{Odnajdź mnie}

1.5K 166 12
                                    

Zoey

– Hej – mówi do mnie gdy otwieram oczy.

– Zasnęłam? – z uśmiechem kiwa głową.

– Spaliśmy całą noc, Zoey – przyciągam się niezgrabnie – Tu masz butelkę wody – wyciąga dłoń przeze mnie i podaje mi wodę.

– Długo nie śpisz?

– Zdążyłem zejść na dół. Właściwie to dół to ostatnia rzecz, którą pamiętam – cholera ja też – Nic się pomiędzy nami nie wydarzyło, prawda? – teraz mi głupio.

– Oboje jesteśmy ubrani – poprawia swoje włosy i wstaje z łóżka.

– Odwiozę cię do domu. Mam nadzieje, że byłem dobrym chłopakiem.

– Najlepszym jakiego mogłam sobie wymarzyć – chce go pocałować, chociaż ten ostatni raz, ale wiem, że on by sobie tego nie życzył.

Wypijam, więc butelkę wody i biegnę zrobić siku oraz poprawić włosy i jestem gotowa do drogi do domu.

Za nim jednak wychodzimy z pokoju, Luke staje naprzeciw mnie i zaczyna swoją przemowę.

– Zoey – kiwam głową – Możesz na mnie liczyć, wiesz? Zrobiłbym to bez dodatkowych pieniędzy, bo ty jesteś po prostu zagubiona, a każdy potrzebuje anioła stróża.

– I co? Ty będziesz moim? – prycham – Ile mam ci za to zapłacić?

– Lubię cię nie dlatego, że muszę – chciałam to usłyszeć – Musisz po prostu wiedzieć, o co w życiu warto walczyć.

– A ty? O co walczysz? – pytam niepewnie.

– O to, żeby być lepszym człowiek, żeby stąd wyjechać i znaleźć dobrą prace, żeby móc utrzymać moją rodzine.

– Nigdy nie będziemy podobni – teraz to on się ze mną zgadza.

– Możesz na mnie liczyć – całuje mnie w czoło, a ja powstrzymuje się przed łzami – Kto by pomyślał, że głupi portal z ogłoszeniami da mi przyjaciółkę? – naprawdę zaraz się rozbeczę.

– Czy mogę cię przytulić? – zamiast odpowiedzieć przyciąga mnie do siebie mocno. Jego uścisk jest niemal bolesny, ale tak dobrze jest go czuć. Cokolwiek wydarzyło się pomiędzy nami w nocy, coś zmieniło.

– Chodź, muszę wrócić do domu – do swojego życia, be ze mnie.

– Dziękuje – posyła mi uśmiech, dlaczego on jest taki idealny? To zawsze ci najbardziej niedostępni tacy są.

Luke

Obudziłem się, owinięty wokół Zoey. Byłem przerażony, więc odskoczyłem jak pojebany. Gdy ona spała zdążyłem poskładać jakieś fragmenty z nocy. Najważniejsze było to, że jestem ubrany, a drugą było to, że ostatnie co pamiętam to kompromitacja na karaoke. Zszedłem na dół po coś do picia. Na dole królował burdel, ale na szczęście butelki z wodą się zachowały.

Teraz otwieram przed Zoey drzwi pasażera i staram nie zachowywać się jak dupek, którym w rzeczywistości jestem, bo powinienem już dawno być z Callie. Zamiar tego jestem tu i nie jestem pewien, co wydarzyło się w nocy. Z idealnego chłopska stałem się zakłamany. Callie nie chce o tym wiedzieć, ale ja chciałbym wiedzieć gdyby to była ona.

Tylko co jej powiem? Spałem z Zoey w ciuchach i trzymałem ją tak jak zdarza mi się ciebie? To byłoby do dupy.

W ciszy dojeżdżamy pod dom Zoey. Otwieram jej drzwi, bo to coś co robią dżentelmeni.

– Myśle, że możesz już wykasować mój numer – Zoey próbuje z tego, żartować, ale jej nie wychodzi.

– A ty nie kasuj mojego, gdyby coś to jestem.

Nie wiem jak ona wyplącze się z tego kłamstwa. Nie jestem pewien czy chce to wiedzieć, chociaż czuje, że w jakimś małym stopniu jestem w tym z nią.

– Weź motor – mówi – potraktuj to jako prezent za wszystkie urodziny na jakich mnie nie będzie – brzmi to beznadziejne – Prezent aż do śmierci.

– Nie mogę, Zoey.

– Hej, jesteśmy przyjaciółmi, a każdy przyjaciel daje drugiemu coś na urodziny – to szalone – Ja nie umiem na nim jeździć, ale ty?

– Nie powinienem – ściska moje ramie.

– Potraktuj to jako akt wdzięczności.

– Płaciłaś mi, nie musisz być mi wdzięczna za nic – ściska je mocniej.

– Nie płace ci za bycie moim przyjacielem, więc pozwól mi być swoim. Nigdy o mnie w ten sposób nie zapomnisz. Możesz mu nadać moje imię – parskam śmiechem – No nie daj się prosić!

– Zgoda — ona aż klaszcze w dłonie.

Wyjmuje z torebki kluczyki do motoru.

– Proszę, przyjacielu – przyjmuje je. Nie powinienem, ale to robię.

– Jesteś.. – całuje ją w policzek – Nie do opisania – zapamiętam to na długo.

– A ty? Brakuje mi na ciebie słów – gdyby tylko wiedziała...

– Pisz, dzwoń, cokolwiek – całuje ją po raz ostatni w czoło.

– Nawet jeśli mam ochotę napisać zwykle 'hej'? – pyta z uśmiechem.

– Nawet jeśli – wsiadam na motor – Do zobaczenia, Zoey.

Zoey

Dając mu ten motor, czuje jakbym zwracała mu jego część, a zarazem zostawiała z nim kawałek siebie, a może nawet tworzyła kawałek nas?

Making faces {Luke Hemmings}Where stories live. Discover now