Rozdział 26

9K 200 3
                                    

W pośpiesznym tempie pakowałam rzeczy do fioletowej dużej walizki. Co dwie sekundy wycierałam łzy grzbietem dłoni spływające po policzkach. Pakowałam wszystko, co wpadało mi w ręce. Nie patrzyłam na to, czy była to ramka na zdjęcia, spódnica albo majtki. Nienawidziłam siebie. Nienawidziłam świata!

Weszłam do łazienki i zagarnęłam wszystkie kosmetyki i rzeczy toaletkowe do kosmetyczki.

 - Kurwa! - zaklęłam, kiedy flakonik z perfumami rozbił się o kafelki podłogowe. Odłożyłam kosmetyczkę na bok i sprzątnęłam szybko szkło. Całe pomieszczenie wypełniło się wyśmienitą mieszanką róży i jaśminu. Nie miałam jednak czasu i ochoty, by zatracić się nimi na kilka chwil.

Kiedy wróciłam z kosmetyczką, wepchałam ją do walizki na sam wierzch i zapięłam ją. Patrzyłam na fioletowe pudło minutami, aż podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie. Deszcz lał, jakby wszystkie chmury się rozleciały, a od czasu do czasu na niebie w oddali pojawiała się jasna błyskawica. Pogoda nie była na moją korzyść; za niespełna godzinę miałam wylot, a przez burzę mogły zacząć się jakieś awarie czy opóźnienia. Miałam nadzieję, że tak nie będzie. Będę miała szczęście. Chciałabym powrócić do domu jak najszybciej.

Odeszłam od okna i przysiadłam na łóżku. Mój telefon został spakowany i wyciszony do walizki, a to dlatego, że Pan Idiota i Kłamca do mnie wydzwaniał. Nie chciałam patrzeć nawet na jego cholerne imię i nazwisko.

__________________________________________

Wysiedliśmy przed lotniskiem. Podeszłam do bagażnika, aby wziąć swoją walizkę. Alex pomógł mi z nią i zamknął bagażnik. Poprawiłam kaptur na swojej głowie i zaczęłam iść w stronę głównych drzwi. Mojemu zdziwieniu, kiedy otworzyłam drzwi, z kilka metrów dalej stała Sophie. Kiedy zauważyła nas, uśmiechnęła się i szła powolnym krokiem.

 - A ona co tutaj robi? - szepnęłam, zerkając w bok na Alexa. Nic mi nie odpowiedział.

 - Cześć, Audrey. - Podeszła dziewczyna i objęła mnie lekko. - Jak się czujesz?

Serio? Czy ona się właśnie zapytała o moje samopoczucie?

Uniosłam brew, a potem wzruszyłam lekceważąco ramionami.

 - Na tyle dobrze, aby móc wyjechać z tego miasta.

Kolorwłosa skinęła niepewnie głową.

 - Nie zostaniesz tutaj dłużej?

 - Ani mi się śni - odpowiedziałam niemal natychmiast, aż byłam zaskoczona samą sobą. A co ja miałam powiedzieć? Zostanę mimo tego, że osoba, na której mi zależało, okłamywała mnie i bawiła się mną?

 - Będziemy za tobą tęsknić - westchnęła i patrzyła smutno na mojego brata.

Własnie w tej samej chwili wyczytano mój lot. Spojrzałam szybko na zegarek wiszący na jednej ze ścian i odwróciłam się do Alexa.

 - Muszę już iść, bo jeszcze samolot mi ucieknie.

Podszedł do mnie i bez słowa mnie przytulił. Ale to bardzo mocno. Jakbyśmy się widzieli już ostatni raz.

 - Przepraszam cię tak bardzo mocno - westchnął, kiedy odkleił się ode mnie i spojrzał w moje oczy. Byłam o krok od wylania ponownie łez. - Gdy tylko wylądujesz, odezwij się do mnie.

Pokiwałam tylko głową, kiedy skończył, a potem spojrzałam na Sophie, która miała trudny wyraz twarzy do zgryzienia. Jednak coś ją dręczyło.

 - Bardzo cię polubiłam, Audrey, i cieszę się, że mogłam cię poznać w końcu. Może jeszcze kiedyś się spotkamy?

Zachichotałam lekko, a potem rozciągnęłam usta w delikatnym uśmiechu. Przytuliłam ją i odeszłam od nich w stronę drzwi, odwracając się jeszcze na chwilę i machając ręką.

Wracam do domu. Koniec z Luisem Owenem.

Już raz na zawsze.

________________________________________

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ :)

NOTATKA NA TEMAT DRUGIEJ CZĘŚCI I DALSZYCH OPOWIASTEK POJAWI SIĘ JUTRO.

Tylko Ty | Tylko #1 | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now