49. Wyprostuj się.

3.3K 384 20
                                    

Szliśmy wśród coraz bardziej wzmożonego wiatru. On, nie żałujący sobie słów. Ja, skupiałam się bardziej na trzymaniu mojego szalika niż na słuchaniu bordowowłosego. Tak, jego kolor włosów w wyjątkowo przystępny sposób komponował się z porą roku. Fakt, że do tego wszystkiego miał na sobie jeszcze żółty, bawełniany sweter, bardziej upewniały mnie w moim przekonaniu.

Jak wspomniałam wcześniej, jego otwór gębowy ani na chwilę się nie zamknął. Byłam prawie pewna, że dopóki nie dojdziemy do mojego domu, nie skończy. Próbowałam go wysłuchać. Oczywiście że tak. Jednakże cały czas jakieś jego słowo odsyłało mnie do wspomnień przez co kompletnie traciłam wątek. No i był jeszcze mój szalik, który nie chciał ze mną współpracować. 

W pewnym momencie poczułam dyskomfort między udami. Niezauważenie położyłam tam dłoń, żeby jednocześnie zdać sobie sprawę z tego, że mam dziurę w spodniach. Super - pomyślałam.

Obcierające się o siebie uda... Tak, to jest to co uwielbiam w swoich nogach. Dlaczego to musiało się stać akurat wtedy?

- Wszystko okej? - usłyszałam, a kiedy odwróciłam wzrok okazało się, że byliśmy już pod moim domem.

- Co? - spojrzałam na chłopaka. - Tak, wszystko wręcz bosko. - nutka ironii wkradła się w mój lekko zmęczony głos.

- I co o tym wszystkim myślisz? - uśmiechnął się, stając naprzeciwko mnie, powodując tym samym lekki stres u mojej osoby.

- Może wejdziesz? - odpowiedziałam zdezorientowana. Przecież w ogóle go nie słuchałam. - Zrobię herbatę i pogadamy na spokojnie, co?

- Jasne - odpowiedział rozpromieniony, a ja odwróciłam się na pięcie w kierunku drzwi wejściowych.





- Więc, po co to wszystko było? - zaczęłam zaraz po tym, kiedy zrobiłam herbatę. - Po co mieszałeś w to Cala?

Zajęliśmy miejsca na kanapie w salonie, a w tle leciała jakaś denna muzyka MTV Rocks. Objęłam kubek obiema rękami żeby w jakiś szybki sposób trochę się ogrzać, a prawdą było to, że za cholerę nie potrafiłam rozpalić w piecu. To było dla mnie zbyt skomplikowane.

- Już tłumaczyłem.

- Jeszcze raz, na spokojnie proszę. - rzuciłam.

- Bo się bałem, tyle razy już ci to pisałem. Wszystkie twoje wspomnienia związane ze mną, ogólnie cała twoja opinia na mój temat jest okropna, więc musiałem go poprosić, dopóki sam nie znalazłem odwagi.

Spuścił wzrok, a jego stopa nerwowo stukała o podłogę. Spojrzałam w jego kierunku, a na moją twarz wkradł się uśmiech. Widziałam Michaela, ale tego jeszcze z gimnazjum.

Zmarnowany, z grymasem na twarzy. Tak, takiego właśnie go zapamiętałam, jeszcze z tych dobrych wspomnień.

- Wyprostuj się. - zaśmiałam się.

- Zawsze tak mówiłaś. - również się uśmiechnął.

- Bo zawsze się garbiłeś, Mikey.

fat beth • clifford ✔Where stories live. Discover now