12. Śmierć zawsze wygrywa

76 5 0
                                    

Znaleźli się pod pięknym domem w Rockford. Nie był to jednak dom z poprzedniego wspomnienia. Był znacznie większy, zbudowany z drewnianych paneli pomalowanych na biało, kojarzył się z typową, szczęśliwą, amerykańską rodziną. Przed posiadłością stał strach na wróble, odziany w przerażające obdarte szaty z krzywym uśmiechem na workowej twarzy. Na dużych oknach tuż obok frontowych drzwi, poukładane były obok siebie świecące dynie ze złowrogimi uśmiechami wyciętymi niestarannie przez dziecko.

Zza domu wybiegł chłopczyk, na oko 5 lat. Jasna, wręcz biała grzywka opadała mu beztrosko na brązowe oczy, ale on zdawał się nic sobie z tego nie robić. Ubrany był w przylegający kostium kościotrupa i chichotał co chwilę oglądając się za siebie. Deanowi przypomniała się sytuacja sprzed wielu lat, kiedy został z Samem sam w Halloween. Jego młodszy braciszek był wtedy równie podekscytowany i uśmiechnięty biegał od domu do domu, pukając do drzwi i prosząc o cukierki.

- Tommy! - myśli Deana przerwał okrzyk dziewczyny. Wybiegła zza domu i podbiegła do dziecka jak najszybciej potrafiła. Blond włosy wystawały jej spod wiedźmowego kapelusza, a na twarzy poza rozbawieniem można było dostrzec odrobinę zmartwienia.

- Stój Tommy, bo się przewrócisz! - krzyczała do chłopca, a ten w końcu zdecydował się stanąć i poczekać na siostrę.

- Ale ja jestem ostrożny. - tłumaczył stanowczo pięciolatek. Dziewczyna jednak wzięła go na ręce i skierowała się do domu.

- Jesteś moim małym braciszkiem i nie mam zamiaru cię zgubić. Przecież idziemy za chwilę po cukierki, zapomniałeś?

- Dobrze. - przytaknął. Dziewczyna, wyglądająca na piętnastolatkę zaśmiała się cicho, gdy usłyszała smutny i wystraszony głosik brata. Wyjaśniła mu jeszcze szybko, że nie jest zła i zatrzasnęła za sobą masywne, dębowe drzwi, przez co nie mogli dostrzec, co dzieje się wewnątrz posiadłości. 

Dziewczyna razem z młodszym bratem wyszła na zewnątrz w pełnym już stroju czarownicy. Około pół godziny zajęło im przygotowanie się do wyjścia. Bracia w tym czasie starali się nadaremno wezwać do siebie obecną wersję Lynn, z nadzieją, że wytłumaczy im kilka spraw, których wciąż nie potrafili pojąć.

Nastolatka odgarnęła z twarzy rude włosy peruki, opadające jej na twarz. Chłopiec spojrzał na nią z dołu, widać było podekscytowanie w jego oczach, a dziewczyna czuła się dzięki temu szczęśliwa. Wiedziała, że jego pierwsze Halloween będzie zależało od niej, ona je zagospodaruje, a planowała zrobić to jak najlepiej tylko potrafiła. Uśmiechnęła się do braciszka pokrzepiająco i kontynuowała w ciszy wędrówkę.

Po obejściu kilku domów, uzbieraniu całej dyńki cukierków i spotkaniu kilku starszych pań, które gratulowały małemu stroju, blondynka spojrzała zadowolona na uśmiechniętego chłopca.

- Kocham cię, Lynn - powiedział dziecięcym głosikiem, nieco sepleniąc przy wymawianiu jej imienia. - Bardzo.

- Też cię kocham, mały. - uśmiechnęła się szeroko i zmierzwiła włosy Toma. Ten odłożył kubełek w kształcie dyni na chodnik i przytulił się do nogi nastolatki.

