Rozdział 20

785 84 16
                                    

Jimin Pov

- Kocham cię, Jimin - zauważyłem jego iskierkę w oku. Sam nie wiedziałem dlaczego go o to poprosiłem... W nawyk weszło mi to, że odkąd Jeon jest w moim domu najpierw mówię a później myślę.

Gdzie są te kluczyki ? - zacząłem szukać po kieszeniach. Po kilku sekundach znalazłem kluczyki i ruszyliśmy. Chłopak przez całą drogę gapił się w okno nie zamieniając słowa.

- Stresujesz się ? - Przerwałem ciszę panującą między nami, Jeongguk na dźwięk mojego głosu odskoczył na co się zaśmiałem bo najwyraźniej przerwałem jego trans. Chłopak przez jakąś chwilę wpatrywał się w moją twarz skupioną na drodze.

- Czemu mam się stresować, Jiminie ? - Popatrzył na mnie ze zmarszczonymi brwiami. Szybko zerknąłem na chłopaka i wróciłem wzrokiem na drogę przed sobą.

Jeongguk ty naprawdę nie wiesz ...?
...O co mi chodzi ?
Ehh...

Gdy usłyszałem dźwięk dzwoniącego telefonu Natychmiast chwyciłem za niego spotykając się przy tym z obużeniem Jeona, który miał jakiś problem, może chodziło mu o to, że prowadziłem i śmiałem odebrać telefon.

- To mama, Jeongguk jesteśmy spóźnieni... - Skierowałem do niego swoje słowa z pretensjami, które było wyraźnie słychać.
Moja mama to najpiękniejsza istota na świecie, jest czymś pięknym, myślę, że żadna matka nie wytrzymała by tego ze swoim dzieckiem co moja mama ze mną. Zbyt dużo razy ratowała mi dupę abym był jej obojętny. Dlatego wybuchłem, że Jeongguk był nie ubrany bo moja mama nie lubi spóźnień, a sam fakt, że to nie wypada się spóźniać.

     ***

- Gotowy ? - zapytałem wyciągając kluczyki ze stacyjki. Pomimo, że to była moja matka to się stresowałem, a u Jeona nie widziałem tego stresu dla którego ja miałem powód. Wiedziałem, że moja matka nie będzie zadowolona z naszego spóźnienia, wobec takich spóźnień jak byłem dzieckiem była konsekwentna.

- Tak, możemy iść - zabrał się za rozpinanie pasa. Po rozpięciu wyszedł z samochodu co zrobiłem też ja. Po wielu latach znów ujrzałem mój rodzinny dom, zrobiło mi się ciepło na sercu, lecz miałem wyrzuty sumienia, że przez tak długi czas nieodzywałem się do rodziny.

- Jimin, ty tutaj mieszkałeś ? - Zapytał mnie zapatrzony jak w idola o mój dom. Dom był dwupiętrowy a w poszczególnych miejscach mieściły się duże okna, moje dziecięce schronienie było całe z drewna. Zaśmiałem się lekko pod nosem przypominając sobie swoje dzieciństwo.

- Tak, tutaj spędziłem swoje młodzieńcze lata - Oparłem się o maskę samochodu wkładając ręce do kieszeni. Jeongguk był najwidoczniej zachwycony domem moich rodziców.

Jeongguk Pov

Takie domy widziałem tylko w katalogach, które mieściły się w poczekalni w burdelu.
Wtedy marzyłem...
Że wydostanę się stamtąd, wykształcę się, zrobię karierę i kupię sobie właśnie taki dom.
Może nawet lepiej, że trafiłem do Parka ?
Gdybym nie był tutaj teraz to pewnie posiadałbym jakieś choroby.
Czasem naprawdę czuję się szczęśliwy u Jimina, ale gdy go nie ma...
Bo wtedy mogę przechadzać się po jego dużym domu, całkiem jakbym sam w nim mieszkał.
Park Jimin zabiera mnie do swoich rodziców...
Czy to coś znaczy...?

Jimin Pov

Gdy po domu rozbiegł dźwięk dzwonka po chwili ujrzałem istotę dla której tam właściwie byłem. Moja mama nic się nie zmieniła, pomimo swojego starszego wieku nadal miała swoje już siwiejące kasztanowe włosy, nie przybyło jej żadnej zmarszczki a jej cera nadal błyszczała, zawsze się zastanawiałem dlaczego pomimo wieku wygląda młodziej. Ta mniejsza odemnie istotka miała na sobie szary sweter i na niego uroczy w babeczki fartuszek.

- Cześć, mamo - przywitałam moją mamę uśmiechem i z zapałem wszedłem do środka gdy zaprosiła mnie ręką. Jeongguk wszedł zaraz za mną chwytając mnie z rękę, całkiem jakby był się, że się zgubi. W domu nic się nie zmieniło, dalej dominowała szarość.

