Rozdział 10

7.9K 225 11
                                    

Kolejny rozdział w tym tygodniu :**

____________________________

- Ty chyba lubisz zaglądać do pokoju każdego.

Zacisnęłam dłonie w pięści i powstrzymywałam się od zadania ciosu w czułe miejsce osobie, która wypowiedziała te słowa.

 - Owen. - Odwróciłam się do niego przodem, marszcząc delikatnie brwi. - Z tego, co słyszałam, miało cię nie być na tej imprezie.

 - Jednak jestem - uśmiechnął się szeroko i odgarnął swoje włosy do tyłu. - Nie cieszysz się, owieczko?

Prychnęłam i skrzyżowałam ręce na wysokości klatki piersiowej.

 - Nie chcę być niegrzeczna, ale zachowujesz się jak pieprzony nastolatek.

Luis uniósł brew i zrobił krok w moją stronę.

 - Bo nazwałem cię owieczko?

Zacisnęłam wargi.

 - Bo jesteś idiotą, Owen. Nie wiem, dlaczego musiałam na ciebie tamtego dnia wpaść i poznać.

 - I tak byśmy się spotkali - szepnął, skanując moją twarz. - Jak nie w domu twojego brata to może w hotelu?

 - Jeszcze raz do mnie coś powiesz, a obiję ci gębę - wycedziłam przez zaciśnięte zęby i ruszyłam się, wymijając go i chcąc wyjść z pomieszczenia, ale jego duża ręka zatrzymała mnie, zaciskając się na moim nadgarstku. Spojrzałam na niego z przymrużonymi oczami.

 - Jestem twoim szefem, po pierwsze - wymamrotał, ciągnąc mnie w jego stronę. - Po drugie, jestem przyjacielem twojego brata. - Poczułam jego ciepły oddech na policzku, kiedy całkowicie do niego przylgnęłam, a jego dłoń przesunęła się na tył moich pleców. - A po trzecie jesteś strasznie seksowna.

Przełknęłam ślinę i patrzyłam na Luisa szeroko otwartymi oczami.

Czy on powiedział właśnie, że jestem straszna seksowna? Ten dupek tak powiedział?

Mężczyzna oblizał swoje usta, patrząc na moje. Przesunęłam wzrok na jego wargi, które były malinowe i duże. Były takie, jakie chciałam, aby były u każdego mężczyzny. Dlaczego on musiał mieć takie?

 - Od pierwszego spotkania wiedziałem, że będziesz zadziorną dziewczyną - szepnął i pociągnął nosem. - Dlaczego nie możesz mnie polubić?

Polubić? On myślał o przyjaźni ze mną? Chciałam się roześmiać prosto w jego przystojną twarzyczkę, ale wyglądałoby to trochę głupio. No i pewnie oplułabym go przy okazji.

 - Muszę znaleźć mojego brata i Sophie - powiedziałam cicho i oblizałam szybko swoje suche usta. - I Charlesa.

Usłyszałam warknięcie i wiedziałam, że było to spowodowane tym, bo wypowiedziałam imię blondyna. Mógł już o tym zapomnieć. To wydarzyło się kilka dni temu.

 - Mógłbyś mnie puścić? - Zerknęłam na jego ramię, które owijało mój pas. - Naprawdę chciałabym poszukać moich towarzyszy.

Jego ręka szybko mnie puściła, a ja odetchnęłam z ulgą, bo Luis Owen mnie się posłuchał! Byłam pod wrażeniem jego zachowania.

- Idę z tobą. - Poprawił swoje włosy i odchrząknął. - Muszę poszukać Sophie.

Skinęłam głową i nie mówiąc nic więcej, wyszłam z pokoju, schodząc z powrotem na dół. Nagle zdałam sobie sprawę z tego, że było chyba więcej osób niż wcześniej. Poprawiłam materiał mojej bluzki i zerknęłam przez swoje ramię. Luis rozglądał się i wyminął mnie, kierując się w prawo. Nie wiedziałam, co zrobić, ale moje nogi posłusznie poszły za nim. Znałam tylko jego z tej całej grupy ludzi a chciałam też znaleźć Alexa jak najszybciej. Myślałam, że Owen mi pomoże. W końcu szukał swojej młodszej siostry.

Tylko Ty | Tylko #1 | ZAKOŃCZONEDonde viven las historias. Descúbrelo ahora