Sam i Dean wpatrywali się w dzieciaki wzruszeni. Oczywiście żaden z nich nigdy się do tego nie przyznał, a już tym bardziej Dean, w którego głowie roiło się wtedy od wspomnień i ich własnego dzieciństwa.

Usłyszeli kroki, a za nimi pojawiła się obecną wersja Lynn. Spojrzała na nich ze smutnym uśmiechem, po czym wszystko starannie im wytłumaczyła.

- Tommy to mój brat, jestem od niego starsza, jak mogliście zobaczyć. - skinęła głową w stronę zamrożonych w czasie dzieci. Przytulny do nogi blondynki chłopiec i spoglądająca na niego z góry siostra. - To było jego pierwsze Halloween. Pierwszy raz, kiedy rodzice pozwolili mi wyjść z nim bez nich. - wyjaśniła

Bracia spojrzeli na nią że współczuciem.

- Nic mu się nie stanie, to dobre wspomnienie. - powiedziała, widząc miny łowców.

- Dlaczego nam je pokazałaś? - zapytał Sam, a po policzku Lynn spłynęła łza. Wszystkie te wspomnienia, które wracały, gdy im je udostępniała. Nie miała zamiaru tłumić już tego w sobie. Kolejna łza. I następna. Otarła je prędko.

- Żeby pokazać wam to. - przerwała ciszę, drżącym, pewnym głosem wypowiadając te cztery słowa.

Poraz trzeci podeszła do nich dotykając ich czół, oblała ich jasność. Następnie czerwień. Krwista czerwień zalała ich gałki oczne, oni nie czuli za to nic. Jakby nawet nie musieli oddychać.

Obrazy zaczęły pojawiać się przed ich oczami, na chwilę zastępując czerwień. Ta straszną, nieprzeniknioną czerwień. Gdzieś z tyłu głowy słyszeli dziewczęcy krzyk i płacz chłopca.

Pierwszy obraz, ciało. Ciało kobiety, jej kończyny nieludzko powyginane. Leżała z twarzą przyciśniętą do drewnianych paneli na podłodze. Włosy miała posklejane od krwi, kałuża szkarłatnej cieczy w której leżała, powiększała się powoli.

Czerwień.

Drugi obraz, kolejne ciało. Mężczyzna, przybity sztyletem do ściany. W jego oczach było widać pustkę, a z ust kapała co jakiś czas kropelka krwi.

Czerwień.

Trzecim obrazem nie były już zwłoki. Była to postać mężczyzny. Na głowie miał kaptur, który rzucał cień na resztę jego twarzy. Spod ciemnego materiału błyszczały tylko oczy. Oczy, na widok których włosy stawały dęba. Jednak bracia znali te oczy. Asmodeusz.

Demon trzymał za szyję dziecko, około dziesięcioletniego chłopca. Chłopiec walczył, starając się wyrwać z uścisku demona. Przez łzy, próbując złapać oddech krzyknął imię siostry. Lynn. Monstrum sapnęło rozbawione i przekrzywiło głowę, z przerażającym, krzywym uśmiechem przyklejonym do bladej twarzy.

Pazury potwora zacisnely się mocniej na gardle dziecka.

Czerwień.
Krzyk dziewczyny odbił się echem w środku ich czaszek.

Czerń.
Czerwień zamieniła się w nieprzeniknioną czerń, a łowcy przestali czuć odrażający swąd krwi, piekący w nozdrza.

Przestali czuć cokolwiek, całkiem jakby zasnęli.

No i jak Wam się podoba, hm?
Wiem, krótki rozdział, ale pisałam go długo, nie mając pojęcia co w nim zawrzeć. Wyszło na to, że trochę szybciej zakończyłam przygodę ze wspomnieniami Lynn, głównie z braku dalszych pomysłów.

Anyway, gwiazdki i komentarze!
Jeśli ktoś w ogóle czyta ten szajs, byłoby mi bardzo miło.

peace out, deaza

The Last One • SupernaturalМесто, где живут истории. Откройте их для себя