- Wiesz co... Wydaje mi się, że twoja mama mnie nie polubiła- Szepnął mi do ucha stoją za mną i ściągając przy tym buty, na to co mi powiedział zaśmiałem się i odwróciłem.

My tutaj nawet minuty nie jesteśmy.
A ty już twierdzisz, że moja mama cię nie lubi.
Oh Jeongguk...

- Nie bądź niemądry.. - westchnąłem i po rozebraniu butów udałem się do salonu, który mieścił się po prawej stronie na przeciwko kuchni. Podczas gdy moja mama coś robiła w kuchni usiadłem na kanapę i zacząłem wzrokiem szukać pilota od telewizora. Jeongguk uważnie patrzał na każdy mój ruch.

Ale co...?
Gości jeszcze nie ma ?

Wstałem z kanapy przerywając szukanie by zapytać o coś moją mamę, zauważyłem Jeongguka, który się podniósł.

- Zostań - powiedziałem zniżając stojącego już chłopaka tak aby z powrotem usiadł.

- Wracaj szybko - powiedział gdy już się odwróciłem i zamierzałem do kuchni.

Gdy wszedłem powolnym krokiem do kuchni przy kuchence stała moja mama, która mieszała coś w garnku. Gdy tylko się odwróciła i uśmiechnęła a jej kilka nie wielkich zmarszczek się podniosło na moim sercu spoczęło coś dziwnie kłójącego. Miałem straszne wyrzuty sumienia, że się z nią nie kontaktowałem... Odkąd straciłem swoją matkę a ojca zabiłem byłem bezdomny, ta kobieta adoptując mnie uratowała mi życie, nie byłem skazany na ulicę i innych dziwnych ludzi. To ona przygarnęła mnie pod swój dach, ona była przy mnie w trudnych momentach a ja byłem z nią w jej trudnych momentach takich jak śmierć jej męża, od tamtej pory nie szukała nikogo nowego. Z jej uśmiechem wróciło moje całe dzieciństwo przesiedziane w kuchni, lubiłem patrzeć jak z pasją gotuje moja mama.

- Mamo ...? - ponownie się odwróciła odkładając brudną łyżkę do zlewu.

- Coś się stało...? - zapytała tym swoim troskliwym i zmartwionym głosem. Usiadłem przy barowym stoliku i przyglądałem się jej.

- Dlaczego jeszcze nikogo nie ma, przecież się spóźniliśmy... ? - zmarszczyłem brwi i czekałem na jej odpowiedź.

Ciekawe czy przyjedzie CAŁA rodzina ...

- Tak, wiem ale wiesz jacy dziadkowie mają zapał aby wyjść z domu, a ciotka z wójkiem to już w ogóle - głośno westchnęła i odwróciła się z powrotem do garnka - ale nie martw się będą za trzydzieści minut - dodała.

                                                   ***

Siedzieliśmy i z Jeonggukiem zajadaliśmy ciasto, które przyniosła moja mama. W jednym salonie zebrała się cała rodzina, dziadkowie, ciotki, wujkowie, kuzyni i nawet mój pradziadek był.

Ten to dopiero ma złoty wiek.
Nic się wszyscy nie zmienili.

Tak... Jeżeli chodzi o moją rodzinę... Była naprawdę duża.
Na samym początku obawiałem się, że nigdy nie przyzwyczają się do mnie a teraz wiem, że mocno mnie kochają i wspierają we wszystkim abym był szczęśliwy. Myślałem, że nigdy nie będę umiał powiedzieć do tej fantastycznej istoty ,, mamo " a do innych ,, dziadku ", ,, babciu ", ale to przyszło z czasem, ta rodzina obdarzyła mnie miłością której nie miałem okazji wcześniej dostać.

- Jak masz na imię, chłopcze - skierowała się moja babcia do Jeongguka siedząca na fotelu na przeciwko mnie. Jeongguk na początku lekko się zająknął i później się ogarnął.

- J-jeon Jeongguk, proszę Pani - powiedział skierowany w stronę mojej babci, która zaśmiała się i zaczęła opowiadać.

- Jak miałam piętnaście lat to poznałam takiego Jeongguka... - opowiadała a gdy już rodzina usłyszała, że temat przeszedł na młodość babci, każdy zajął się czymś innym, ale koniec końców opowiedziała nam jej historię o jej miłości ze szkoły. Gdy atmosfera już się rozluźniła a Jeongguk siedzący obok mnie już przyzwyczaił się do mojej rodziny moja mama przerwała nam rozmowę.

- Jeongguk, czym się zajmują twoi rodzice ?

~Tachi 🐼
PS. Dziękujemy za 3tyś. wejść ❤!

Wybawiciel || JikookWhere stories live. Discover now