Rozdział 30: Zagubiony w Atarium

10.2K 585 344
                                    

Rozdział 30: Zagubiony w Atarium

Gdy Aren przekroczył próg cieplarni, zamknął za sobą drzwi i odwrócił się z zamiarem przywitania. Na tym skończyła się jego aktywność. Zielonooki chłopak zamarł w zdumieniu. Nie był w stanie oderwać wzroku od rozgrywającej się przed nim sceny. Beery i Albus Dumbledore mierzyli do siebie różdżkami. Pojawienie się Arena przerwało konfrontację. Obaj opuścili broń, chociaż jeszcze przez chwilę mierzyli się dla odmiany wzrokiem.

Na koniec nauczyciel transmutacji bez słowa skierował się do wyjścia. Mijając Greya uśmiechnął się niby na powitanie, choć wciąż nie udało mu się zapanować nad wzburzeniem widocznym w spojrzeniu. Pewnie dlatego szybko odwrócił wzrok i wyszedł z cieplarni. Aren kontrolnie zerknął przez ramię i kiedy przekonał się, że Albus faktycznie opuścił to miejsce i zamknął za sobą drzwi, ruszył wolno w stronę Beery'ego z niemym pytaniem w oczach. Kiedy cisza się przedłużała, postanowił rozpocząć rozmowę, chociaż bez nadziei, że dowie się co tu się stało:

– Ominęła mnie chyba jakaś większa sprawa.

– Myślę, że można to ująć w taki sposób. Zostawmy to na razie. Jak się czujesz? Jakieś specyficzne odczucia po zjedzeniu owoców ostrokrzewu? Jak zachowywał się twój żołądek? A może inne objawy? – Beery bez wstępów przeszedł od razu do sedna tego po co przywołał Greya. Widać było, że stara się w ten sposób opanować poruszenie po starciu z Dumbledore. Ujął leżący w pobliżu dziennik, w którym zapisywał kolejne etapy testowanych na Arenie roślin i innych trujących substancji. Tak jak wcześniej obiecał zaczęli od tych mniej groźnych. Plan zakładał, że systematycznie będą sprawdzali coraz bardziej zjadliwe toksyny.

– Niczego nie odczułem. Tak się zastanawiam. Może sięgniemy po coś mocniejszego? Póki co ani ostrokrzew ani kruszyna na mnie nie wpłynęły. Czy jest wobec tego sens czekać tak długo na kolejny test?

Propozycja Arena wynikała z faktu, że Beery ustalił pewne zasady. Zawsze po podaniu trucizny mieli odczekać co najmniej dwie doby do zaaplikowania kolejnej. W tym czasie nauczyciel Zielarstwa rzucał na chłopaka wiele kontrolnych i monitorujących stan zdrowia zaklęć. Szczegółowo odpytywał go o ewentualne objawy zatrucia. Niecierpliwość i entuzjazm nie spotkały się jednak z pozytywnym przyjęciem profesora, który otwarcie je skrytykował:

– Jesteś zbyt niecierpliwy i lekkomyślny. Wiesz przecież, że musimy dać organizmowi czas na usunięcie i zneutralizowanie trucizny w całości zanim podamy ewentualną następną. Absolutnie nie zgadzam się na żadne przyspieszenia. Przystałeś na moje warunki, wobec tego bądź tak miły i ich przestrzegaj. Nakładanie się na siebie rozmaitych toksyn może dać nieprzewidziane efekty, a niespodzianek przecież nie chcemy. Przypominam również, że uzgodniliśmy wspólnie i wyraziłeś zgodę na moją propozycję, że na tydzień przed rozpoczęciem zadania turniejowego zawieszamy eksperyment, żeby nie wydarzyło się podczas trwania zadania nic nieoczekiwanego.

– Tak pamiętam. To co mamy dziś?

– Kolejny punkt to ligustr pospolity. Z liści zrezygnujemy, ale podam ci owoce. Do złudzenia przypominają czarne jagody. Od razu ostrzegam, że są gorzkie w smaku. Zażyjesz większą ilość. Podejrzewam, że niewielkiej porcji twój organizm nawet nie zauważy. Co do większej też nie jest nic pewne, ale przynajmniej będziemy wiedzieli, że powinien zareagować. Generalnie objawami zatrucia są nudności, gwałtowne wymioty i silne bóle brzucha, który staje się niezmiernie wrażliwy na dotyk. Występują silne wzdęcia, kolka i obfita, wodnista biegunka. Wszystkie objawy szybko doprowadzają do odwodnienia, drgawek i zapaści. Od razu jednak dodam, że dziś go nie dostaniesz. I nie rób takiej miny. Przecież czeka nas podróż. Uwierz mi, podróż świstoklikiem taki kawał drogi to nic dobrego dla żołądka. Tak przy okazji radzę, żebyś jadł dziś coś lekkiego.

Signum TemporisDonde viven las historias. Descúbrelo ahora