Rozdział 23

7.1K 208 9
                                    

Kolejne męczące popołudnie było za mną. Luis dał mi wolne do końca godzin, więc wyszłam wcześniej do domu. Nie powiedziałam mu prawdy, co się wydarzyło w łazience. Nadal wierzył, że miałam na coś alergię, chociaż wątpiłam w to. Owen nie był taki wcale głupi. Jednak nie mogłam wyjawić mu, co się działo kilka miesięcy temu. Dziękowałam Bogu, że jego ojciec nic mu jeszcze nie powiedział.

Tak w ogóle to Luis zaprosił mnie na kolejną kolację u niego w domu. Zirytowało mnie to, ale z jednej strony chciałam spędzić te ostatnie tygodnie w miłym towarzystwie. Boże. Co ty wygadujesz, Audrey? Ten koleś nazywał twoje owieczki baranami i chciał tylko zamoczyć. Czy ja wiem? Dobrze robiłam?

Ten człowiek zamieszał w mojej głowie w jakiś sposób i nie mogłam się od niego odczepić. Był między nami magnez, który nas przyciągał. Na szczęście nikt o nas nie wiedział z wyjątkiem oczywiście teraz Alexa. A jeśli powiedział Sophie o całym wczorajszym zdarzeniu? Sophie była za zbyt gadatliwą osobą. Musiałam znaleźć jakieś rozwiązanie z tej zaistniałej sytuacji.

Wróciłam do domu i już na samym progu zastałam mojego brata. Stał oparty o ścianę niedaleko drzwi głównych i spoglądał w moim kierunku. Zmarszczyłam brwi, zamknęłam drzwi i ściągnęłam niewygodne buty.

 - Na kogoś czekasz?

 - Musimy porozmawiać, Audrey.

Westchnęłam, bo wiedziałam, co miało być tematem tej rozmowy.

 - Ja i Luis to...

 - Spaliście już ze sobą?

Zamrugałam zaskoczona jego tak nagłym pytaniem, ale wiedziałam przecież dobrze, o co mu chodziło. Oparłam jedną dłoń na biodrze i patrzyłam na niego uważnie.

 - To nie twoja sprawa.

 - Czyli tak? - warknął i zauważyłam jak mięśnie na jego rękach się napięły niebezpiecznie. Szybko zainterweniowałam.

 - Nie powiedziałam nie ani tak. Mógłbyś zauważyć, że nie jestem już małą dziewczynką i moja prywatność jest tylko moją prywatnością.

 - Nie rozumiesz, że się o ciebie martwię, do cholery? - Przeczesał swoje włosy palcami ze zdenerwowania, a później wziął kilka oddechów głębokich, jak to miał w zwyczaju. - Jesteś moją młodszą siostrą, a Luis Owen jest starszy od ciebie i jest moim przyjacielem, co prawda, więc wiem, jaki jest.

 - Do tej pory nic mi złego nie zrobił. - Położyłam dłoń na jego ramieniu i uspokoiłam go, głaszcząc je delikatnie. - Wiem, co robię. Początki były, wiem, inne niż teraz patrząc, ale uwierz mi, gdyby działa mi się krzywda, będziesz pierwszą osobą, do której przybiegnę i poproszę o pomoc.

Alexander uśmiechnął się i nic już nie mówiąc, przygarnął mnie do przytulenia. Uśmiechnęłam się szeroko i wtuliłam twarz w jego pierś. Kochałam go całym serduszkiem. Życie bez Alexandra Warda byłoby puste i nudne.

______________________________________

 - Jak wydostałaś się z domu? Chyba nie powiedziałaś bratu o kolacji?

Zaśmiałam się, zapinając pas bezpieczeństwa.

 - Nie chcę, abyś miał przeze mnie jakiekolwiek kłopoty.

Na twarzy Owena pojawił się uśmiech i ruszył w stronę swojego domu. Znałam trasę na pamięć. Podziwiałam widoki za oknem, gdy tak jechaliśmy. Nikt się nie odzywał. Była zupełna cisza w trakcie mijania domów, ludzi spacerujących i podziwiających siebie nawzajem i świateł rzucanych z latarni.

Kiedy już dojechaliśmy, wysiadłam z samochodu i zamknęłam drzwi, następnie podążając za Luisem do głównych drzwi. Przepuścił mnie pierwszą i jego maniery po prostu mnie zadziwiały od pewnego czasu. Zauważałam w nim dobrego człowieka i dziwiłam się, dlaczego tak zaczęliśmy naszą znajomość już w pierwszym dniu.

Tylko Ty | Tylko #1 | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now