16. Odzyskać wspomnienia

56 5 1
                                    

Sam nieskończenie martwił się o starszego brata. Fakt, że starszy Winchester wrócił pijany po całej dobie nieobecności, oraz to, że Sam nic nie pamiętał z ostatniego dnia, przyprawiał o ciarki. Młodszy łowca miał nieodparte przeczucie, że jego brat dobrze wie, co działo się z nimi tamtego dnia, ale nie chce zaprzątać tym głowy bratu. Cały Dean.

Postanowił zająć się czymś innym, zanim Dean przyjdzie do kuchni. Przygotował cały dzbanek kawy i zabrał się za robienie sałatki, którą miał zamiar zjeść na śniadanie. Gdyby nie jego marne umiejętności w kuchni, na pewno usmażyłby również kilka plastrów bekonu dla Deana, jednak nie chciał dawać bratu węgla na śniadanie, więc po prostu stał przy blacie i kroił ogórki i pomidory, oraz mieszał sos.

W tym momencie do kuchni powolnym krokiem wszedł Dean, a Sam przelotnie spojrzał na niego z troską, nie odrywając się od swoich zajęć.

- Jak się czujesz? - zagadnął, ale starszy Winchester nic nie odpowiedział, tylko usiadł na krześle i wlał kawy do kubka z napisem „I'm a boss" aż do samej góry w taki sposób, że smolista ciecz omal nie wylała się z naczynia. Siedział tak tylko, popijając napój i wpatrując się w nicość.

Sam odłożył nóż i podszedł do brata jak najwolniej tylko potrafił. Usiadł przy stole naprzeciwko i spojrzał na niego wzrokiem pełnym zmartwienia i troski.

- Nie mogłem nic zrobić Sammy. - powiedział cichym, zachrypniętym głosem. Jego wyraz twarzy nie zmieniał się, był wyblakły, pozbawiony jakichkolwiek emocji. - Nie mogłem jej uratować.

W tym momencie do oczu Deana napłynęły gorące jak piekielny ogień łzy. Nie miał zamiaru dłużej ich powstrzymywać, udawać twardziela, którego nie rusza nawet prawdopodobieństwo śmierci bliskiej osoby. Pozwolił łzom spłynąć po jego policzkach i kapać miarowo na stół, z każdą nieoczekiwaną salwą szlochu, kilka zagubionych kropli lądowało z kawie. Nie obchodziło go, że jego młodszy braciszek patrzy na jego moment załamania. Nie miał już siły trzymać tego w sobie.

- Dean, co się stało? - nieśmiało spytał jego młodszy brat. Wiedział, jak ciężko będzie mu mówić o tym, czego był świadkiem, co łatwo było osądzić po jego stanie emocjonalnym. Jednak nie mógł tak po prostu siedzieć bezczynnie i patrzeć, jak jego brat – najważniejsza osoba w jego życiu, popada w depresję i wyniszcza się stopniowo. To było po prostu nie do pomyślenia, Sam nie chciał nawet myśleć o tym jak czuje się w tej chwili jego brat.

Dean jednak nie wydawał się skłonny do rozmów i tłumaczeń, czemu Sam wcale się nie dziwił. Brunet pewnie również nie odpowiedziałby na pytanie, jednak miał cichą nadzieję, że z jego bratem będzie inaczej. Że da sobie pomóc, mimo że już tyle razy nie dawał dopuścić do siebie jakiegokolwiek wsparcia.

Na co on miał w ogóle nadzieję. Znał swojego brata, być może nawet lepiej niż samego siebie. Wiedział, że choćby nie wiadomo jak naciskał, nie uda mu się wyciągnąć z niego więcej niż łkania i obwiniania się za nie wiadomo co. Sam musiał więc dowiedzieć się co zaszło.

- Castiel! - Sam stał teraz na środku pustego garażu, mając nadzieję, na przybycie anioła w prochowcu.

- Sam. - usłyszał za sobą poważny, niski głos, który tak bardzo dobrze znał. Odwrócił się instynktownie, a uśmiech na chwilę ozdobił jego twarz.

- Musisz mi pomóc, muszę przypomnieć sobie co robiłem przedwczoraj. - zaczął młodszy łowca. - Mam wrażenie, że Dean pamięta o czymś, o czym ja jakimś cudem zapomniałem, a to wprowadza go w straszny stan, nawet nie wiesz jak to dla niego ciężkie. Poza tym, nawet nie wiemy co stało się z Lynn.

- Sam... - powiedział Castiel spokojnym głosem, jakby chciał wyjaśnić coś mężczyźnie. - Wczoraj, kiedy pomagałem Deanowi położyć się do łóżka, mamrotał coś o Lynn i o waszej matce. Powiedział mi, że obudził się w domu w środku lasu i chciał uratować Lynn, ale Asmodeusz zabrał ją niewiadomo gdzie.

- Pewnie dlatego zachowuje się tak, jak się zachowuje. - powiedział cicho Sam, bardziej do siebie niż do anioła. Po chwili jednak jego oczy zaświeciły się, zupełnie jakby sobie o czymś przypomniał. - Mówiłeś o naszej matce. Co to ma za związek z naszą matką?

- Nie wiem. - przyznał Cas, patrząc Samowi prosto w oczy jak to miał w zwyczaju. - Jednakże jestem pewien, że to również przyczyniło się do jego obecnego stanu.

W tym momencie Sam złapał się za głowę, zdenerwowany. Wziął dwa głębokie wdechy, aby uspokoić się i niepotrzebnie nie denerwować. Chciał pomóc bratu, nie popadać w paranoję.

- Możemy wywołać u ciebie nawrót wspomnień, potrzebne jest jedno zaklęcie. - powiedział Cas z niepewnością doskonale słyszalną w głosie. Nie był bowiem pewien, czy dobrym pomysłem jest wzywać teraz wiedźmę, a co za tym idzie również dobrego przyjaciela zaginionej – Crowley'a.

- Warto spróbować. - przyznał Sam ze smutną miną.

W tym samym momencie do pomieszczenia wszedł Dean, blady jak ściana w brudnej koszulce i jeansach.

- Nie. 

Wiem, że mega krótki rozdział dzisiaj, ale myślę, że dosyć potrzebny.
Obiecuję, że następne będą ciekawsze, bo na razie dużo wyjaśniania się nazbierało i muszę jakoś to napisać, żeby miało ręce i nogi, nie to co moje poprzednie twory.

do następnego, peace out
DEAZA

The Last One • SupernaturalWhere stories live. Discover now