. I ponownie oniemiał. Również była naćpana. Sprawiło to, iż Holmes od razu odetchnął w duchu. Istniała wielce prawdopodobna zatem możliwość, iż nie była świadoma tego co wyczyniała. I następnego dnia mogła już o tym nie pamiętać.

Nic już nie mówiąc, schylił się powolnym ruchem po upuszczoną broń. Kiedy już utrzymał ją w dłoniach, rzucił dziewczynie krótkie, niewzruszone i puste spojrzenie - tak konwencjonalne dla jego osoby zresztą i stanowczym krokiem wyszedł z owego pokoju. Dziewczyna już po chwili, zasnęła niczym kamień, będąc całkowicie wyczerpaną i nieświadomą swoich czynów.

Holmes zaś, siedząc w swym wygodnym wielce skórzanym fotelu, wpatrywał się w tlący się ogień z kominka. Ręce ułożone w charakterystyczną piramidkę, a on sam zaś miał wzrok badawczy i niewątpliwie skupiony. Niby taki, jak każdego dnia – jednakże tkwił w nim pewien niepokój.

I cóż on miał począć?

***

Czuł żal.

Zresztą, łatwo powiedziane. Czy Sherlock cokolwiek mógł o d c z u w a ć?

Zabił dotychczas sześćdziesiąt siedem ludzi. Na codzień, jako nietuzinkowy detektyw doradczy i jedyny na tym przykrym świecie zresztą, gnał z pomocą dla nieudolnego Scotland Yardu. Nocami, chociaż nie zawsze – ale jednak – wykonywał polecenia swego braciszka. Morderstwo, za morderstwem, byleby wielce szanowny pan Mycroft nie wysłał go na misję na wschód.

EXCLUSION. sherlock bbcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz