XXXVIII. Drzwi

1.2K 56 15
                                    

Minęło kilka tygodni od uratowania waszych rodziców, śmierci Pani Blake i Kali, odejścia Deukaliona i przejścia bliźniaków na waszą stronę, a ty cały czas miałaś wrażenie, że to jeszcze nie koniec. Stiles od nocy, gdy przeżył własną śmierć dostawał napadów. Deaton mówił, że odciśnie to na nich piętno, ale nie myślałaś, że aż takie. Chłopak po długich namowach wyznał ci, że ma trudności z czytaniem i spaniem. Budzi się i cały czas się boi, że to nadal sen. To była jedna z takich nocy.

Zerwałaś się z łóżka słysząc przeraźliwie głośny krzyk. Wybiegłaś na korytarz i stanęłaś w progu drzwi pokoju Stilesa. Krzyczał i szamotał się w łóżku, a wasz tata trzymał go, próbując uspokoić. Zbiegli się Stuart i Thomas patrząc na miotającego się brata. Pierwszy raz dostał aż takiego ataku. Normalnie to miewał problemy z oddychaniem i nie mógł spać, a gdy zasnął miał koszmary. Ale to było gorsze. W końcu uspokoił się i ciężko oddychając wtulił w pierś waszego taty. Jego policzki były mokre od łez, a twarz miał czerwoną. Spuściłaś wzrok i wróciłaś do siebie.

Rano miałaś ochotę rzucić budzikiem o ścianę, ale powstrzymywał cię fakt, że był to twój telefon. Założyłaś jeansy i bluzkę, związałaś włosy, poprawiłaś makijaż i wpakowując książki do torby wyszłaś z pokoju. Stiles stał w swoim pakując podręcznik od historii do plecaka. Wasz tata właśnie szedł w waszą stronę.

- Cześć. - uśmiechnęłaś się, a on kiwnął głową.

- W porządku? - zapytał zwracając się do Stilesa.

- Tak. - odpowiedział.

- Gotowy do szkoły?

- Tak. - rzekł, a wasz tata spojrzał na niego podejrzliwie. - To był tylko koszmar. - dodał, a wasz tata w końcu westchnął i wyszedł. Stiles ruszył do drzwi, ale zagrodziłaś mu drogę stając w progu.

- Wiesz, że to nie pierwszy. - powiedziałaś.

- Nie powiem mu tego. - westchnął. - I bez moich koszmarów ma wystarczająco dużo problemów na głowie.

- Nie musisz iść do szkoły.

- Gadasz jak on.

- To, że jestem młodsza, to nie znaczy, że jestem dzieckiem. - zadrwiłaś, a on ruszył przed siebie, ale zastawiłaś mu przejście ręką. - Musimy iść do lekarza.

- Jeśli uznam, że zwariowałem. - powiedział i odpychając twoją rękę zszedł na dół. Poszłaś do kuchni, gdzie Stuart jadł tosta, a Thomas pakował jakieś zeszyty do plecaka, podczas gdy wasz tata wynosił pudło.

- Co to? - zapytałaś.

- Akta z komisariatu.

- Uwaga nie wynosić? - Stuart przeczytał napis na pudełku uśmiechając się.

- Jestem szeryfem. Zmykajcie do szkoły. - dodał, a wy wyszliście.

Po kilkunastu minutach Stiles zatrzymał Jeepa przed szkołą.

- A ty gdzie? - zawołałaś za Thomasem, który rzucił się pędem do budynku, ale niestety nie otrzymałaś odpowiedzi.

- To Scott? - zapytał Stuart wskazując na schody, po których bokiem biegł Scott patrząc za siebie w ziemię. Podeszliście do niego, w momencie, gdy schodził z ostatniego stopnia. Złapałaś go za ramiona, bo by na ciebie wpadł. Odwrócił się gwałtownie przestraszony.

- W porządku? - puściłaś go, a on wziął kilka głębokich oddechów.

- Kiepsko wyglądasz. - zauważył Stuart.

- Nic mi nie jest.

- Ciebie też to dopadło? - zapytał Stiles. - Widzisz różne obrazy?

- To się nazywają halucynacje. - wtrącił Stuart.

Rodzeństwo StilinskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz