Rozdział 7

1.8K 160 35
                                    

Jungkook Pov

- Jungkook! - usłyszałem jeszcze, zanim rzuciłem się do biegu. Pędem uciekłem z łazienki łapiąc po drodze ręcznik, który wisiał na haczyku. Zatrzasnąłem drzwi łazienki, a później pokoju. Nie wiem co mnie podkusiło do ucieczki, ale ponoć nadzieja umiera ostatnia.

Zawiązałem ręcznik na biodrach i zbiegłem po schodach na dół. Ruszyłem w kierunku drzwi, którymi wchodziliśmy. Na moje nieszczęście okazały się zamknięte. Zacząłem biegać po całym dolnym piętrze, w poszukiwaniu innej drogi ucieczki. Okna w salonie, jak i kuchni połączonej z jadalnią, zamknięte. Drzwi na taras, zamknięte. W łazience też nie było niczego pożytecznego.

Zrezygnowany usiadłem na kanapie, schowałem twarz w dłoniach czekając na Jimina. Siedziałem tak dosyć długo, z każdą chwilą czując się coraz gorzej. Kiedy wreszcie usłyszałem kroki na schodach.

- Skończyłeś już? Biegałeś jak opętany. - zapytał rozbawiony, spojrzałem na niego. Zdążył się ubrać, miał na sobie szare dresy.

- J-ja.. - jąkałem się, lecz nie dane było mi dokończyć. Mężczyzna, przerwał moją wypowiedź, kręcąc głową.

- Co ty? Starałem się być miły, dlatego nie zamknąłem Cię w piwnicy, dlatego ciągle jesteś przytomny i nie płaczesz dlatego, bo nie wykorzystałem Cię w żaden brutalny sposób. - powiedział zirytowany.

- P-przepraszam. - powiedziałem speszony.
Zrobiło mi się przykro, nie jestem w stanie wyjaśnić dlaczego.

Pan Park podszedł bliżej kanapy, na której się znajdowałem. Stanął centralnie przede mną.

- Ugh, kara Cię nie ominie. - powiedział z tajemniczym błyskiem w oku, zadrżałem. - A teraz muszę wyjść. Nie zdziw się, jak gdzieś spotkasz Elizabeth. Jeżeli będziesz czegoś potrzebował lub będziesz głodny, idź do niej. Rozumiesz?

Skinąłem głową.

Czy on mi tak bardzo ufa, aby zostawiać mnie samego w domu? Albo po prostu wie, że za bardzo się boje, aby uciekać.

- K-kto to jest E-Elizabeth? 

- Przychodzi tu posprzątać, trzy razy w tygodniu.

Ponownie skinąłem głową.

- Idę się ubrać, masz tu siedzieć. - powiedział ostrzegawczo, wszedł po schodach i tyle go widziałem.

Westchnąłem. Oparłem się o oparcie sofy i przymknąłem powieki.

Jimin, zareagował wyjątkowo spokojnie na mój wybryk. Albo ten facet ma jakieś serce i rozumie moje postępowanie, albo to cisza przed burzą. Osobiście stawiam na tę drugą opcje, chodź nie ukrywam wolałbym, aby Jimin okazał serce i mnie wypuścił.

Marzenia.

- Jungkook?

Otwarłem oczy, przede mną stał Park. Ubrany był w czarny garnitur i tego samego koloru spodnie. Pod spodem miał białą koszulę i granatowy krawat. W dłoni trzymał czarną, skórzaną teczkę.

Spojrzałem na niego pytająco.

- Wychodzę, będę wieczorem.- powiedział pochylając się nad moim ciałem. - Nie próbuj uciekać, kochanie. - szepnął mi na ucho, a moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Ucałował moje usta i odsunął się.

- Aha, nie mów Elizabeth nic o naszej relacji. Jeżeli będzie pytała, powiedz jej, że jesteś moim przyjacielem i zatrzymałeś się u mnie na kilka dni.

 Po wypowiedzeniu tych słów wyszedł z pokoju, a później z domu. Świadczył o tym głośny trzask drzwi wejściowych. Siedziałem jeszcze chwile w bezruchu, aż w końcu podniosłem się z kanapy. Wszedłem po schodach i otworzyłem drzwi mojego tymczasowego lokum. Położyłem się na łóżku, przykryłem kołdrą i zamknąłem oczy.

Nie mam nic ciekawszego do roboty, więc prześpię cały dzień. Chociaż, wolałbym przespać całe życie.

                                   ****

Z mojego snu wybudził mnie huk, który dochodził gdzieś z mieszkania. Przerażony prawie natychmiast uchyliłem powieki i po cichu wstałem z łóżka. Zszedłem do salonu, w którym zobaczyłem kobietę.

- Och, przepraszam. - uśmiechnęła się skrępowana.

- W porządku.

- Gdybym wiedziała, że ktoś tu jest nie włączałabym odkurzacza.

-  W porządku. - powtórzyłem. Elizabeth schyliła się i odłączyła odkurzacz z prądu. 

Elizabeth to kobieta w średnim wieku. Posiada ona siwe włosy, ma ładną figurę oraz śliczną twarz.

- Zjesz coś? 

- Nie, dziękuję. - odpowiedziałem uśmiechając się.

- W porządku. W takim razie, zrobię obiad dla Pana Parka. Właściwie to obiadokolację. - dopowiedziała, śmiejąc się cicho.

Przez chwile zastanawiałem się czy nie powiedzieć jej o mojej relacji z Jiminem, ale w końcu stchórzyłem. 

- Pójdę do siebie. - cholera, jestem pieprzonym tchórzem.

Wyszedłem z salonu i poszedłem w kierunku schodów. Wszedłem do mojego pokoju i znowu padłem plackiem na łóżko. Jestem dzisiaj nad wyraz zmęczony.

Nawet nie wiem, kiedy znowu zasnąłem.

                              *****

Tym razem obudziłem się sam, za oknem było ciemno. Słyszałem rozmowy, dochodzące z dołu, które po chwili ucichły, a zastąpiły je kroki.

Po chwili drzwi pokoju, otworzyły się.

Uchyliłem powieki i spojrzałem na Parka, który wszedł do pokoju, zaświecając światło. Mrugnąłem kilkakrotnie powiekami, próbując przyzwyczaić się do światła. Gdy w końcu mi się to udało, spojrzałem na niego pytającym wzrokiem.

- Zapomniałeś o karze?

~Neko

Wybawiciel || Jikookजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें