XXXIV. Darach

1.3K 56 12
                                    

Kilka dni później siedziałaś w Jeepie Stilesa jadąc z braćmi do szkoły. Była noc, ale sytuacje wymagała odpowiednich środków. Wjechaliście na parking w tym samym momencie, co Scott.

- Gdzie ona jest? - zapytał Stiles wysiadając.

- Tutaj. - usłyszałaś głos Lydii, a ta wyszła razem z Allison z ciemności. - Znów mnie to spotkało. Jechałam w zupełnie innym kierunku, a wylądowałam tu. Kazałeś mi dzwonić jeśli znajdę trupa.

- Znalazłaś?

- Jeszcze nie.

- Miałaś zadzwonić po znalezieniu ciała.

- Od dziś to wy będziecie je znajdywać.

- Niby jak? To twoja działka.

- Chłopaki! - zawołał Scott stojący tyłem kilka metrów od was. - Znalazłem ciało. - rzekł, a ty zobaczyłaś martwe, zakrwawione ciało policjantki leżące na murowanym znaku szkoły Beacon Hills.

***

Rano po ciele nie było śladu, ale wasz tata nadal zbierał zeznania od nauczycieli, a Stiles jak zwykle go śledził, próbując coś bezskutecznie usłyszeć.

- Myślisz, że nas posłuchał? - zapytał cię, wychylając głowę zza filaru.

- Skąd mam wiedzieć. - prychnęłaś zakładając ręce. - Po co mnie tu przywlokłeś? Zaraz spóźnię się na lekcję.

- Kogoś musiałem ze sobą wziąć, a ty byłaś pod ręką. - rzekł. - Gdzie ten Scott, gdy jest potrzebny? Nic nie słyszę.

- Pewnie idzie na lekcję. To znaczy robi to, co my powinniśmy.

- Idzie. - odwrócił się gwałtownie wpadając na ciebie.

- Hej! - zawołał wasz tata odchodząc od dwóch mężczyzn.

- Cześć. - powiedziałaś.

- Nadal uważacie, że morderca zabija trójkami według schematu?

- Składa ludzi w ofierze. - prawie krzyknął Stiles.

- Sprawą zajmuje się policja i FBI. Nie darują zabicia swojego człowieka.

- Zginęła Tara. - wyszeptał Stiles. - Wiesz ile razy pomagała mi w matmie, kiedy czekaliśmy na ciebie na komisariacie?

- Pozwalała mi bawić się jej kosmetykami, gdy byłam mała. - dodałaś smutno. Wasz tata popatrzył na was i westchnął lekko.

- Wracajcie na lekcje. - odrzekł i odszedł. Przygryzłaś nerwowo wargę, a Stiles wkurzony poprawił ramię plecaka i ruszył do szkoły. Przeczesałaś włosy i poszłaś za nim. Na twoje szczęście miałaś angielski. Usiadłaś w pojedynczej ławce, a do sali weszła Pani Blake.

- Idiomy, analogie, metafory i porównania. - zaczęła chodząc po klasie między ławkami. - Oto narzędzia, których używa pisarz. Idiomy są tajemną wiedzą ludzi, którzy znają język i kulturę. Mają sens tylko jeśli znamy znaczenie kluczowych słów. Angelika, co ciekawego jest za oknem? - odwróciłaś szybko głowę od szyby i zobaczyłaś wszystkie twarze zwrócone w twoją stronę i uśmiechniętą Panią Blake.

- Nic. - powiedziałaś siadając prosto.

- Żeby całować jak z dubeltówki trzeba wiedzieć, że chodzi o broń. - kontynuowała. - A sytuacja patowa to pojęcie...

- Z szachów. - wymamrotał Stiles.

- Owszem. - uśmiechnęła się szeroko. - Grasz?

- Nie. Obserwowałem tatę.

Rodzeństwo StilinskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz