{Motorowe pary}

1.6K 167 25
                                    

Luke

Nie wiem jak długo tak jedziemy, co jedyne wiem, że wyjechaliśmy z miasta. Gdy chodziłem na kursy, oczywiście testy pisemne nie były czymś co lubiłem. Chciałem wsiąść na maszynę i jeździć, oczywiście to nie było takie proste. Nigdy nie dostałem motoru i nigdy nie miałem na niego pieniędzy. Tyle co raz poszliśmy do salonu i udało nam się namówić pracownika na jazdę próbną, ale od tego dnia, minęło już sporo czasu.

Czuje uścisk Zoey. Myślałem, że będzie wystraszona albo że powie, że nie wsiądzie, a ona zrobiła to bez żadnego zawahania. Nie zduszą moich żeber, jednak jej uścisk jest mocny i stanowczy. Na światłami dotykam jej przedramiona swoją ręka i pocieram. Nie wiem dlaczego to robię, może to moje nieme podziękowania, może to fakt, że lubię tą dziewczynę, a może endorfiny. Szybko jednak moja ręka znika i wracam do prowadzenia.

– To było wow! – mówi gdy z siada z motoru i zdejmuje kask. Jej blond włosy są kompletnie poczochrane, a ona próbuje je okiełznać. Dotykam ich i próbuje jej w tym pomóc. Ta bliskość zaczyna robić się niebezpieczna, jednak jest niewinna, prawda? Pomagam jej z włosami, a potem po prostu się na siebie gapimy.

W jednej ręce trzymam kask, a w drugiej mam pasemko jej włosów. Zoey dotyka mojej piersi i robi krok w moją stronę. Niektóre chwile powinny skończyć się za nim się tak naprawdę zaczną. Zoey staje na palcach, a ja mocniej zakręcam kosmyk jej włosów wokół palca. Przysuwa się do mojej twarzy... i w ostatniej chwili... obracam głowę, tak, że trafia w mój policzek.

– Ymm, muszę iść, odbiorę cię jutro ze szkoły tak jak chciałaś...

Ona po prostu się wycofuje. Nic nie mówi, tylko kiwa głową.

– Muszę wziąć motor, ale oddam go jak to wszystko się skończy – czuje się jak idiota, bo to przeze mnie zabrnęło tak daleko – Ja..

– Widzimy się jutro o piętnastej – mówi obojętnie – Dostałeś już buziaka na do widzenia, możesz jechać.

Przez chwile patrzę na nią, ale nie mogę znieść jej zranionej miny.

Wsiadam na motor i odjeżdżam.

Zoey

To trochę jak chęć pocałowania służby. Jestem samotna i nieco nieszczęśliwa, a on to zmieniał. Moja gosposia czy niania musiała robić to samo, bo za to jej płacili, prawda? Więc to tak samo jak z nim. Musi być dla mnie miły, bo mu płace. A ja? A ja wykorzystałam to i poczułam się przy nim dobrze, wręcz za dobrze. Chciałam go pocałować! A on mi odmówił, bo to nie jest prawdziwe. Za to mu nie płace, więc tego nie musiał zrobić, czyż nie?

Nienawidzę mojego życia. Nie mogę zadzwonić do Elen i się jej wygadać, bo nie jesteśmy już przyjaciółkami. Nie mogę się wygadać Lukowi, bo to on jest tego powodem. Jedni okazali się fałszywi, drudzy wynajęci.

Luke

Podjeżdżam pod dom mojej dziewczyny. Callie miała na mnie czekać i dokładnie to robi. Wbiega w moje ramiona, a ja czuje się jak zdradziecki chuj. Tule ją do siebie jeszcze mocniej niż zazwyczaj.

– Chcesz pojechać na przejażdżkę? – potrzebuje ją poczuć – Tylko ty i ja i wiatr we włosach – kiwa głową – ale najpierw... – moje dłonie giną w jej włosach i przyciągam ją do swoich ust.

Pocałunek jest taki jak zawsze, ale jednak jest w nim pewnego rodzaju przypomnienie. Całuje ją mocno, zawzięcie i nie chce przestać. Callie przyciąga mnie bliżej do siebie.

– Kocham cię – szepcze w moje usta.

– Nie masz pojęcia jak mocno to odwzajemniam – cmokam ją jeszcze raz, a potem podaje jej różowy kask Zoey – Przepraszam za to, ale...

– Przestań, cieszmy się przejażdżką – wsiadam na motor, a ona za mną.

Jej uścisk wokół mnie jest mniejszy. Callie nie boi się szybkiej jazdy i na dodatek ufa mi w stu procentach, wie, że jej nie puszczę. Robimy wycieczkę trochę dłuższą niż z Zoey i nie wracamy od razu. Zatrzymujemy się w jednym miejscu na dłużej. Callie siedzi bokiem na motorze i obejmuje mnie nogami w pasie. Trzymam brodę na jej głowie, a ona pieści dłońmi moje plecy. Takie proste chwile znaczą dla nas ogromnie dużo.

– Możesz zatrzymać ten motor – mówi w końcu – Ona tego chce, prawda? Widzę twoje oczy i to jak to dodaje ci pewności siebie. Dostałeś swoją szanse, a jakiś środek transportu nam się przyda, prawda? To jest twoje marzenie...

– Callie, moje oczy błyszczą, bo patrzę na ciebie, bo mogę ciebie uszczęśliwić. Jeśli myślisz, że potrzebuje do błysku w oku motoru to całkowicie mnie nie znasz.

– Jesteś taki słodki – pochylam się do jej ust.

– Chce mieć motor i robić na nim dosłownie wszystko z tobą, ale...

– Po prostu się nad tym zastanów. Możesz go zawsze sprzedać – kładę dłonie na jej udach i pocieram w górę i w dół – I nie ma nic złego w tym, że coś innego po za mną sprawia, że jesteś szczęśliwy.

– Wiem o tym – całuje ją krótko – A ty? Co po za mną sprawia, że jesteś szczęśliwa?

– Lubię rysować gdy ciebie nie ma albo gdy mam chwile wolnego w pracy. To coś co sprawia, że jestem szczęśliwa. Lubisz moje rysunki – przesuwa dłonią po moich plecach.

– Tak, ale nie wiedziałem, że to cię uszczęśliwia.

– Teraz już wiesz – cmoka mnie w usta.

A co uszczęśliwia Zoey? Cholera, jestem trochę sobą rozczarowany.

Making faces {Luke Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz