Rozdział 2

1.9K 176 18
                                    

Jimin Pov

Idąc długim korytarzem zapinałem rozporek. Szedłem, trochę chwiejnym krokiem szukając Sehuna.

Gdzie on do cholery mógł być?

Gdy w oddali ujrzałem, wysokiego mężczyzne o blond włosach, lekko się zaśmiałem. Podszedłem do niego i lekko popchnąłem.

- Co ty odpierdalasz? - jego mina spoważniała, mężczyzna poprawił swój czarny krawat. - I jak? - Zapytał, patrząc na mnie z góry.

Nie bałem się go.

Lecz on uważał inaczej.

- No, szału nie było.- powiedziałem rozglądając się wokół, zbyt nudziła mnie ta rozmowa. Odchyliłem się lekko do tyłu i złożyłem ręce na klatce piersiowej.

- Jeszcze jakieś spotkanie? - zapytał wyciągając telefon .

- Yhy, może być za pół godziny.- powiedziałem i zacząłem rękoma szukać telefonu po kieszeniach.

- Żartujesz? - zapytał, odwracając głowę lekko w prawo.

  Dlaczego ludzie zadają pytania, choć wiedzą, że się nie przesłyszeli?  

- Nie? - odpowiedziałem z wrednym uśmieszkiem.

 Zawsze mówię to co myślę.

- Nie ma takiej opcji. - powiedział, przełykając głośno ślinę.

Wiedziałem, że i tak spotkam się jeszcze dziś z chłopakiem. Było coś jeszcze, rzecz, którą Sehun kochał, bardziej niż swój burdel.

Pieniądze.

- Ma być gotowy za 30 minut.- powiedziałem, wyciągając z tylnej kieszeni czarny, skórzany portfel. 

Zaśmiałem się pod nosem, gdy kątem oka zobaczyłem jak Sehun podnosi delikatnie lewą brew.

Wyciągnąłem mały pliczek pieniędzy i bez zawahania wręczyłem go, szczęśliwemu od środka Sehunowi.

- Płacę ci, jak za cztery twoje luksusowe dziwki na jeden dzień. - powiedziałem, unosząc lekko jedną brew do góry, na ten gest Sehun skinął głową.

Ruszyłem przed siebie, gdy odwróciłem się na chwilę widziałem, jak blondyn dokładnie liczy pieniądze.

Nie wierzę, w człowieka.

Przechadzałem się po korytarzu, rozglądając się za łazienką, idąc przez korytarz słyszałem krzyki, jęki, sapania.

***

Stałem w łazience i uważnie przeglądałem się w lustrze.

Rozbrzmiał dźwięk dzwonka mojego telefonu, natychmiast wyciągnąłem telefon z kieszeni. Nie patrząc kto to, odebrałem.

- Park Jimin.

- Gdzie ty jesteś? - odezwał się głos po drugiej stronie. 

- Emm, w łazience? - oznajmiłem zdziwiony.

- Wiesz,która jest godzina? - zapytał Sehun.

- Nie?

- Przed chwilą przyszedł do mnie Namjoon i powiedział, że jeszcze nie dotarłeś do chłopaka. Powinienem się martwić? - zapytał z udawaną troską

- Już idę. - rozłączyłem się, mój wzrok przykuł zegarek na ścianie.

Faktycznie, było już późno.

Przemyłem twarz zimną wodą i wyszedłem z łazienki. Po dosłownie trzydziestu sekundach stałem obok tych brązowych drzwi, gdzie siedział chłopak. Pociągnąłem za klamkę i przez lekko uchylone drzwi zobaczyłem chłopaka stojącego obok rurki. 

Gdy tylko mnie zauważył upadł.

Co on robi?

- Tylko nie ty, proszę! - powiedział roztrzęsiony.

 Widać, że już zdobyłem jego sympatie.

Milutko.

Zostałem przywitany bardzo miłymi słowami.

- Po co zakładałeś ubrania? - zapytałem stojąc przy drzwiach i obserwując chłopaka.

Chłopak nawet na mnie nie spojrzał. 

- Nie odpowiadamy? - zapytałem, zadziornie się uśmiechając. 

Szybkim krokiem podszedłem do chłopaka. Na co ten szybko się odsunąłem do tyłu, lecz nie uniknął spotkania ze mną.

- Kochanie twój koszmar dopiero się zaczyna ...


~Tachi

Wybawiciel || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz