Rozdział 9

1.6K 149 22
                                    

Jimin Pov

Mój sen przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu. Uchyliłem powieki i spojrzałem na zegarek, który znajdował się na szafce obok łóżka.

02:43

Naprawdę, kto się dobija o tej porze?

Ponownie zamknąłem oczy i wtuliłem twarz w poduszkę. Nie miałem ochoty rozmawiać, byłem zbyt zmęczony.

- Nie teraz- powiedziałem w stronę telefonu, uchylając lekko powieki. Z głośnym jękiem podniosłem swoje ciało do siadu i chwyciłem za telefon.

- Halo?

- Jimin? - usłyszałem spanikowany głos Elizabeth, natychmiast się ocknąłem.

- Elizabeth, czy coś się stało? - zapytałem mrużąc powieki.

- Jungkook, ja nie wiem. Ja naprawdę nie wiem.

- Co z nim? - podniosłem głos.

Delikatnie zmartwił mnie fakt, że jest przed trzecią, a Elizabeth jest jeszcze w domu i dzwoni do mnie spanikowana mówiąc o Jungkooku.

- Huh, on zemdlał. Ja naprawdę nie wiem, co mam zrobić. - powiedziała cicho

- Elizabeth, uspokój się. Jesteście w pokoju Jungkooka? - spytałem, wstając z łóżka i wchodząc do garderoby. Zabrałem z niej szare dresy, które natychmiast założyłem. Wciąż czekałem na odpowiedź kobiety. - Elizabeth?

- Tak, tak jesteśmy w jego pokoju.

- Idę.

Rozłączyłem się i opuściłem swój pokój. Szedłem przez wąski korytarz, aż w końcu stanąłem przed drzwiami chłopaka. Położyłem dłoń na klamce i pchnąłem drzwi.

Widok, który zastałem nieco mnie zaniepokoił.

Jungkook leżący nieprzytomny na ziemi, przy drzwiach z łazienki. Elizabeth pochylająca się nad nim z telefonem w ręku i mówiąca coś do niego.Podszedłem do nich, wziąłem Jungkooka na ręce i przetransportowałem go na łóżko, sam zasiadłem na jego skraju.

- Co z nim i jak to się stało?

- Wychodził z łazienki i po prostu padł. Strasznie się wystraszyłam i od razu do Ciebie zadzwoniłam.

Sprawdziłem jeszcze tylko puls chłopaka.
Oddychał, więc nie wiem o co tyle krzyku.

- Może trzeba go zawieść do szpitala? Jest strasznie blady, no i przy wypadku nieźle stuknął głową. - powiedziała patrząc na Jungkooka z troską.

Kiedy ta dwójka się tak do siebie zbliżyła?
Mają wspaniały kontakt, a znają się przez krótki okres czasu. Czasem Elizabeth zachowuje się jak matka Jungkooka.

Kilka razy musiałem go nastraszyć, prawie wygadał kobiecie skąd się znamy. Wprawdzie, nie robił tego wprost tylko dawał jej znaki. Na (nie)szczęście kobieta tego nie zauważała. Nie zauważyła jeszcze jego siniaków, może to przez to, że chłopak odkąd go nastraszyłem świetnie je maskuje?

Od czasu pierwszej kary chłopaka minął zaledwie tydzień, w tym czasie zdążył zarobić jeszcze jedną.

W sumie to nie jego wina, miałem ciężki okres w pracy. Denerwowałem się na niego za różne bzdety, to nie wstawił naczyń do zmywarki, gdy Elizabeth miała wolne. To nie zrobił prania, to nie zrobił kolacji.

Musiał sporo wycierpieć, dlaczego jest mi go żal, to nie powinno tak wyglądać. Powinienem mieć go gdzieś, ale nie potrafię.

- Nie ma mowy, nie zadzwonie po karetkę ani nie zawiozę do szpitala. - powiedziałem spokojnie, kobieta spojrzała na mnie zaskoczona. - Mogę zadzwonić po Kai'a, jeśli Cię to uspokoi.

- Jest już dosyć późno..- zaczęła, ale przerwałem jej.

- Spokojnie, odbierze. Jeżeli nie będzie chciał przyjechać zaproponuje mu podwójną stawkę, na pewno się zgodzi. - powiedziałem. Kobieta skinęła głową. - Super. - dopowiedziałem.

- Pójdę jeszcze do łazienki. - powiedziała.

Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem odpowiedni numer. Po czterech sygnałach mężczyzna odebrał.

- Tak, słucham? - odezwał się zaspany głos po drugiej stronie.

- Witam.

- Cześć Jimin, dlaczego dzwonisz o tak późnej porze? - spytał.

- Potrzebuje Cię. Mój..- zawahałem się.

Co mam mu powiedzieć, że jest osobą do zaspokajania moich wszystkich potrzeb, że jest moją zabawką?

- M-mój przyjaciel zemdlał.

- Przyjaciel. - wyczułem, że się uśmiecha. - Dobrze, przyjadę. Jesteś mi winien przysługę.

- Sądzę, że podwójna stawka wystarczy. -

- Nie tym razem. Będę za około 30 minut. Mam tylko nadzieję, że to nie będzie nic poważnego. - powiedział i rozłączył się.

Poczekałem aż Elizabeth wróci, gdy to zrobiła zajęła miejsce obok mnie. Chwilę siedzieliśmy w ciszy.

- Co tu robisz o tej porze?

Kobieta patrzyła na mnie, to na Kook'a.

- Zadzwonił do mnie, ponoć kupiłeś mu telefon. Miło z twojej strony, taki gest dla przyjaciela. - uśmiechnęła się. - Do rzeczy, zadzwonił do mnie mówiąc, że źle się czuję. Więc przyjechałam, gdy weszłam do pokoju zauważyłam jak upada. - zrobiła dziwną minę, a moje usta opuścił cichy chichot.

Prawda, kupiłem Kookowi telefon. Tylko po to aby mógł się do mnie dodzwonić, gdy jestem w pracy. Nie miałem pojęcia, że jej o tym powiedział.

- Dlaczego nie przyszedł do mnie?

- Ponoć ostatnio macie zły kontakt. Życzę wam jak najlepiej, to dobry chłopak.

- Wiem.

***

-Chłopak miał lekki wstrząs mózgu, jest odwodniony i to w sumie tyle. - powiedział Kai, gdy siedzieliśmy razem w moim domowym gabinecie.

- To chyba dobrze?

- Mogło być gorzej, podpiąłem mu kroplówkę. Musisz dbać, aby jadł regularnie, co trzy godziny oraz często pił. Oczywiście chłopak ma przepisaną odpowiednią dietę. Masz kartkę, na której Ci ją wypisałem, obok recepty, którą przed chwilą podałem. - powiedział mężczyzna, dłonią wskazując na białą kartkę A5 leżąca obok recepty.

Skinąłem głową.

- To wszytko? - Jestem zmęczony, zbliża się godzina piąta rano. Spałem raptem trzy godziny.

-Nie, co to za siniaki na jego ciele?

~ Neko

Wybawiciel || JikookWhere stories live. Discover now