„We live, we die, we steal, we kill, we lie Just like animals But with far less grace We laugh, we cry Like babies in the night Forever running wild In the human race"
•••
Mary pobladła. Skrywała w sobie ciche nadzieje, że dziewczyna nie ujawni ich wcześniejszej znajomości. Teraz wszystko legło w gruzach... Gdy już uwolniła się od swojej przeszłości, a John nawet nie przeczytał zawartości pendrive'a, czuła, że już na zawsze się z tym uporała. Dlaczego Harvey musiała znowu dać o sobie przypomnieć?
Ops! Esta imagem não segue nossas diretrizes de conteúdo. Para continuar a publicação, tente removê-la ou carregar outra.
— Witaj, Harvey — posłała jej wymuszony z uśmiechów. — Nie spodziewałam się ciebie tutaj. Ponoć umarłaś. Tak jest napisane w każdej gazecie. Słynna Neo umarła!
— Mycroft Holmes i sprawa załatwiona — prychnęła, upijając łyk wody. — Ale trochę słabo, bo jestem krótko mówiąc jego niewolnicą na nieodrywanej smyczy.
Holmes udając niewzruszonego i niezainteresowanego jednak uważnie wsłuchiwał się w ich rozmowę. John zaś, obserwował dwie kobiety osłupiały nic nie rozumiejąc z ich rozmowy.
— Wy się znacie? — zapytał Watson. — Mary, kim ona w ogóle jest?
Pani Watson coraz bardziej stawała się niespokojna, a jej tętno nieznacznie przyśpieszyło. Obawiała się, że Harvey nie dotrzyma milczenia w jej osobie.
— Ja? Jestem Harvey. Znaczy się Kate... W sumie to nie. Jestem Harvey Mephedrone, tak, ta cyberprzestępczyni Neo — odrzekła dziewczyna, odkładając filiżankę na blat.
— Ale w gazetach było napisane, że popełniłaś samobójstwo.
— Brawo, masz refleks — przewróciła oczami.
— To jakim cudem jesteś tutaj?!
— John, mówiłam już, Mycroft. Po co takie zamieszanie? Nie ma w tym nic nadzwyczajnego.
— Zdaje mi się — Watson prychnął. — że widok najgroźniejszego z hakerów na świecie na wolności nie należy to nadzwyczajnych. I jakim cudem ona jest u ciebie, Sherlock...? — zwrócił się w stronę przyjaciela.
— Pracuję — odrzekł nonszalancko Holmes nie odrywając wzroku od mikroskopu.
— Sherlock, na litość boską...
— Czego ode mnie oczekujesz? — detektyw w pewnym momencie uniósł wzrok na Watsona, posyłając mu pełne politowania spojrzenie.
John zamilkł. Właśnie — czego mógł oczekiwać od najlepszego przyjaciela, z którym nie utrzymywał kontaktu przez ostatnie trzy miesiące? Nawet jeżeli urodziło mu się dziecko, czy to znak, że bez słowa ma się kończyć znajomości z ludźmi, którzy niegdyś byli w stanie oddać za ciebie życie? Reichenbach, chociażby i zaplanowane, mogło się skończyć zupełnie inaczej — John mógł zostać zastrzelony przez snajperów, a Sherlock wróciłby do swojego mieszkania nie siląc się na żadne bohaterskie zagrywki.