13

13 0 0
                                    



***

                Joanna stanęła przed dużym, ściennym lustrem w przedpokoju. Miała na sobie czarny, doskonale skrojony garnitur, białą, dopasowaną koszulę ze sztywnym kołnierzykiem oraz czarne, klasyczne szpilki. Miał oto rozpocząć się jej pierwszy dzień pracy. Czas otworzyć drzwi nowego rozdziału w życiu. „Jak to będzie wyglądać? Czy tak samo przyjaźnie i bezkonfliktowo jak praca z Jackiem, Giną i nawet Eugenem?" – Joanna rozmyślała po drodze do pracy. Patrzyła chwilę na ładny biurowiec w nowym budownictwie, po czym wzięła głęboki oddech i pomaszerowała do środka. Na trzecim piętrze, które to zajmowała agencja eventowa Fresh Blood, usytuowana była, widoczna przez szklane drzwi, pokaźnych rozmiarow recepcja, którą zarządzała Aneta, sympatyczna szatynka z wiecznym uśmiechem na twarzy. Poprowdziła Joannę do gabinetu Jędrzeja, dyrektora artystycznego. Idąc korytarzem, miała wrażenie, że znajduje się w ludzkim ulu. Panowała tam przyjazna wrzawa i roiło się od głośnych rozmów, śmiechów, biegających wciąż pracowników. „Będzie się działo!" – pomyślała z zadowoleniem Joanna – „Na nudę nie ma szans!"

Jędrzej przywitał ją bardzo serdecznie i zaprowadził do dużego pomieszczenia z tuzinem biurek, oddzielonych od siebie jedynie półkami na książki i segregatory z dokumentami. Nie były to jednak malusieńkie boksy rodem z działu infolinii w firmie telekomunikacyjnej, gdzie z trudem można było zebrać myśli. Pomieszczenie było nadzwyczaj przestronne i każdy z pracowników miał bardzo przyzwoitą przestrzeń, stwarzającą znakomite warunki do pracy. Przyszli współpracownicy także sprawiali wrażenie sympatycznych i bardzo otwartych. Było wśród nich wiele osobliwości, a nawet unikatów. Najbardziej rzucała się w oczy asystentka działu Agnieszka Wonska. Miała włosy obcięte w stylu klasycznego boba, ufarbowane na jaskraworóżowy kolor, dzięki czemu niemożliwością było ją przeoczyć. Twarz miała nieco szczurowatą, acz ładną, z brązowymi, głęboko osadzonymi oczami, dość długim nosem i wąskimi ustami, pomalowanymi cukierkowym błyszczykiem. Do tego była osobą głośną i wszędobylską, co w krótkim czasie pozwoliło stać jej się bardzo przebojową. Co za tym szło, nie było dla niej rzeczy niemożliwych do zrobienia. Krążył nawet biurowy żart – „Gdzie diabeł być nie może, tam Wonską pośle!". W całej swej niezawodności i rezolutności była również bardzo pomocna i uczynna, co dawało jej status odpowiedniej osoby na odpowiednim miejscu. Joannie niezmiernie zależało na tym, by się polubiły, gdyż Agnieszka, nawet przed Jędrzejem, miała być jej najbliższym współpracownikiem. Obserwując różowowłosą wszędobylską, Joanna wierzyła, że będzie to bardzo owocna współpraca.

Nie pomyliła się. Jej stosunki z Agnieszką były z dnia na dzień coraz lepsze. Obie były niebywale pracowite i potrafiły bezgranicznie zaangażować się w powierzane im obowiązki i projekty, co przynosiło niesamowite efekty, a szef i reszta zespołu obsypywali je ciągłymi pochwałami. Bezkonfliktowa współpraca i szczera radość z każdego wspólnego sukcesu w dużej mierze przyczyniły się do tego, że dziewczyny nadzwyczaj się polubiły i szybko przestały być tylko koleżankami z pracy. Często wychodziły razem na lunch, kawę czy drinka, zanim po długim dniu, udały się do swoich domów.

W październikowy piątek, zaraz po wyczerpującym tygodniu, Joanna pobiegła do Komnaty na spotkanie z przyjaciółkami. Bardzo chciała, by Agnieszka w końcu poznała dziewczyny, o których wiele zdążyła już się nasłuchać. Niestety w ostatniej chwili, Wonska musiała zrezygnować z wyjścia, gdyż okazało się, że niespodziewanie przyjechała do Warszawy jej siostra, która w akcie młodzieńczego buntu, postanowiła uciec od rodziców na weekend i szukać azylu u starszej siostry. Agnieszka bezradnie rozłożyła więc ręce i rzekła zrezygnowana „Rodzina – siła wyższa! No i co poradzę?". Joanna oczywiście zrozumiała sytuację koleżanki i udała się do Komnaty sama.

Gra warta świeczkiWhere stories live. Discover now