Rozdział 3

11K 275 30
                                    

Po kilku kieliszkach byłam już wstawiona. Obiecałam sobie, że nie będę piła już nigdy alkoholu, bo po pierwsze miałam po nim pustą głowę, a po drugie - nie miał dobrego smaku, jak na przykład żelki czy ciastka o smaku czekoladowym. Impreza zaczęła się rozkręcać - jak dla mnie - dopiero po północy. Rozmawiałam otwarcie z nowo poznanymi osobami i śmiałam się z ich żartów, a oni z moich, chociaż nie miałam tendencji do dobrego opowiadania kawałów zwłaszcza, że byłam już po dobrych kilku kieliszkach wódki. Ostatni raz ten niedobry trunek w gardle miałam kilka miesięcy temu i to jeszcze przed swoją terapią. Teraz czułam w sobie nowe życie i miałam naprawdę z tego radość.

 - Wódka już chyba dzisiaj tej pani podziękuje - powiedział Alex, wskazując na mnie głową.

Zmarszczyłam czoło i dopiłam do końca zawartość swojego kieliszka, krzywiąc się po raz kolejny, gdy poczułam spływającą po gardle ciecz.

 - Nie bądź opiekuńczy, Ward. - Wskazałam na niego palcem. - Jestem tu na wakacjach i przyjechałam tutaj, aby wybić wszystkie smutki i żale ze swojej główki. Przecież chciałeś, abym była szczęśliwa.

 - Nie w taki sposób. - Przewrócił oczami i zabrał mój kieliszek. - Już dzisiaj nie będziesz więcej piła.

 - Oddaj ten kieliszek - warknęłam i podniosłam rękę, aby wziąć od niego przezroczyste naczynie, ale schował go za siebie. - A w sumie to mogę iść po następny. - Podniosłam się, ale szybko znowu usiadłam, bo obraz zaczął mi wirować przed oczami. Złapałam się za głowę i przymknęłam oczy.

 - Wszystko w porządku, Audrey? - spytał Charlie, obejmując mnie opiekuńczo w pasie.

 - Tak, po prostu za szybko wstałam - wymamrotałam. - Idę się przewietrzyć. - Wstałam znowu z kanapy i tym razem powolnym krokiem przeszłam przez tłum, i wyszłam na zewnątrz. Znalazłam się na tarasie, w którym zauważyłam kilka osób. Podeszłam do jednej z barierek, która odgradzała taras od ogrodu i położyłam na nim łokcie. Oparłam brodę na dłoniach i zamknęłam oczy.

Czułam się naprawdę pijana i wiedziałam, że zaraz stanie się coś złego. Mój żołądek niemiłosiernie dawał o sobie znać, a ja tylko próbowałam oddychać spokojnie, aby uspokoić moje buzujące wnętrze. Domyślałam się, że jutro nie będę pamiętała nic. W swoim życiu upiłam się bardzo mocno tylko dwa razy. Przed moimi oczami pojawiła się impreza z okazji mojej osiemnastki i wesela mojej ciotki. Na osiemnastce nie musiałam się niczego bać lub wstydzić, bo to była moja impreza i mogłam robić to, co mi się jawnie podobało. Wesele wspominałam trochę z obrzydzeniem, bo zapamiętałam tylko moment, gdzie zwymiotowałam na spodnie mojego dziadka, kiedy podstawiono mi otwartą wódkę pod sam nos. Żołądek mi wtedy buzował, a kiedy poczułam jeszcze ostrą woń trunku, stało się to, czego się nie spodziewałam. Wybełkotałam jedynie przeprosiny i uciekłam do samochodu. Siedziałam w nim do rana.

Podskoczyłam lekko, gdy poczułam obejmujące mnie w pasie ręce. Odwróciłam głowę w bok i dostrzegłam Charliego. Uśmiechnęłam się delikatnie, chcąc pokazać chłopakowi, że wszystko było w porządku.

 - Jak się czujesz? - spytał, kładąc dłoń na moim policzku i wpatrując się we mnie.

 - Bardzo dobrze - powiedziałam z wątpliwym uśmiechem. - A ty?

 - Tak samo. - Skinął głową. - Nie wiedziałem, że tak możesz się upić.

Zaśmiałam się na jego słowa i strząsnęłam jego dłoń z mojej twarzy.

 - Nie wiem, czy to jest negatywne stwierdzenie czy jak, ale ja też tego nie wiedziałam.

 - Jesteś ładna - wyszeptał. - Alex mówił nam o tobie, ale nie myślałem, że jesteś aż tak cholernie seksowna.

Tylko Ty | Tylko #1 | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now