Rozdział 17: Signum Temporis

8.6K 634 282
                                    

Rozdział 17: Signum Temporis

Tom powracał do miasteczka w miejsce ogromnego wyładowania mocy przez kilka kolejnych dni, a raczej nocy. Miał nadzieję, że uda mu się znaleźć jakąś poszlakę dotyczącą Przeznaczonego. Po przemyśleniu sprawy Riddle był już pewien, że incydent został w jakiś sposób wywołany przez tą właśnie konkretną osobę. W końcu świadczyła o tym choćby magia, Natomiast o co dokładnie chodziło, czego wyładowanie dotyczyło, jak i czym się skończyło nie miał pojęcia. Po tygodniu usiłowań, Tom nadal nic nie znalazł i po prostu poddał się. Nie mógł jednak wyrzucić z myśli tamtego zdarzenia. Wciąż czuł jakieś dziwne uczucie gdzieś w głębi siebie, którego nie mógł nawet jednoznacznie określić. Powracało samoistnie, kiedy tylko zastanawiał się nad wydarzeniami w Hogsmeade. Po głowie chodziły mu najróżniejsze scenariusze dotyczące losu Przeznaczonego. Brał nawet pod uwagę jego śmierć. Tom doszedł do tego, że czasem zastanawiał się, czy aby nie popełnił błędu zaczynając tą znajomość, popartą tylko kilkoma krótkimi wymianami zdań. Póki co odczuwał same negatywne skutki posiadania Przeznaczonego, co go deprymowało. Westchnął czując ponowny ból głowy. Skrzywił się lekko dochodząc do wniosku, że za dużo spędził ostatnio czasu na rozmyślaniach i za bardzo skupił się na Przeznaczonym, którego być może, sądząc po ostatnich nader bolesnych doświadczeniach, jednak nie pozna.

Następnym etapem poszukiwań osoby, która mogłaby być Przeznaczonym, było sprawdzenie wszystkich uczniów z Gryffindoru pod pretekstem pomocy Slughorn'owi. Riddle ograniczył się do Gryfonów, kierując się znalezionym wcześniej szalikiem, który jak przypuszczał, był wskazówką w tym kierunku. Niestety, w efekcie przekonał się definitywnie, że nie czuje kompletnie niczego do żadnego ucznia z Gryffindoru. Ponieważ Przeznaczony wyraźnie ostatnio miał jakieś traumatyczne przeżycia i na zdrowy rozum powinien przebywać po tych wydarzeniach w szpitalu, Riddle zbadał również Skrzydło Szpitalne. Okazało się, według słów pielęgniarki, że ostatnio było puste. Tom, po tych zabiegach doszedł do wniosku, że tak naprawdę nie było punktu zaczepienia, a co za tym idzie szansy, by czegokolwiek dowiedzieć się o osobie, o którą mu chodziło.

Właśnie mijał kolejny wieczór, podczas którego Tom próbował czytać w swoim pokoju prefekta i za nic nie potrafił skupić myśli. Koło północy nie wytrzymał w swoim dormitorium i udał się do pokoju wspólnego, o tej porze już raczej pustawego. Pośród kilku uczniów, którzy wciąż jeszcze przebywali tutaj, zauważył Abraxasa, który przeglądał jakąś książkę. Tom wiedział, że blondyna również trapią wydarzenia z Hogsmeade. Malfoy milczał na ten temat, nie zadawał żadnych pytań, co według Riddle'a było rozsądne z jego strony, jednak często zawieszał wzrok na swoim przywódcy. Tom spokojnym krokiem podszedł do Abraxasa i usiadł z drugiej strony tej samej kanapy. Blondwłosy lekko drgnął, zerknął krótko znad książki rejestrując przybycie Toma i spuścił znów wzrok na czytane stronice. Po chwili poruszył się niespokojnie, po czym Tom usłyszał od niego ciche pytanie:

– Jak się czujesz? – Abraksas nawiązywał wyraźnie do wydarzeń sprzed tygodnia:

– Świetnie, w zasadzie jak nigdy dotąd.

– Czy ... co tam się w zasadzie stało? – Malfoy zapytał niepewnie, rozglądając się jednocześnie na boki w obawie o to, by nikt nie słyszał ich rozmowy.

– Dlaczego sądzisz, że zdradzę Ci powody i przyczyny mojego ostatniego stanu? – Odpowiedział Tom lustrując go wzrokiem, a Abraxas speszył się i to zastanowiło Riddle'a. Malfoy nigdy się w taki sposób nie zachowywał.

– Wybacz Panie ... – Padło w odpowiedzi ze strony Abraxas'a jeszcze ciszej, by nikt oprócz nich tego nie słyszał. Tom sam ustanowił taką zasadę, żeby przy świadkach zwracać się do niego po imieniu, a we własnym kręgu nazywać go Panem i wszyscy bez wyjątku trzymali się tego zarządzenia. Na tą prośbę Malfoy'a brwi Toma uniosły się lekko, a on sam zasugerował:

Signum TemporisWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu