Rozdział 31: Uczestnicy turnieju

10.6K 581 454
                                    

Rozdział 31: Uczestnicy Turnieju

Głośny trzask zamykających się za Arenem drzwi upewnił Toma, że prawdopodobnie trochę przesadził. Mógł upomnieć zielonookiego chłopaka delikatniej. Z drugiej jednak strony wyprowadzała go z równowagi kompletna niefrasobliwość Greya i ta jego łatwość popadania w tarapaty.

Czerwonooki był pewien, że gdyby Aren ponownie wpakował się w kłopoty, postąpiłby tak samo. Nie miał zamiaru ignorować jego lekkomyślności i dawać mu przyzwolenie na to co robił. Szczególnie denerwujące było to, że Grey nie wyszedł tak do końca cało z całej tej afery związanej ze świstoklikiem. Ślady widoczne na policzku bez wątpienia na to wskazywały.

Tom przez moment żałował, że w stosunku do Arena nie może użyć legilimencji. Mógłby wówczas niemal od razu dojść do tego, co zdarzyło się poza murami Instytutu. Bardzo szybko jednak wypędził z głowy podobne myśli dochodząc do wniosku, że zdecydowanie nie są odpowiednie. Niestety dedukcja pogłębiła jedynie jego złość. Stało się bowiem jasne, że po takim potraktowaniu, Aren na pewno nie zechce mu opowiedzieć skąd ślady poturbowania. Złość w nim buzowała. Zabiłby bez mrugnięcia okiem tego, kto śmiał to zrobić zielonookiemu utrapieniu. Choć z drugiej strony nie powinien karać nikogo przy Greyu. Tego był dziwnie pewnien. Z drugiej strony jeżeli tylko się dowie... cóż, będzie miał przynajmniej okazję, by odreagować.

Zwalczył dość szybko starającą się wymknąć spod kontroli magię. Te ćwiczenia były w gruncie rzeczy bardzo przydatne. Wiedział już, że będzie potrzebował mnóstwa samokontroli, by utrzymać stoicki spokój i nerwy na wodzy. Nie mógł pokazać innym jak bardzo Aren na niego działa. Jak mu na nim... zależy.

Spojrzał na Abraxasa, który obserwował go dyskretnie ze swojego miejsca. Była jeszcze jedna rzecz, którą należało załatwić od ręki, póki byli sami:

– Tak na przyszłość Abraxasie... teraz puszczę ci płazem podobne zachowanie, jednak nigdy więcej nie ingeruj w sprawy między mną i Arenem. Czy to jasne? – Malfoy skinął potwierdzająco głową, ale jego słowa nie były szczególnie pokorne, a raczej ewidentnie prowokacyjne.

– Pozwól, że jednak się z tobą nie zgodzę... Panie. Również jestem uczestnikiem Turnieju i tak samo uważam, że Aren zachował się lekkomyślnie. Twoje sposoby sprawiają jednak, że sytuacja tylko się pogarsza. Obaj doskonale wiemy, że Grey ostro potraktowany będzie robił osobie, która to zrobiła na przekór. Zwłaszcza jeśli mu się takie postępowanie tego kogoś nie spodoba. Nie ugnie się. Raczej padnie niż się podda. – Abraxas wiedział doskonale, że ryzykuje i wewnętrznie przygotował się na ból widząc ciemniejące z wściekłości oczy Riddle'a, ale nie miał zamiaru pozwalać Tomowi robić co chciał w stosunku do Arena. Po chwili ciszy w odpowiedzi padły słowa:

– Być może masz trochę racji. On z reguły najpierw kieruje się emocjami, a dopiero później myśli. To sprawia, że przyciąga wszystkie kłopoty do siebie. Prawdopodobnie będę musiał znaleźć jakieś inne wyjście z tej mało wygodnej sytuacji. Niezależnie od tego pamiętaj o zadaniu jakie ci powierzyłem podczas naszej ostatniej lekcji. Właściwie tylko dlatego twoja ingerencja nie została ukarana. Zapewniam jednak, że taryfa ulgowa skończy się wraz z zakończeniem Turnieju. Po nim wszystko wróci do pierwotnego stanu. Mówię o tym na wypadek, gdybyś myślał inaczej, albo miał jakieś niepotrzebne złudzenia.

Zaskoczony blondyn, który spodziewał się raczej bolesnej klątwy niż przemowy ponownie w milczeniu potwierdził skinięciem głowy, że przyjął słowa przywódcy do wiadomości. To zakończyło ich małą debatę.

Krótki moment milczenia jaki wkrótce nastąpił, młody Malfoy poświęcił na rozmyślania nad tym, że skoro dziś wieczorem jak obiecywano zostanie wybrany ostatni uczestnik, to prawdopodobnie termin wyznaczony na pierwsze zadanie nie ulegnie zmianie. Problemem było to, że o chorym uczestniku zebrali sporo wiadomości, natomiast trudno będzie dokonać tego samego w stosunku do osoby wylosowanej teraz. Nie zmienia to faktu, że podejmą wspólnie ten wysiłek. Trzeba było mieć nadzieję, że do pierwszego zadania sprawy między Tomem, a Arenem przynajmniej trochę się wygładzą... ciszę przerwało pukanie.

Signum TemporisWhere stories live. Discover now