Rozdział 12

7.5K 250 15
                                    

- A to jest klucz do państwa pokoju - uśmiechnęłam się, uniosłam i podałam klucz starszej parze. - Życzę dobrej zabawy.

Kobieta i mężczyzna uśmiechnęli się i kiwając głową, odeszli od recepcji. Patrzyłam jeszcze przez kilka sekund za nimi. Jak ja bym bardzo chciała znaleźć się na ich miejscu i wypoczywać przez kilka ładnych dni. Nie to, że moja praca była nudna i nieprzyjemna. Po prostu nie miałam siły na nic. Wolałam tylko zaszyć się w pokoju i spać ze swoją ulubiona poduszką w swoim łóżku, w swoim pokoju. Dzień stałby się o wiele piękniejszy.

 - Pan Owen wrócił i jest w swoim gabinecie - usłyszałam Emmę i odwróciłam do niej głowę.

 - Dlaczego mi o tym mówisz? - Zmarszczyłam brew i chwyciłam papiery przybyłych gości.

 - Myślałam, że może chcesz wiedzieć. - Wzruszyła ramionami. - Wczoraj nie przyszłaś do pracy. Myślałam już, że może cię zwolnił.

 - Byłam u lekarza. - Zerknęłam w jej stronę i zobaczyłam, że była pochłonięta patrzeniem w swoje dłonie. - Wcale nie chcę opuszczać tego miejsca. Poznałam dużo fajnych ludzi, a pracowanie tutaj jest satysfakcją i moim marzeniem.

 - Studiowałaś gastronomię? - Spojrzała na mnie wręcz zachwycona.

 - Tak. - Skinęłam twierdząco głową. - Od zawsze pasjonowały mnie hotele i chciałam zostać jak najbardziej w tym zawodzie kimkolwiek. Obym tylko pracowała.

Uśmiechnęła się i pokiwała głową. Przypatrywałam się jej przez chwilę, a potem przysunęłam bliżej jej osoby. Rozejrzałam się szybko i skupiłam znowu na niej wzrok.

 - Czy Luis dobrze was traktuje? Opowiedz mi coś o nim.

Emma delikatnie uniosła się, spoglądając za mnie.

 - Nie wiem czy...

 - Boże, nikt nie usłyszy - szepnęłam, uspokajając dziewczynę. - Przecież jesteśmy tutaj same.

Pokiwała głową na potwierdzenie moich słów i poprawiła swojego warkocza.

 - Pan Owen jest już tutaj pięć lat, a ja zaczęłam pracę dobre dwa lata temu. Poznałam go już na tyle dobrze, aby coś o nim powiedzieć. Muszę powiedzieć, że jest bardzo wymagającym i zapracowanym człowiekiem, ale jest pomocny i jeśli ma wolną chwilę, potrafi usiąść i nawet porozmawiać.

Odchrząknęłam i przewróciłam oczami. Powiedziała o nim to samo, co Sophie i Alex. Czy on naprawdę był taki miły i kochany?

Carpe diem.

 - Sam zbudował ten hotel czy jak? - spytałam zaciekawiona.

 - Pan Owen otrzymał ten budynek w spadku po swoim dziadku. Przeremontował go trochę i jak na razie sprawuje się naprawdę dobrze. Jest dobrym szefem i traktuje ludzi z szacunkiem.

Luis i szacunek. Boże, chciałabym to zobaczyć w którymś momencie. Jeśli ta dziewczyna mówiła mi prawdę, to się trochę myliła. Do mnie nigdy nie miał szacunku. Fakt, uratował mnie raz przed Charlesem, ale to nic nie zmieniało w jego zachowaniu. Chciał tylko tamtej nocy zabłyszczeć przede mną i przed blondynem.

 - Chyba już się nasłuchałam, co nie co - wymamrotałam i poprawiłam koszulę. - Chyba nic już na jego temat mnie nie zdziwi.

 - Tak, słucham?

Spojrzałam na Emmę, która przyłożyła do ucha czerwoną słuchawkę. Spojrzała na mnie i skinęła głową.

 - Pan Luis cię wzywa.

 - Znowu? - jęknęłam.- Dlaczego ja zawsze muszę do niego chodzić?

 - Może mu się spodobałaś? - uśmiechnęła się delikatnie, a na jej policzkach wyskoczyły rumieńce.

Tylko Ty | Tylko #1 | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now