17

2 0 0
                                    


Po skończonej pracy Joanna pobiegła do Komnaty na umówiony spęd, zabierając ze sobą Wonską. Przy barze siedzieli już Zielony i Mila, popijając mistrzowskie koktajle Janka. Przywitali Joannę i Agnieszkę serdecznie. Te natomiast postanowiły nie zwlekać z rozmową o ich projekcie ani sekundy dłużej i od razu przeszły do rzeczy.

- No i co o tym myślicie? – zapytała nieśmiało Joanna, widząc osłupienie na twarzach Mili i Zielonego, którzy zdawali się być wyraźnie zaskoczeni jej propozycją.

- Ale... – Zielony przemówił nagle z pewną nutą niepewności w głosie – Wy tak na poważnie?

- Nie, na niby! Żarty sobie z was stroimy! – zaśmiała się Agnieszka, figlarnie przewracając oczami i odrzucając na bok różowe włosy – Jasne, że na poważnie!

- Jak długo jeszcze zamierzasz być nadwornym krawcem swojej firmy, która co chwilę rabuje cię z twoich projektów? A ty? – teraz zwróciła się do Mili – Długo jeszcze zamierzasz nieustannie walczyć o podwyżkę oraz płatności za niekończące się nadgodziny? Przecież zawsze chciałaś pracować jako wizażystka przy pokazach mody.

- Słuchajcie... – zaczęła niezdecydowanie Mila – To brzmi fantastycznie, ale trochę tak samo nierealnie, jak trafienie szóstki w totka.

- Jezu, Mila! Przestań z tym swoim pesymizmem! – zganiła ją Joanna – Chcesz się wybić czy nadal masz ochotę robić w kółko niemalże taki sam makijaż tym samym modelkom? U nas będziesz miała wolną rękę, kochana! Sama sobie dobierzesz zespół wizażystów i wreszcie będziesz się mogła wykazać kreatywnością. Przecież, wiadomo, że nie możemy wam zagwarantować, że po tej imprezie lepsze propozycje posypią się od razu jak z rękawa, ale chyba warto spróbować, co? – patrzyła na dwójkę przyjaciół swymi dużymi oczami, z których dało się wyczytać, że jest to naprawdę propozycja nie do odrzucenia. Istotnie, nawet nie chciała słyszeć o tym, że nie przyłączą się do jej projektu, w związku z czym czekała na ich odpowiedź w niemałym napięciu. Mila i Zielony siedzieli jeszcze chwilę bez słowa, wymieniając porozumiewawcze spojrzenia. Już po chwili oboje wybuchnęli śmiechem – Jasne, że w to wchodzimy! – Zielony aż podskoczył na stołku barowym – A może nas ktoś w końcu zauważy i doceni?

Joanna i Agnieszka ucieszyły się, że znajomi tak szybko przystali na ich propozycję. Nie mogły jednak jeszcze zacząć świętować na całego. Przed nimi była bowiem rozmowa z Jankiem i Mikołajem, jak również Bixem i Halcią.

Rozmowy te nie trwały długo oraz zakończyły się bardzo pomyślnie. Wszyscy poproszeni o włączenie się w imprezę charytatywną wyrazili chęć pracy i to jako wolontariusze. Dla nich i tak doskonałym wyróżnieniem było samo umieszczenie ich nazwisk na ulotkach i plakatach promocyjnych, którymi miała zająć się Halcia. Obiecała, że postara się urobić swojego szefa, żeby formą zapłaty dla jego agencji reklamowej było włączenie jej do listy sponsorów imprezy. Biorąc pod uwagę charyzmę i przebojowość oraz wspaniały dar przekonywania, jaki posiadała, było oczywiste, że szef przystanie na jej propozycję współpracy z Fresh Blood. Halcia potrafiła bowiem przedstawić w superlatywach cokolwiek tylko chciała sprzedać czy wypromować, a w razie jakichkolwiek wątpliwości odbiorcy, na jej argumenty nie było mocnych.

Zaopatrzenie baru było zagwarantowane przez głównego sponsora, będącego dużym producentem napojów alkoholowych. Pozostała więc jeszcze kwestia zatrudnienia firmy cateringowej, która miałaby obsługiwać imprezę. Biorąc jednak pod uwagę tak pozytywny obrót sprawy już na samym początku planowania całej uroczystości, Joanna postanowiła tego wieczoru nie zaprzątać sobie głowy obsługą gastronomiczną, tylko zacząć wreszcie bawić się wraz z przyjaciółmi, korzystając z tego, że w końcu udało im się spotkać w jednym miejscu w pełnym składzie. No, prawie pełnym. Brakowało jeszcze Elki, która to w ostatniej chwili wykręciła się od spotkania z paczką rzekomym przeziębieniem. Spodziewali się więc już tylko Jacola, którego także czekała propozycja nie do odrzucenia ze strony Joanny i Agnieszki. Był bowiem młodym choreografem, który niestety jeszcze nie zarabiał na życie usługami z zakresu oprawy tanecznej. Udzielał się, póki co, jako wolontariusz przy projektach studentów ze szkoły tańca. Jak każdy, musiał w jakiś sposób zarabiać na życie, toteż przyjął pracę konsultanta w infolinii jednej z sieci komórkowych. Szczerze jednak nie znosił tego zajęcia. Joanna była więc przekonana, że kumpel nie odmówi udziału w przygotowaniu grudniowej imprezy. Z niecierpliwością wypatrywała go w coraz większym tłumie klubowiczów. Nie mogąc się na niego doczekać, uwiesiła się na ramieniu Zielonego i krzyknęła mu do ucha – Zielony, co jest z Jacolem?! O której będzie?!

Gra warta świeczkiWhere stories live. Discover now