Rozdział 1

2.2K 195 59
                                    

Równo o 3:30 zakończyłem swój występ. Schodząc ze sceny minąłem się ze swoim zmiennikiem, Jinem.

Był to wysoki blondyn o szerokich ramionach. 

Ubrany był w strój podobny do mojego, tylko jego posiadał kocie uszka oraz koci ogon. 

Zanim opuściłem sale, rozejrzałem się jeszcze raz po tłumie. 

Rudowłosy mężczyzna zniknął.

Pchnąłem drzwi, które prowadziły na korytarz. Miałem zamiar iść do garderoby.

Ale zamierzać to ja sobie mogę..

- Jungkook! - ktoś krzyknął w moją stronę.

Namjoon.

- Tak?

- Gdy się przebierzesz przyjdź do biura Sehuna.

Skinąłem głową i ruszyłem w stronę garderoby.

Cholera, Sehun nigdy żadnego tancerza nie prosi do swojego biura, bez powodu.

 Aż tak źle dzisiaj tańczyłem? 

Cholera, cholera, cholera!

Drżącymi rękoma chwyciłem klamkę i pchnąłem drzwi garderoby. Wszedłem do środka, podszedłem do mojej torby i ubrałem się w moje wcześniejsze ubrania. Czarną koszulkę i szare dresy. Usiadłem na białej skórzanej kanapie, w rogu sali.

- Nie wyglądasz dobrze. - stwierdził Hoseok, który usiadł obok.

- Słyszałeś?

- Tak.

- Boje się. - oznajmiłem

- Spokojnie. - powiedział kładąc dłoń na moim kolanie. - Sądzę, że powinieneś już iść.

- No tak, idę. - odpowiedziałem.

Wstałem z kanapy i wyszedłem z pomieszczenia. 

Stanąłem pod drzwiami jego biura, strach przejął kontrole nad moim ciałem. 

Cicho zapukałem. 

Usłyszałem tylko głośne ,,Proszę"

Wszedłem do środka, ujrzałem Sehuna siedzącego za dużym, dębowym biurkiem.

- O to ty, Jungkook, usiądź proszę. - wskazał na fotel, znajdujący się na przeciwko jego biurka. Usiadłem. - Przykro mi mały, biznes to biznes.

- S-słu-cham? - jąkałem się

Ten tylko uśmiechnął się wrednie.

- Masz prywatny pokaz.

Czekaj, co?
Obiecał, obiecał, że nigdy nie będę musiał tego robić!

- Przecież mówi..

- Zasady się zmieniły, masz piętnaście minut. Ubrania masz w sali numer 163. Ubierzesz się, a następnie pójdziesz do sali numer 178 na samej górze i zrobisz ten cholerny występ. Rozumiesz?

Nie odpowiedziałem.

- Pytam.Czy.Rozumiesz? - powiedział przez zaciśnięte zęby, wyraźnie zdenerwowany.

Skinąłem głową.

- Świetnie. Możesz już iść. - uśmiechnął się.

Wstałem i ruszyłem w kierunku sali, w której znajdę moje ubrania na występ.
W kącikach moich oczu znalazły się łzy.

Cały drżałem.

Otwarłem drzwi mojej tymczasowej garderoby. Zegar na ścianie wskazywał godzinę 3:55. 

Mam jeszcze dziesięć minut.

Wdech, wydech.

Podszedłem do wieszaka i obejrzałem mój strój na występ. 

Cholera.

Składał się on z czarnych bokserek, różowej prześwitującej bluzki, która ledwo sięgała mi do pępka.

Westchnąłem.

Zastanawiałem się, jakby wyglądało teraz moje życie gdybym miał normalną rodzinę.

 Pewnie uczęszczał bym teraz na studia, o których tak marzyłem.

Aktorstwo.

Ponownie spojrzałem na zegarek. 3:02.

Mam trzy minuty.

Szybko pobiegłem na górę, do pomieszczenia, którego od teraz nienawidzę. Stanąłem pod drzwiami na których widniał numer 178.

Nacisnąłem klamkę i pchnąłem drzwi. 

Na kanapie siedział ten sam rudowłosy mężczyzna, którego widziałem pół godziny wcześniej na występie.

- Rusz się, nie mam całego dnia. - warknął w moją stronę. Mimowolnie oblałem się szkarłatnym rumieńcem.

Włączyłem radio, stanąłem przy rurze zamontowanej na środku pokoju. Gdy usłyszałem pierwsze nuty muzyki, rozpocząłem swój występ.

Uważnie przyglądałem się mężczyźnie, siedzącemu na przeciwko mnie. 

Był przystojny, naprawdę przystojny.

 Oprócz rudych włosów, miał on brązowe oczy. Dobrze zbudowany, a garnitur, który miał na sobie idealnie na nim leżał.

- Przestań. - powiedział po chwili. 

Natychmiastowo zaprzestałem wszystkich ruchów.

- Podejdź tu. - powiedział wstając.

Słucham?

 - Mam Ci specjalne zaproszenie wysłać, czy jak?

Chwiejnym krokiem ruszyłem w jego stronę. Przystanąłem dopiero na przeciwko niego. 

Byłem od niego wyższy jakieś 2-3 centymetry.

- Na kolana. - powiedział z uśmiechem na ustach, przez co przeszły mnie dreszcze. 

Błagam, tylko nie to.

- J-ja n-nie..

Westchnął zirytowany i sam złapał mnie za ramiona, ciągnąc w dół.

W moich oczach zebrały się łzy. 

Nie chce, ja naprawdę nie chce. 

Błagam.

Zaczął rozpinać swoje spodnie, zsunął je w dół wraz ze swoimi bokserkami.

- Weź go do ust.

- Błagam, ja n-nie chce

- Powiedziałem coś. - warknął w moją stronę. - Mam Ci pomóc?

- N-nie - odpowiedziałem i wziąłem w usta jego sterczącą męskość.

Zacząłem powoli ruszać głową, pomagając sobie przy tym ręką.

 Po moich policzkach zaczęły spływać łzy.

Za jakie grzechy? Chcę mieć tylko normalne życie, to naprawdę tak dużo? 

Chłopak najwyraźniej nie był zachwycony moimi, moimi powolnymi ruchami, bo sam zaczął poruszać moją głową, jęcząc przy tym cicho. Czułem jak jego członek pęcznieje w moich ustach. Łzy rozpaczy wciąż spływały po moich policzkach. Po chwili spuścił się do moich ust, gdy miałem to wypluć, usłyszałem jego głos.

- Połknij. - zrobiłem, jak powiedział. - Teraz wstań. - wykonałem jego polecenie. - Jak na pierwszy raz nieźle. 

Ubrał się i tak po prostu wyszedł.

Chodź to nawet lepiej.

Zostałem tam, wykorzystany, brudny i bez chęci do życia. 

~Neko

Wybawiciel || JikookWhere stories live. Discover now