Rozdział 14

1K 88 20
                                    

Jimin Pov

- Jestem ! - krzyknąłem w domową przestrzeń zamykając za sobą drzwi.

- Jeongguk ?! - krzyknąłem ponownie. Zaniepokoiło mnie milczenie w całym domu. Moje serce przyśpieszyło gdy krzyknąłem jeszcze raz, odpowiedzi nie dostałem. Bez zastanowienia, nawet nie ściągając butów ruszyłem ku górze. Kolejno pokonywałem schody myśląc dlaczego milczy.

Śpi ?
Ale... O tej porze ? Trzynasta na zegarku- pomyślałem spoglądając na złoty zegarek na prawej ręce.
A może coś się stało ?
Pewnie sobie żarty ze mnie robi... Dzieciak...

- Jeongguk to nie jest zabawne .... - powiedziałem dosyć groźnym głosem, moje serce zaczęło boleć.

Co jest...?
Aaa jak to boli.

Olewając ból wszedłem na piętro i bez zastanowienia otworzyłem drzwi pokoju Jeona. Moje serce przestało kłuć gdy zobaczyłem chłopaka siedzącego na białej pościeli po turecku. Chłopak był radosny. Uśmiechnąłem się gdy dostrzegłem na jego głowie czerwoną kokardkę.

- Aih... Jeongguk moje serce ! - powiedziałem głośno w stronę siedzącego beztrosko chłopaka. Ten zadziornie się uśmiechnął i zaczął się niczym kobra wić po swojej pościeli, wiedział, że mnie tym podnieci.

- Martwiłeś się o mnie... - zaprzestał swoich czynności i spoważniał. Jasne, że się o niego martwiłem... Nawet nie spostrzegłem się kiedy zaczął być dla mnie naprawdę ważny.

- Yybe.. J-ja ? Nie ... - powiedziałem jąkając się i mieszając literki.
Nigdy nie byłem w tak zawstydzającej sytuacji, dlatego zacząłem się mylić i jąkać jak panienka.

- To słodkie- powiedział lekko się uśmiechając. W tej kokardce wyglądał naprawdę słodko.

Skoro masz kokardkę...
To jesteś moim prezentem...
A tych prezentów nie odbiera się po jedzeniu...?
Nieważne ...

- Wiesz kim jestem? Jimin ? - zapytał wracając do siadu. Jego duże oczy były wpatrzone we mnie, sam jego wzrok powodował we mnie pozytywne emocje.

- Moim prezentem ... - powiedziałem podchodząc do chłopaka.
Popchnąłem go tak abym za chwilę mógł nad nim zawisnąć.
Złączyłem nasze usta w głębokim pocałunku. Jedną ręką przejechałem po białym sweterku chłopaka, powoli moja ręka wylądowała na torsie chłopaka.

- Nie, nie, nie - powiedział Jeon między pocałunkami,zatrzymując mocno moją rękę. Rozłączyłem nasze usta aby obdarować chłopaka niezadowolonym a zarazem pytającym spojrzeniem, Jeonkook tylko się uśmiechnął.

- Dzisiaj jest wigilia, ja jestem twoim prezentem... A prezenty są ? Pod czym ...? - zapytał szeroko się uśmiechając. Pytał o to jak mała dziewczynka pytająca mamusie czy kupi jej lalkę.

- Nie, Jeongguk - powiedziałem krzywiąc się. Nie miałem pojęcia dlaczego ale nie lubiłem stroić choinki... Już od dawna nie miałem jej w domu.

- Proszę - poprosił piskliwym głosikiem a jego duże oczy się zaszkliły.

Nie mów mi, że będziesz płakał...

- No dobra, niech ci będzie... - powiedziałem schodząc z chłopaka. Powoli ruszyłem ku wyjściu.

- Ale sam ją będziesz stroić - odwróciłem się i powiedziałem. Jeongguk uśmiechnął się i zaczął się kiwać na łóżku... Chyba ze szczęścia...

- Dobrze .

                                                      ***

Wybawiciel || JikookDonde viven las historias. Descúbrelo ahora