Rozdział 13: Eliksir spokoju

7.3K 621 317
                                    

Rozdział 13: Eliksir spokoju

Wchodząc do Wielkiej Sali Harry zauważył znajomą czuprynę Hermiony, więc niewiele myśląc skierował się w jej stronę. Szybkim rzutem oka zarejestrował brak Rona. Było to dość dziwne, przecież rudzielec nigdy nie opuszczał posiłków. Harry usiadł koło przyjaciółki i zapytał bez ogródek:

— Gdzie Ron?

— Dziś ominie śniadanie. Zapomniał o wypracowaniu dla Snape'a, coś tam wspominał o jakichś pająkach chodzących po nim i że nigdy więcej kar z nietoperzem, ale niewiele rozumiałam z tego bełkotu. — Stwierdziła dziewczyna krótko, po czym rzuciła pytanie: —A może ty coś wiesz Harry?

— Wypracowanie! Kompletnie o nim zapomniałem! — Krzyknął w odpowiedzi Harry, zrywając się na równe nogi. Szybko machnął przyjaciółce na pożegnanie i pobiegł do wieży lwów. Wpadł z impetem do pokoju wspólnego, ale nie zwrócił większej uwagi na siedzącego tam nad pergaminem Rona. Od razu skierował się do ich dormitorium. Tam w szufladzie swojej szafki zaczął szukać fiolki z amrotencją. Znalazł ją dość szybko i uważnie spojrzał na zegar wyliczając, że jeszcze ma ponad godzinę do pierwszych zajęć. Nie mógł sobie pozwolić dzisiaj na karę od nietoperza zwłaszcza, że planował wcielić w życie rady Relina. Chciał się też wcześniej położyć, by być choć trochę wypoczętym i skupionym w nocy. Spojrzał krótko na bladoróżowy kolor eliksiru, zjadliwie komentując w myślach, że kolor jego mikstury był o wiele bardziej intensywny niż Hermiony. Otworzył fiolkę i powąchał jej zawartość.

— Oh ... — Wymknęło mu się z ust, gdy tylko wyczuł zapach. Skupił się uważnie, by go zidentyfikować. Poczuł woń starych ksiąg i po zastanowieniu stwierdził, że tak pachniały książki w Dziele Zakazanym, gdzie mało kto zaglądał. Ich zapach był inny niż ksiąg dostępnych powszechnie i często używanych. Harry nie umiał ocenić z czym mogło być to związane. Czy z wyczuwalną od tych publikacji mocą, czy też z warstwą kurzu, który zalegał od lat. Gryfon poczuł się nieco skonfundowany, że poruszył go taki, a nie inny zapach. Przecież o Dziale Ksiąg Zakazanych nie bardzo mógł pisać. Zastanowił się przez chwilę i zdecydował, że napisze wszystko, oprócz części związanej z tą konkretną częścią Biblioteki. Kiedy skończył opis, ponownie zbliżył fiolkę do nosa i wciągnął unoszący się z niej aromat. Skupił się na zidentyfikowaniu czegoś jeszcze i po chwili stwierdził, że wyraźnie poczuł woń drzewa iglastego. Z zakłopotaniem, jednak doszedł do wniosku, że nie bardzo jest w stanie określić jakiego drzewa czuje zapach. Powód był prosty, nie znał się na nich, a tym bardziej na ich zapachach. Po opisaniu drugiego aromatu, Harry westchnął ciężko i skupił się na kolejnej, ostatniej już woni, która jakoś ciągle mu umykała, chociaż czuł ją od samego początku. Tak, czuł ją, ale co to mogło być? Chłopak nawet zamknął oczy w nadziei, że w ten sposób będzie mu łatwiej wyizolować ten subtelny aromat. Niestety, nic z tego. Jedno do czego doszedł, to pewność, że nieuchwytny zapach wzbudza w nim pewną nostalgię i spokój, choć sam do końca nie rozumiał dlaczego. Gryfon postanowił wobec tego opisać to co odczuwał, nie próbując już dłużej kojarzyć woni z czymkolwiek materialnym.

Harry właśnie kończył pisać stawiając ostatnią kropkę, kiedy usłyszał skrzypnięcie drzwi i po chwili ujrzał wyłaniającego się zza nich ostrożnie Rona:

— Skończyłeś? — Zapytał rudzielec siadając na jego łóżku.

— W zasadzie to tak, a ty?

— Tak, samo ... Powiedz co poczułeś? — Ron jak zawsze był ciekawski:

— Zapach książki i drzewa, nic ciekawego w sumie. — Odpowiedział na to Harry, jednocześnie chowając swoje wypracowanie do torby. Dość niechętnym ruchem wsunął tam również amortencję, żałując w duchu, że musi ją oddać. Nie bardzo interesowało go co poczuł Ron, ale miał świadomość, że przyjaciel tylko czeka na to pytanie, więc oczywiście dla porządku zadał je: — A ty co poczułeś?

Signum TemporisWhere stories live. Discover now