XX

1.8K 122 47
                                    

„If we'd go again
All the way from the start
I would try to change
Things that killed our love"

***

            Do Suffolk udali się już następnego dnia. Złożył się na to fakt, iż ojczym klientki miał przez następne dwa dni przebywać z dala od posiadłości. Ponoć sprawy biznesowe.

            Działało to na wielką korzyść detektywom, zważywszy, iż - jak to klientka ujęła - bywał porywczy. Utrudnić mógł tym całkowite śledztwo, jakie Harvey z Sherlockiem pragnęli przeprowadzić. Zresztą - nie mieli nawet pewności, czy owy mężczyzna był winny. Musieli wpierw tego dowieść.

           Nie zachowywali się zbytnio rozmownie. Prawdę mówiąc, w ogóle ze sobą nie konwersowali. Holmes wbił natarczywy wzrok w okno, wyglądając jakby się nad czymś zastanawiał. Harvey zaś nie pozostając dłużna, wyjęła ze skórzanej torby książkę. Cieszyła się z takowego stanu rzeczy, albowiem nie musiała z nim rozmawiać. A przecież dla ludzi takich jak oni, szczera wymiana zdań zdawała się być czymś niewykonalnym. I chorobliwie trudnym. 

           Suffolk zdawał się być wielce malowniczym hrabstwem. Pozbawionym nazbyt wielkiego tłumu oraz ścisku jaki bywał w Londynie, otoczony wszelaką zielenią i dolinami, oraz chłodnym wiatrem znad Morza Północnego. Podzielony wówczas na siedem dystryktów, zaś każdy zdawał się być na swój sposób interesujący i warty odwiedzenia. Posiadłość klientki znajdowała się centralnie w Lowestoft, mieście liczącym ponad siedemdziesiąt tysięcy mieszkańców. 

Ulice zdawały się tętnić spokojem; okalały je miejscowe sklepy pamiątkowe, kawiarnie i restauracje. Metro co prawda tam nie funkcjonowało, lecz kolej wraz z taksówkami stanowiły główny środek transportu użytkowany przez Brytyjczyków. 

            Dystans 92 mil zdołali przejechać w trzy godziny. Prędko chwycili swe bagaże i udali się do wyjścia z peronu. Następnie zaś, udało im się dość szybko natrafić na taksówkę, która przywiozła ich do posiadłości państwa Cavendish. 

— Dzień dobry ponownie — oznajmił Holmes, witając się z klientką. — Jak Pani widzi, dotrzymujemy obietnic i oto jesteśmy.

           Na widok detektywów, kobieta rozpromieniła się nieco na twarzy. A było to dobre; młodej damie nie przystawało w końcu tonąć w nieustannych troskach. Ubrała się tego dnia w zieloną, podłużną sukienkę rezygnując z żałobnych odcieni. Ewidentnie wykonywała postęp.

— Ależ się cieszę, że państwo przyjechali.

— My również skaczemy ze szczęścia — wymamrotała ironicznie pod nosem Harvey.

— Pozwoli pani, iż rozejrzymy się po posiadłości — odrzekł Holmes, kierując słowa do Amy Cavendish. Usiłował nie obdarzyć zbytnią uwagą sarkastycznych odzywek Mephedrone. — Pani za to, mogłaby być na tyle gościnna i poczęstować nas ciepłą herbatą.

***

          Detektyw doradczy obejrzał się z uwagą po sypialni zmarłej siostry klientki, Helen. Zaiste zakurzony i zapomniany pokój, zdawał się przypominać cmentarzysko; pajęczyny znajdywały się prawie że w każdym rogu czy zakamarku. Zasłonięte rolety sprawiły, iż widniejące na parapecie kwiaty uschły i zwiędły, nie otrzymawszy energii słonecznej.

Pomieszczenie było wymarłe.

— Ale tu zajebiście — uśmiechnęła się Harvey, swym zachowaniem przypominając psychopatę podnieconego na widok czyichś zwłok.

EXCLUSION. sherlock bbcWhere stories live. Discover now